coryllus coryllus
331
BLOG

O szyderstwie i integracji środowisk

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 20

Jednym z najbardziej fascynujących narzędzi literackich jest obyczajowe szyderstwo. Jest ono niczym świetlny miecz w rękach Yody, albo nunczako w dłoni Bruce’a Lee. To niszcząca i precyzyjnie działająca siła, z którą musi liczyć się każde, ale to absolutnie każde środowisko zintegrowane wokół jakichś wartości, lub wokół kłamstw, a także wokół dużych pieniędzy czy ekstrawaganckich obyczajów. Nie ma od tego ucieczki.

 
Przekonali się o tym filistrzy i bigoci, kościelni hierarchowie i wpływowi politycy. Każdy wolny kraj ma autora lub autorów, którzy bez litości używają tego narzędzia w imię prawdy. A jeśli nawet nie prawdy, bo przecież autor to tylko autor, a nie jakiś archanioł z mieczem czy lilią w dłoni, to w imię czystej ludzkiej złośliwości, ponurej satysfakcji dokopania ludziom, którzy osiągali swoje pozycje prawem i lewem nie licząc się z niczym i nikim i nie myśląc o tym, że ktoś może ich uważnie obserwować a później opisać. Intencja nieważna. Ważne, że obyczajowe szyderstwo w jakiej by nie zostało użyte wierze – złej czy dobrej – zawsze będzie przynosić pożytek. Nie może być inaczej. Po przeczytaniu powieści pełnej obyczajowych szyderstw ludzie czują się inaczej, przewietrzają im się mózgi i krew krąży szybciej. Po takiej lekturze świat jest jaśniejszy, a dławiący zwykle człowieka strach przed nieznanym zmniejsza się i nie wyje już tak upiornie.
 
W Europie wielu było autorów używających tego fascynującego i pożytecznego narzędzia. W Polsce jednak trafiło się tylko dwóch. Zapolska i Tyrmand. Obydwoje dawno nie żyją, a ich dzieła nieco przybladły i nie błyszczą już tak, jak dawniej. Aż dziwne wydaje się, że przez ostatnie dwadzieścia lat nie narodził się u nas żaden autor który zajął by się powieścią obyczajową i użył do jej napisania szyderstwa właśnie. Wszak mamy wszystko co jest potrzebne do tego by się dobrze pobawić kosztem ludzi bogatych i wpływowych, tak jak to zawsze było gdy gawiedź szła do teatru na jakiegoś Szekspira czy Lope de Vega. Mamy zintegrowaną i obżartą do nieprzytomności warstwę posiadaczy, co uwłaszczyli się na majątku państwowym. Mamy klaszczących im intelektualistów. Mamy zawodowych naciągaczy, którzy wybierają po znajomości unijną kasę na realizację swoich durnowatych projektów. Mamy pisarzy wreszcie, którzy mogliby to wszystko opisać. Nie robią tego? No jak to?! A czemu?!
 
Każdy kto choć raz był w kantynie mieszczącej się w budynku przy ulicy Czerskiej 8/10 i widział, jak dziennikarze działu krajowego mieszczącej się tam redakcji spożywają swój codzienny posiłek – wszyscy przy jednym stoliku – doskonale zrozumie dlaczego. Otóż dlatego kochani, że tam, przy tym stoliku w kantynie, pomiędzy talerzami z grochówką i tymi pieczonymi bananami co je tam zwykle podają, pomiędzy kompotem a sałatką z ogórków, tam płonie światło. I światło to rozjaśnia mroki, a także ogrzewa tych co siedzą przy nim. Takich rozświetlających mrok płomyków płonie w naszym kraju bardzo wiele. To dzięki nim, my, żyjący w mroku odzyskujemy sens życia i wyrabiamy sobie jakieś tam blade pojęcie o tym, czym może być słońce. Kiedy trzeba oświetlać mrok ignorancji i barbarzyństwa wątłymi płomykami tolerancji i wiedzy, po to by świat nasz nie osunął się w potworność, nie ma kochani miejsca na obyczajowe szyderstwo. Jest na to za wcześnie. Wpierw my musimy przejrzeć, musimy zrozumieć jak wiele dla nas znaczą te płomyki, a nie domagać się prostackiej rozrywki i chamskich dowcipasów, drwin z ludzi, którzy nam przecież poświęcili swoje zdrowie i czas. Tak nie wolno.
 
Dopiero gdy ostatnia fabryka zostanie sprywatyzowana, dopiero gdy wszystkie mundurowe służby będą mogły nas podsłuchiwać i pokazywać sobie tam swoich w kantorkach co czynimy w naszych mieszkaniach, dopiero gdy wejdą w życie różne nowoczesne i praktycznie ustawy dotyczące rodziny i tego, jak mamy żyć, by było dobrze, dopiero wtedy ludzie ogrzani płomykiem tolerancji i wiedzy wyznaczą spomiędzy siebie jednego, który podejmie trud napisania dzieła obyczajowego. Dzieła które opowie nam kretom, jak żyją ludzie powołani do rzeczy wyższych i szlachetniejszych. Po to byśmy mogli ich naśladować we wszystkim i jeszcze więcej się nauczyć.
 
Dzieło to, dotowane rzez ministra, dostępne będzie w subskrypcji i na przedpłaty. Kiedyś zaś przeczytamy je raz i drugi w całości, wtedy – dla odprężenia po prostu – pozwolą nam obejrzeć film o Misiu Uszatku. I tak już pozostanie na zawsze. No chyba, że…..
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Kultura