Portal FRONDA (szacun droga ekipo!) dość poważnie zainteresował się sprawą filmu Maćka Gawlikowskiego "Pod Prąd" i Jackiem Skorusem, szefem PANORAMY. Także „NASZ DZIENNIK” podjął temat.
Jak pisze dziennikarz ND, Zenon Baranowski: „Skorus figuruje w katalogach IPN jako tajny współpracownik SB o pseudonimie "Zbigniew". Miał zostać zwerbowany w początkach 1982 r. przez Wydział III SB w Katowicach na zasadach dobrowolności. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na dokumenty świadczące o agenturalnej przeszłości szefa "Panoramy" natrafili dziennikarze z regionalnego ośrodka TVP w Katowicach, którzy realizują projekt badawczy dotyczący mediów w okresie stanu wojennego”.
Widać, że w okolicach Woronicza sytuacja wywołuje pewne zamieszanie i konfuzję części środowiska. Jarosław Szwedo, przewodniczący Rady Nadzorczej TVP powiedział „ND”: – "Jestem za emisją, to nie jest problem Gawlikowskiego, to niech Skorus się wstydzi (...). Jest problem w telewizji z panem Skorusem". W rozmowie z FRONDĄ Maciej Iłowiecki z Rady Etyki Mediów stwierdził: – "Taki człowiek powinien czuć sytuację i odejść (...). Nie powinien absolutnie pracować w programach informacyjnych, bo zawsze będzie niebezpieczeństwo, że będzie albo segregował materiały, albo tak je okrajał, żeby chronić siebie lub swoich kolegów". A Janina Jankowska uważa, że „to efekt nieprzeprowadzenia lustracji wśród dziennikarzy (...). Szef programu informacyjnego to stanowisko zaufania publicznego. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, kto zajmuje się przygotowywaniem dla niej wiadomości. Środowisko dziennikarskie powinno zażądać od Jacka Skorusa oświadczenia lustracyjnego” (wypowiedź dla FRONDY).
No cóż, po reakcjach wielu blogerów na salonie24 miałem wrażenie, że negatywnym bohaterem tej historii stał się Maciej. Niemal sflekowany przez część blogerów, którzy widać uważają, że posłańca złych wieści należy „zneutralizować”. Jest to zresztą sprawa o tyle smutna, że pamiętam te wszystkie dobre słowa, jakich stosunkowo niedawno nie żałowano autorowi
„Pod Prąd”,
przy okazji artykułu nt. Jerzego Stachowicza. Przypominajka dla tych z krótszą i – nomen omen – wybiórczą pamięcią:
„Ekspert Stachowicz, czyli III RP w soczewce”. Tak, wtedy Maciej był OK... Ale ponieważ tym razem w nieodpowiednim czasie i przeciw nieodpowiednim ludziom skierował swoją ciekawość, postępowaniem godnym Czerskiej popisali się ci, którzy niby to michnikowszczyzny nie lubią. Furda prawda, gdy trza bronić swoich i decyzji przez nich podejmowanych...
Tym większy szacunek dla FRONDY i „Naszego Dziennika”, że temat potraktowały z powagą. A mi jest przykro, że Maćka to wszystko spotkało. I to tylko za to, że pokazał w filmie kawałek przeszłości, która jest częścią jego życia, że zrobił to z własnej perspektywy, nie na polityczne zamówienie. Stare komuchy mają się świetnie, a były działacz niepodległościowy (choć cholera wie, może zdrajca...) musi się zastanawiać, czy TVP zleci mu kiedyś jeszcze jakiś projekt. Jeśli to nie jest powszednie ...restwo III RP, to co nim jest? Do tego facet zostaje postawiony pod pręgierz bo nie dość dobrze mówi o PiS, Olszewskim, itd. Tak się wykańczało i wykańcza w Polsce ludzi: zawsze znajdą się ci sprawiedliwi, sprawiedliwsi, którzy wydadzą jedynie słuszny wyrok potępienia. I zawsze znajdą klakierów...
Tym bardziej, powiadam, dziękuję FRONDZIE i „Naszemu Dziennikowi”. A Maciejowi życzę żeby jednak doczekał dnia, gdy o niemal każdy swój film nie będzie musiał staczać takich bojów. Choć dzięki temu dowiadujemy się nieco więcej o otaczającej nas rzeczywistości. Nie wszystko da się zamieść pod dywan, nie wszystko da się zabuczeć... Już nasza w tym rzecz... ;-) Choć wszystko to smutne jakieś i dość bolesne. Ale cóż: contra spem spero...
PS. W rozmowie z FRONDĄ Jacek Skorus mówi, że "nikomu krzywdy nie wyrządził". No przecież, krzywdę robi ludziom Gawlikowski...
Komentarze