coryllus coryllus
565
BLOG

List do pani redaktor Jareckiej z Gazety Wyborczej

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 21

Szanowna Pani

 
Od wielu już lat jestem pod wrażeniem pani przenikliwości, celności sądów, erudycji i poglądów, które są tak krystaliczne, że można się w nich przejrzeć. Nie ma tam niczego co uznane mogłoby być za brud, nieuczciwość albo wyrachowanie. Czasem jednak nawet pani, szanowna pani redaktor potrafi mnie zaskoczyć, co nie jest – nieskromnie przyznam – łatwe. Ot, choćby teraz w ostatnim numerze „Wysokich obcasów”! Zacznijmy jednak od początku, bo kolejność wydarzeń, podobnie jak nazwiska są dla przejrzystości tego listu szalenie ważne.
 
Niech sobie pani wyobrazi, kochana pani redaktor, że 20 marca w mieście Grodzisk Mazowiecki odbywały się rzeczy niezwykłe i – patrząc z pewnego punktu widzenia – wręcz szalone. Oto od rana na ulicach i placach rozdawano reprint przedwojennej gazetki pod tytułem „Dos Grodzisker Wort”. Akcję tę zorganizował miejscowy dom kultury. Jakby tego było mało w domu tym prowadzono - wszystko w ramach Dnia Kultury Żydowskiej - rodzinne warsztaty jidysz. Była także nauka tańców żydowskich i happening pod tytułem „Komentarze do Tory”. Tamtego dnia w Grodzisku odbyła się także „terenowa gra miejska” – tak nazwali to organizatorzy – chodziło o to, by jak najwięcej osób mogło poznać historię grodziskich Żydów, oprowadzano więc wycieczki po miejscach z tą historią najsilniej związanych. Wzięło w tym udział mnóstwo ludzi. Honorowym patronem „Dnia kultury Żydowskiej” był zaś burmistrz miasta Grodziska pan Grzegorz Benedykciński. Niech pani sobie wyobrazi łaskawa pani redaktor, że w czasie tych wszystkich imprez – a odbyły się jeszcze przecież koncerty orkiestr klezmerskich – nie wydarzył się żaden pożałowania godny incydent, który dałoby się określić wiadomymi słowami. Na koniec tej wielkiej zabawy, tego wspominania, tego smutku przetykanego radością artysta Rafał Betlejewski napisał na murze przy ul. Żydowskiej, gdzie mieści się kirkut zdanie: „Tęsknię za Tobą Żydzie”. Był to jeden z elementów bogatego programu „Dnia Kultury Żydowskiej”, ani mniej, ani bardziej ważny, odnoszę nawet wrażenie, że ważniejszy dla samego Betlejewskiego niż dla mieszkańców Grodziska czy dla zaproszonych na imprezę Żydów. Betlejewski zrobił jeszcze, licznie przybyłym na ul. Żydowską widzom i honorowym gościom, pamiątkową fotografię na tle bramy cmentarza.
 
Po tym wszystkim pani, przemiła pani redaktor, raczyła napisać w tych „Wysokich obcasach” recenzję tego co zrobił i robi na swojej stronie WWW Rafał Betlejewski. Recenzja ta w połowie wypełniona jest słowami następującymi:
 
„Myślę, że Rafał Betlejewski to człowiek ogromnie odważny. Jedzie do Grodziska Mazowieckiego i maluje na murze hasło „Tęsknię za Tobą Żydzie!”. Publikuje też stronę internetową na której namawia innych, by robili to samo. Bo wcale nie jest przyjemnie prowokować ciągle żywe w naszym społeczeństwie niemiłe postawy, odzywki i obelgi. Wierzę w jego dobre intencje, o tym nigdy zapomnieć nie można: nie dość, że Hitler wymordował 3 miliony polskich obywateli narodowości żydowskiej, to potem Gomułka wypędził tych, którzy tu jeszcze mieszkali. I tak zostaliśmy sami.”
 
Myślałem z początku, że to jakaś ironia, ale przejrzawszy inne pani teksty doszedłem do wniosku, że nie. Pani jest zbyt poważną osobą, zbyt serio traktuje pani problematykę, którą się pani zajmuje, by pozwalać sobie na ironię. To wszystko zostało napisane serio. Pomyślałem więc, że może przybliżę pani innych odważnych ludzi, którzy nie bacząc na „ciągle żywe w naszym społeczeństwie niemiłe postawy” jeżdżą do Grodziska Mazowieckiego często, a niektórzy wręcz tam mieszkają i wychowują dzieci. Opowiem pani nawet o takich herosach co mieszkają, hen, hen za tym biednym Grodziskiem.
 
Niech sobie pani wyobrazi, miła pani redaktor, że pod tym nieszczęsnym Grodziskiem mieszka jeden z pani redakcyjnych kolegów. Stosując zaproponowane przez panią kryteria należałoby tego człowieka uznać za super-bohatera. Niestety nie mogę tu podać jego nazwiska. Powiem jednak tyle, że posyła on swojego syna do wiejskiej szkoły mieszczącej się pod miastem! Czy to nie jest wspaniałe? Nie bacząc na „ciągle żywe w naszym społeczeństwie niemiłe postawy” ryzykuje ten pani kolega codziennie. Ryzykuje nie byle czym, bo niewinnością i bezpieczeństwem dziecka. Strach pomyśleć – dziennikarz z GW, jego dziecko i wiejska szkoła pod miastem, w którym dokonał się happening Betlejewskiego! Jakby tego było mało, naprzeciwko tej szkoły budują właśnie wielki kościół. Co tam się będzie działo, jak budowa zostanie ukończona?! Boję się o tym myśleć.
 
Mogę pani, świetlista pani redaktor, zdradzić coś jeszcze; oto w odległości ponad 30 kilometrów od tego Grodziska leży miejscowość Osuchów. Nieopodal niej ma swoją działkę wieloletni szef działu foto GW. Kupił on ją sobie pod tym Osuchowem nie martwiąc się ciągle żywymi w naszym społeczeństwie niemiłymi postawami. A muszę pani rzec w sekrecie – i tu przepraszam za kolokwializm – że za tym Osuchowem to już chuj nocuje, diabeł ma młode, mgła krowy dusi i psy dupami szczekają. Czyż nie jest więc ten pan, znany pani z pewnością z imienia i nazwiska, jeszcze większym bohaterem niż artysta Betlejewski?!
 
Więcej powiem! Za tym całym Osuchowem jest jeszcze wioska Badów! I tutaj przyznam się, że nawet taki stary przebiegacz powiatowych szlaków, jak ja nie wie kto tam w tym Badowie nocuje, co się komu rodzi i gdzie zapodziewają się krowy spędzane wieczorem z łąk. Nie jest to w żadnym razie miejsce, do którego ktoś taki, jak Betlejewski czy nawet ktoś taki jak pani, jasna pani redaktor, mógłby przybyć pozbywszy się wcześniej obaw i wątpliwości co do ciągle żywych w naszym społeczeństwie niemiłych postaw.
 
I nich sobie pani wyobrazi, że tam, w tym Badowie – teraz będą nazwiska, bo żadna to tajemnica, wszak prasa o tym pisała i w radio mówili – znany pani zapewne Piotr Bikont organizuje przedstawienia teatralne. I to dla kogo?! Dla miejscowych! W dodatku przyjeżdża tam czasem sama Anda Rottenberg, a znany pani równie dobrze co Bikont, Tadeusz Sobolewski wygłasza po tych spektaklach pogadanki o różnych wielkich artystach, na przykład o Mironie Białoszewskim.
 
I tu muszę zrobić pauzę. Na imprezy owe nie zaprasza się byle kogo, nie wejdzie tam żaden Jasiu co dniami całymi śpi pod płotem, przepiwszy uprzednio zasiłek. Bywają tam ludzie poważni i szanowani, aczkolwiek wiem, że niektórzy z nich sympatyzują z partią braci Kaczyńskich. Przychodzi tam, na przykład,   właściciel tartaku a także pan leśniczy z żoną czy – uwaga, uwaga – pan prezes Polskiego Związku Przedsiębiorców Pogrzebowych. Gwarantuje pani, że nie ma w Polsce człowieka bardziej poważnego i serio nastawionego do życia niż ten powszechnie szanowany pan.
 
Mówiąc tak między nami, kochana pani redaktor, nie ma chyba w całym kraju – a budynku przy ulicy Czerskiej 8/10 to już na pewno – człowieka, który oddałby całe bogactwo treści i to niezwykłe piękno, które ujawniać i materializować się musi, kiedy Tadeusz Sobolewski opowiada prezesowi Polskiego Związku Przedsiębiorców Pogrzebowych o Mironie Białoszewskim. Nie ma takiego mistrza i już. Zdradzę pani jednak, że zamierzam zmierzyć się kiedyś z tym tematem, z tą burzą, z tą impresją i opublikować potem efekt tych starań tutaj, w salonie24. Sądzę, że będzie to tekst, jakiego tu jeszcze nie widziano, będzie to także tekst, który złotymi literami zapisze się w historii wodewilu. Trzeba jednak nań jeszcze trochę poczekać.
 
Spośród nie zważających na ciągle żywe w naszym społeczeństwie niemiłe postawy bohaterów wybrałem takich, których zna pani ze słyszenia lub osobiście. Musi mi pani uwierzyć na słowo, że są także inni, mniej znani, cichsi, ale wcale przez to nie gorsi. Wsiadają oni codziennie w pociągi podmiejskie w ruszają, jak w otchłań, w stronę Grodziska Mazowieckiego, nie bacząc na ciągle żywe w naszym społeczeństwie niemiłe postawy.
 
Myślę, że jeśli kiedyś spotka pani na swej drodze uczciwego lekarza, prześwietna pani redaktor, a lekarz ten zapisze pani jakieś solidne przeciwlękowe medykamenty, sama pani stanie w rzędzie tych bohaterów, o których tak tu sobie gadamy. Będzie pani mogła z jasnym czołem podejść do kasy biletowej na dworcu Warszawa Śródmieście, kupić tam bilet i pojechać do Grodziska Mazowieckiego, albo nawet dalej. Może aż do samych Skierniewic?
 
Życzę pani tego z całego serca i pozdrawiam serdecznie
 
Coryllus
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Kultura