Mumia wróciła. Tak przynajmniej informuje „Gazeta Wyborcza”. Mumia wróciła i na sarkofag wybrała sobie Pałac Namiestnikowski. Jaki prezydent, taka mumia, Mumia Wolności. Że zmyślam?
Ależ skąd, bardzo proszę:
Tu cytat: Po nominacjach dla Tadeusza Mazowieckiego, Jana Lityńskiego, Jerzego Osiatyńskiego, Henryka Wujca - pracę w Kancelarii Prezydenta rozpocznie kolejna osoba związana ze środowiskiem UW. Jak zapowiedział w TOK FM Sławomir Nowak niedługo ministrem ds. społecznych w Kancelarii Prezydenta zostanie prof. Irena Wóycicka. Ekonomistka, która była w-ce ministrem pracy na początku lat 90. - Przyjmuję decyzje prezydenta z szacunkiem i sympatią - przyznał Tomasz Lis.
Skoro redaktor Lis przyjął decyzję prezydenta z szacunkiem i sympatią, to na kolana, chamy, że polecę klasykiem.
Tymczasem w Warszawie umarł „Karaluch”. Ponoć karaluchy miały przeżyć nawet ludzi, ale na tę ekipę nie ma jak widać mocnych. O śmierci „Karalucha” rozmawiał ze studentami Pan Prezydent, miłośnik wszystkiego co żywe. I znów powiecie, że zmyślam i konfabuluję jak typowy pisowski nienawistnik. Bo ostatnio zostałem pisowskim nienawistnikiem, co mogą potwierdzić znajomi z facebooka. A bardzo chciałem właśnie nim nie zostać… Ech, to długa historia. W każdym razie, wcale nie zmyślam, proszę zajrzeć tu:
Też cytat:
Samorząd Studentów UW, Niezależne Zrzeszenie Studentów, Stowarzyszenie Młoda RP oraz Zrzeszenie Studentów Polskich zaprosiły prezydenta Bronisława Komorowskiego na spotkanie. Padały pytania o ważne dla studentów sprawy: o zniżki na komunikację miejską, o podatek VAT na podręczniki, o dopłaty do barów mlecznych. - Nie chodziliśmy do baru mlecznego - opowiedział prezydent i zaczął się rozwodzić nad piwami wypijanymi w jego studenckich czasów w "Harendzie".
- Wtedy nie wolno było tam wypić piwa bez tzw. konsumpcji, np. serka topionego albo tatara. Na jednego tatara można było kupić 4 piwa. Dobieraliśmy się w czwórki i szliśmy na 4 piwa plus tatar - wspominał Bronisław Komorowski.
Ruszaj się Bronek, idziemy na piwo, niechybnie brakuje nas tam! – chciałoby się zawołać, ale się nie zawoła, bo to by był faszyzm przecież, a przynajmniej brak szacunku do głowy państwa.
Żarty sobie stroję, ale tu wcale nie do śmiechu. Bary mleczne, no cóż, każdy liberał powie, że dopłacać, żeby hołota sobie mogła podjeść, jacyś tam emeryci, to socjalizm przecież. Poza tym kraj pod rządami PO rozwija się i kwitnie, więc nie ma pewnie komu jeść w tych barach. Zresztą, jeśli nie mają na chleb, niech idą na piwo. Do „Harendy”.
Pan Prezydent jest nie tylko człowiekiem dobrej roboty, ale i dobrego przykładu. We wzmiankowanym wywiadzie mówi, że na studiach sam pracował. I więcej jeszcze: - Z największą satysfakcją patrzę na moje dzieci, które też studiowały i pracowały.
Tak, też z największą satysfakcją patrzę na dzieci polskich vipów, "ludzi z branży" i "warszawki", które dzięki rodzicom przez problemy transformacji przeszły lekko, łatwo i przyjemnie, z pomocą nazwiska i koneksji praktycznie nie wiedzą, co to jest problem ze znalezieniem (dobrze płatnej) pracy. Ale cóż, jacy doradcy (z Mumii), takie dobre rady prezydenta.
Tymczasem wczoraj usłyszałem, że odpowiednie instytucje będą ścigać sadowników, którzy zatrudniają w sezonie ludzi do pracy. Ma to zapobiec wypadkom busów. Arogancja państwa przeraża.
Widmo Mumii krąży nad Polską, zimny wieje wiatr, w składach węglowych "nie ma" węgla, bo pośrednicy czekają na podwyżkę cen… Taka sobie niewinna zmowa kopalń i pośredników, nic nowego. Przyznajcie, ładne te historyjki z dreszczykiem, co nie?
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka