Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
87
BLOG

O rosyjskiej zagadce

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 30

Z pewnością każdy, kto ma o Rosji do powiedzenia więcej niż kilka słów, dobrych czy złych, stawał przed tą oto kwestią: Rosja jest zagadką, Rosja jest tajemnicza, nieodgadniona, nieznana. Fasadowa – jak to napisał Filip Memches. 

Rosja ma być zatem nieodgadniona zarówno dla tych, których określamy mianem rusofobów, jak dla rusofilów. Także Rosjanie niejednokrotnie podkreślają tę obcość swojej ojczyzny wobec Europy, świata. Kiedy to się zaczęło? Z Astolphe de Custine`m? Wcześniej? Wraz z pytaniem-zagadką Zygmunta Herbersteina? Z utrwalonym w świadomości powszechnej stereotypem „patiomkinowskich wsi” (mechanizmem znanym przecież nie tylko z Rosji imperatorowej Katarzyny II)? Nieważne. W gruncie rzeczy już dawno w tę rosyjską zagadkowość nie wierzę i nie odczuwam wobec niej sentymentu. Ot, intelektualne złudzenie młodości. Ładne, naiwne, owiane nimbem tajemnicy, jak każda baśń. I zbyt irracjonalne, a stąd dla rozumu przecież na dłuższą metę bezużyteczne.
 
Tu triuzm: Rosja ma swoją historię, kulturę i politykę jak każde państwo. Tajemniczości nie przydaje jej własna historiozoficzna natura, ale – z reguły – nieznajomość jej realiów, albo bezradność lub poczucie rozpaczy wobec nich. W gruncie rzeczy mówienie o „fasadowości” rosyjskich instytucji wynika po prostu z niemożności odkrycia ich faktycznych możliwości i kompetencji, niż „pozorności”. Powiem więcej: rosyjskie, radzieckie i później na nowo rosyjskie instytucje spełniały i spełniają swoje role (często bardzo skutecznie), tyle że zgodnie z logiką tego państwa. Bo jeśli miarą skuteczności i realnej siły oddziaływania uznać skuteczność idei/misji, to kto zaprzeczy, że rosyjski imperializm ma się całkiem dobrze? I miał się dobrze w ciągu ostatnich stuleci. A to właśnie idea imperialna jest motorem napędzającym ten mechanizm: tak na gruncie narodowym, jak państwowym. I jeśli teraz Rosja przeżywa post-radziecki kryzys, to przy całej mojej sympatii do rosyjskiej kultury boję się, co będzie, gdy z tego przesilenia jako państwo wyjdzie. Jakie rubieże przyśnią się władcom Rosji? Jakie lenna i strefy wpływów?
 
Nie mam natomiast najmniejszego pojęcia, co powinny robić w tej sytuacji władze Polski. To znaczy, mógłbym tu wyklepać litanię pobożnych życzeń (że Polska powinna być silna, że powinna mieć mocną pozycję w UE, że powinna być energetycznie uniezależniona od Wschodu, itd.), ale obserwując otaczającą rzeczywistość nie chciałbym się narazić na śmieszność. W tej chwili cała polityka wschodnia w dyskursie publicznym sprowadza się do tego, co powinien zrobić prezydent Kaczyński z generałem Jazurelskim. Nie wiem, jak dla mnie mógłby go katapultować z pokładu samolotu. Ze spadochronem oczywiście, żeby nie było, że wzywam tu do nienawiści albo zbrodni.
 
W każdym razie jesteśmy trochę w sytuacji pacholęcia z kijem w rączce, które patrzy na lekko oszołomionego niedźwiedzia. A oboje siedzą w wielkim dole i są na siebie skazani. Czy pacholę ma się z niedźwiedziem zaprzyjaźnić? Czy może próbować natłuc mu kijem? A może wesoło pogwizdując uznać, że niedźwiedzia wcale nie ma? Albo że jest owieczką? Może przemówić niedźwiedziowi do rozsądku, albo uczuć wyższych? Albo napić się z niedźwiedziem wódki, nucąc rzewnie słowiańskie piosnki? Albo szykować na ścianie miejsce dla kolejnego Grottgera? A może niedźwiedziowi jednak się zemrze? Ale co wtedy? Stepy i te przestrzenie wielkorosyjskie nie zniosą próżni...
 
Chcecie puenty? Będzie puenta! Jeśli o mnie chodzi, to cieszę się, że urodziłem się na tyle późno/wcześnie, by nie doczekać, aż niedźwiedź przebudzi się na dobre. Choć może i to jest złudzenie.  
 

 
A muzycznie jednak łagodniej....
 
 

 
 
 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka