Siadam sobie wieczorem przed telewizorem, żeby się nieco odmóżdżyć i dotroglodycić, skaczę sobie wesoło jak konik polny po kanałach a tu nagle trafiam na POLSAT. Akurat puszczali zajawaki programów rozrywkowych.
Patrzę, a tu Jerzy Urban pod rękę z Anną Muchą (tą od Wojewódzkiego bodajże, że się tak niefeministycznie wyrażę). Mucha cała w skowronkach (swoją drogą ciekawy pomysł na danie), zapodaje, że drodzy widzowie 20 listopada w "JAK ONI ŚPIEWAJĄ" będziecie mogli zobaczyć i usłyszeć jak ona [znaczy ta Mucha] i Jerzy Urban zaśpiewają szlagier "Czy te oczy mogą kłamać?". I coś tam jeszcze, co Urban skomentował tym swoim serdecznym śmiechem, którym na ogół ogłasza całemu światu, a katolikom i Solidaruchom w szczególności, gdzie ich ma. Może jestem jakiś dziwny, ale jakoś tak mi się niedobrze zrobiło. Przeszła mi ochota na TV i zapodałem sobie na dvd "Rozmowy przy wycinaniu lasu". Bo jeśli groteska, to tylko w dobrym wydaniu.
No ale w czym problem, ktoś zapyta? Bo w sumie, że szoł biznes to, cytując klasyka, "g... owinięte w różowy papierek", to akurat wiadomo nie od dziś. Nb.: niedawno bodaj też na POLSAT program zainaugurował niejaki Michał Figurski. Było coś o gejach i ks. Rydzyku z udziałem Senyszynowej. Mnie tylko dziwi, że ludzie wciąż żrą te odgrzane kotlety. Bo nawet gdybym był totalnym antyklerykałem i gejem pełną gębą czy innym otworem, to też już bym się znudził.
Ja przepraszam, że tak brutalnie i obscenicznie, ale na prawdę, mam wrażenie, że cała ta papka medialna, czyli tzw. telewizyjna rozrywka poza poziom genitaliów i antykościelnych obsesji z reguły nie wykracza. Po co mam zatem nad poziomy wylatywać? Wszak i muchy tego nie czynią. Sapienti sat.
Mógłbym oczywiście górnolotnie, że Urban jako złowrogi, lubieżny i cyniczny misio to symbol tego, jak "rozliczono" w III RP post-PRL-owską nomenklaturę. Że gdy ludzie niegdyś walczący dla siebie i dla nas o inną Polskę mają z tego marną emeryturę i parę chorób na koncie, Urban z pospołu z muszkami świetnie się tutaj bawią. No ale to każdy średnio rozgarnięty człowiek wie.
Mógłbym cynicznie, że właściwie o co chodzi? Był Okrągły Stół, a ludzie lubią rozrywkę i popatrzą nawet na Urbana zapodającego song, który w latach 80-tych śpiewano (szyderczo lub z nutką ciepła) o nim. I że o to chodziło, żeby sobie Urban mógł pośpiewać i poużywać, bo przecież nie o nic innego. I że chłopaki z POLSATU chcą zarobić, a Urban chętnie pokaże "faketa" obrażonej części publiki. Bo przecież w to mu graj: w odróżnieniu od całej tej bandy aktorzyn on nie musi starać się o kasę i rozgłos. Jemu wystarczy, że udowodni, że możemy mu wszyscy skoczyć. I po prawdzie tak właśnie jest.
Mnie tylko śmieszy (ale jest to śmiech przez łzy), że facet, który jako Jan Rem napisał (zapodany niedawno przez Budynia 78+ na blogu) tekst o "czarnych mszach" ks. Popiełuszki, który jako rzecznik rządu łgał w żywe oczy, który na początku lat 90-tych żerował cynicznie na frustracjach przechodzącego ciężką transformację społeczeństwa teraz ma robić za gwiazdkę pop-kultury. Za sympatycznego starego dziadygę, którego warto pokazać dzieciom w TV: "to ten pan z odstającymi uszami, co napisał >obwoźne sado-macho". Jerzy Urban Superstar. Niech żyje III RP! Chyba najwyższy czas pomyśleć o emigracji. Wewnętrznej. Choć właściwie i tak na niej przebywam.:-)
ps. A swoją drogą, panie Urban, niech pan poprosi o zmianę współwykonawczyni, bo skojarzenia narzucają się same...
ps2. Tak sobie myślę, kto to będzie oglądał? Ludzie, co przed `89 śpiewali po kościołach "Boże, coś Polskę"? Co płakali po ks. Popiełuszce i po Janie Pawle II? Co siedzieli w internacie, rozrzucali ulotki, byli bici pałami? No bo przecież nie same dzieci i pokolenie wyrosłe po `89, tak dobrze nie ma. Nieszczęsny dar sytości.-) No ale może popadam w pesymizm.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka