Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
68
BLOG

Pytania do Waldemara Pawlaka

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 14

Jest Pan jednym z najważniejszych salonowych blogerów-polityków, jednym z ważniejszych obecnie ludzi w rodzimej polityce. Nie jestem wyborcą PSL, ale mam zaufanie, że Pana aktywność w czasie powodzi nie ma charakteru „public relations". 

Myślę, że Pana działalność jako prezesa Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych powoduje, że etos służby publicznej, troski o dobro wspólnego jest Panu bliski. A przynajmniej mam taką nadzieję.
 
Ponieważ jest Pan w środku wydarzeń, związanych z powodzią, byłoby głupotą tłumaczyć Panu, jak wielka jest to tragedia dla ludzi i jak duży problem w skali kraju. Mam jednak do Pana pytanie, jako do prominentnego polityka. Faktem jest, że część budynków mieszkaniowych (wymowny przykład wrocławskiego Kozanowa, opisany, np. tu i skomentowany przez prof. Dudka) powstawała i nadal zapewne powstaje na terenach zalewowych, zatem z definicji skazanych na powódź. Odpowiadają za to w znacznej mierze deweloperzy, dla których jedynym punktem odniesienia jest ich własny zysk, oraz urzędnicy. Nie tylko moim zdaniem niejednokrotnie działający raczej w zmowie z deweloperami, nie zaś pro publico bono. Jest to problem występujący nie od dziś, dotyczący nie tylko terenów zalewowych. To problem „głodu mieszkaniowego”, urzędniczej korupcji, słabości instytucji państwowych. Braku planów zagospodarowania przestrzennego, nie wiedzieć czemu traktowanych często jako relikt „socjalizmu”.
 
Powódź to problem społeczny, nie jednostkowy. To problem dla naszego państwa, dla jego dobrostanu, normalnego funkcjonowania,  to obciążenie finansowe.  Oczywiście, żywiołów nigdy nie uspokoimy, nigdy nad nimi nie zapanujemy.
 
„Lepiej zapobiegać, niż leczyć”. Czy nie uważa Pan, że czas, by politycy w końcu serio potraktowali ten problem, który może nie jest zbyt medialny i – dosłownie i w przenośni – przyschnie, gdy powódź minie i zejdzie z „pierwszych stron gazet”. Czy jest Pan w stanie, w realnej perspektywie czasowej, podjąć inicjatywy, które zmierzałyby do konkretnych, może ustawowych rozstrzygnięć, które zapobiegałyby samowoli deweloperów i sprawiły, że urzędnicy – przynajmniej w tej kwestii – dbaliby bardziej o kwestie publiczne, społeczne, niż własne, chyba niezbyt jasne interesy. Nowoczesne państwo nie istnieje bez biurokracji, wiemy to przynajmniej od czasów Lorda Actona. Ale czy ta biurokracja musi być niekompetentna? I tak bezkarna? Przecież, do cholery, pod decyzjami, zgodą na budowę, widnieją czyjeś podpisy! Oczywiście, rzecz nie w tym, by wiceprezes Rady Ministrów biegał za każdym urzędnikiem i sprawdzał osobiście każdy podpis. Ale ludzkość dawno temu wymyśliła pewne słowo: „procedury”… Rzecz też nie w tym, by sprawę załatwić znalezieniem „kozła ofiarnego”, a później pozwolić, by sprawy biegły własnym torem: atrofii…  
 
Kto poniesie odpowiedzialność za błędne decyzje, za udzielone pozwolenia? Jakie to będą ewentualnie konsekwencje? Doraźna pomoc powodzianom to rzecz niezbędna, ale z drugiej strony, łatwy sposób na ominięcie poważniejszego problemu: funkcjonowania instytucji państwowych, klasy urzędniczej. Nie w stanie zagrożenia i kryzysu, ale na co dzień.
 

Z dedykacją dla pana premiera, trochę off topic. Ale tylko trochę.;-)
 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka