Contraposto Contraposto
215
BLOG

Arystokracja czyli o nobilitacji nie swoją przeszłością

Contraposto Contraposto Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Zdarzyło mi się niedawno, że jeden z moich znajomych wykręcił się ze spotkania ze mną tylko po to by polecieć na imprezę okraszoną arystokratycznym towarzystwem. Szybko i z przykrością zweryfikowałam swoje zdanie na jego temat.  Co za wybór. Po przetrawieniu jednak pewnej urazy zaczęłam się zastanawiać o co w tym podążaniu za arystokratyczną ściemą towarzyską chodzi. Przyznam się, szkoda mi było mojego zaczadzonego znajomego i mojej dobrej opinii na jego temat,  trochę chciałoby się to jego niezrozumiałe dla mnie zachowanie usprawiedliwić, a może sprowadzić na dobrą drogę, no nie wiem.

Nie mam zamiaru odnosić się do jakkolwiek zobiektywizowanej doxologii na temat wartości i znaczenia arystokracji. Chcę raczej ubrać w słowa swoje mniemania, które narzuciły się mi po pewnej zadumie na temat zjawiska.  Może…. całkiem naturalnego i nie powinnam się dziwić?
Oczywiście warto zacząć od introspekcji: a może ja tu się oszukuję i sama bym poleciała robić im za dwór z ochotą i podskokach gdyby tylko łaskawie wysłali mi ślicznie wydrukowany bilecik? Wszak lubię Tołstoja, Balzaka czytam, pooglądałabym sobie potomków pierwowzorów ich bohaterów z bliska, może zaznałabym chwilowej nobilitacji skąpawszy się w tym świetle szlachetności odwiecznej…
 No…. może byłoby tak kiedyś - gdy w szarości lat osiemdziesiątych ten naiwnie wyobrażony, arystokratyczno-historyczny koloryt (chciałoby się napisać:  folklor, ale to byłoby to zdaje się nadużycie znaczenia słowa „folklor”) działał na moją dziecięco-wiotką wyobraźnię, gdy stajnia ludowego klubu jeździeckiego (ładny w sumie oksymoron) dostępna była dzieciakom niezależnie od pochodzenia i finansowana z jakichś nikomu nie znanych środków centralnych. Łatwo było mi wtedy doświadczyć , że „kultura” hippiczna była świetną formą przetrwalnikową dla tych klasowo-ziemiańskich tradycji.  No może miałam wtedy, przyznam, naiwnie-snobistyczną a bezmyślną atencję dla tego innego, w domniemaniu lepszego, świata. Teraz zamki i pałace – z patyną czy świeżo wymurowane – wyzierają głównie z prospektów obiektów konferencyjno-hotelowych, w których  wszelkiej maści przedstawiciele handlowi spotykają się w celach „integracyjno-szkoleniowych”, a arystokracja oprócz tego, że jest źródłem tej materialnej szczątkowej spuścizny porozrzucanej po muzeach, kojarzy mi się też z zakopaną w mrokach dziejów mojrą, przemocą, zawłaszczeniem, wykorzystywaniem niewolniczej pracy chłopów realizowanej w imię prawa silniejszego, pleoneksją* w czystej formie.  
Oczywiście interpretuję to zjawisko oczami dzisiejszego przeciętnego człowieka, u zarania swej edukacji skażonego agitką społeczną PRL, patrzę nań niehistorycznie, ot tak sobie odreagowuję małe a pośrednie urazy.  Jestem wszak sobie tu na blogu sobiepanem zasad epistemologicznych niczym jaki arystokrata w swojej ordynacji.
I dlatego pytam Panie Marszałku Bronisławie Komorowski, co pan myśli o miejscu arystokracji dziś w polskim społeczeństwie?  Relikt społeczny, nieprawdaż?

 
 *słowo zapoznane dzięki nickowi jednego z tutejszych blogerów, mam nadzieję, że dobrze, acz  eksperymentalnie tu użyte..
Contraposto
O mnie Contraposto

contapposto: Pentezylea,Gabriel-Vital Dubray

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości