coryllus coryllus
327
BLOG

Szanowny panie reżyserze

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 32

Wychodząc naprzeciw prośbie redaktorów z GW, którzy opublikowali dziś wezwanie do tego by każdy w te trudne dni, w dni żałoby narodowej wyrażał swoje zdanie w sposób stonowany i kulturalny chciałem to właśnie zrobić. A ponieważ na temat pochówku pary prezydenckiej na Wawelu napisałem już wszystko co mogłem, postanowiłem to zdanie wyrazić na temat pańskiego listu i pańskiej osoby.

 
Przeczytawszy ów list, który podpisał pan wraz z małżonką upewniłem się ostatecznie, że patrzy pan na świat z wyżyn. Przekonałem się jednak także, że wyżyny owe to niestety nie Olimp. Posadzono pana, panie reżyserze, w miejscu do Olimpu ani trochę niepodobnym, choć także górującym nad okolicą. Być może nie ma pan pełnej świadomości tego faktu i prawdę, którą tutaj zawarłem odbierze pan z bólem serca. Trudno. Czasem tak trzeba. Ktoś musiał to powiedzieć, a oczywiste jest, że ludzie którzy pana otaczają nie zrobią tego, ponieważ nie mają w informowaniu pana o czymkolwiek, żadnego interesu. Niech więc pan pozostanie tam gdzie jest, bo to już i tak nie ma żadnego znaczenia. W dodatku nie ma ów fakt znaczenie od jakichś 50 lat, czego – jestem tego pewien – umysł pański nie zarejestrował.
 
Napisał pan, że złożenie trumien prezydenckiej pary na Wawelu doprowadzi do głębokich, nie widzianych od 89 roku, podziałów w polskim społeczeństwie. Jeśli ma pan tu na myśli podział pomiędzy Polakami, a stowarzyszeniem gejów i lesbijek „Kasjopea”, to ma pan rację. Tak właśnie będzie. Podział pomiędzy tymi dwoma grupami pogłębi się i być może nie uda się go nigdy zlikwidować.
 
Nie bardzo wiem jednak do jakich podziałów z roku 89 przyrównuje pan ten dzisiejszy. Do podziału na „Solidarność’ i komuchów? Patriotów i zdrajców? Nie potrafię tego szyfru odczytać. No, ale widocznie z wyżyn widać więcej. Dla mnie szanowny panie reżyserze człowiekiem, który najsilniej przyczynił się do antagonizowania i dzielenia polskiego społeczeństwa jest pan właśnie. To pan bowiem przez te wszystkie okropne lata kręcił filmy, w których – jak to uczenie objaśniali krytycy – przeprowadzał pan wiwisekcję duszy polskiej. Była to oczywiście gówno prawda, sprzedawana naiwniakom, żeby skłonić ich do wydania pieniędzy na bilet do kina.  Pańskie filmy kręcone były bowiem z myślą i zamiarem zgoła innym. Ich intencją było przekonanie tych wszystkich przybyłych tu na ruskich czołgach przestępców, a potem ich dzieci i wnuków, że historia Polski i jej kultura należą także do nich. Starał się pan mocno i zwyciężył pan. Siedzi pan tam, gdzie siedzi i jest święcie przekonany, że to Olimp.
 
Nikt panie reżyserze, powtarzam – nikt – kto ma naprawdę polską duszę nie wyda złotówki po to, by obejrzeć jakikolwiek pański film. Gdyby nie było telewizji żadne kino nie emitowałoby pańskich filmów już od dawna, z obawy przed plajtą. Technika jednak poszła do przodu, telewizje płacą, a pan przytomnie zabrał się za realizację repertuaru lektur szkolnych co gwarantuje, że sale kinowe pełne będą znudzonej młodzieży.
 
Muszę w jednym oddać panu sprawiedliwość – w kwestiach marketingowo-reklamowych – jest pan niezrównanym mistrzem. Na całym Bożym świecie nie ma drugiej takiej osoby jak pan. Napisał pan ów list z troską tak autentyczną, że prawie nikt nie zauważył iż śmierć prezydenta w tym właśnie, a nie innym miejscu nakręciła koniunkturę na pańską ostatnią produkcję. List ów plus ta koniunktura spowodują niechybnie, że nazwisko pańskie pojawiać się będzie w prasie krajowej i światowej z niespotykaną w ostatnim półroczu częstotliwością. Towarzyszyć mu zaś będzie słowo – kontrowersyjny – odmieniane przez wszystkie przypadki. Jest to oczywiście przypadek, ale ileż było takich przypadków w pańskim życiu? Tylko pan to wie. Jest pan jeszcze bowiem do tego wszystkiego dzieckiem szczęścia i wszystko czego się pan tknie zamienia się w sukces. Teraz także tak będzie.
 
Jest pan już w tym wieku, że doskonale zdaje pan sobie sprawę z tego, że dla rodziny człowieka zmarłego lub dla człowieka, który widział już śmierć i spodziewa się jej niedługo, miejsce pochówku to sprawa drugo, a nawet trzeciorzędna. Dobrze pan wie, że Wawel nie jest ważny ani dla Jarosława Kaczyńskiego, ani dla Marty Kaczyńskiej. On jest ważny dla nas, dla wszystkich. I dlatego pan ten list napisał. Po to, by po raz kolejny pokazać się nam z tej strony, z której i tak wszyscy pana znamy. Opinie jakie będziemy wyrażać na pański temat nie mają oczywiście żadnego znaczenia. Dobrze pan bowiem wie, że wraz z życiem kończy się wszystko. Ale pan przecież żyje. Dla pana nic się nie kończy. Pan trwa. I może pan pisać i kręcić filmy i mówić. Co będzie potem – nieważne. Powiem panu jednak, że tak, jak dziś miejsce, na którym pan siedzi nie jest Olimpem, tak kiedyś, kiedyś w dalekiej przyszłości, miejsce w którym pan spocznie nie będzie Panteonem. Myślę, że od dziś pan już o tym wie, ja zaś wiem że jest to panu całkowicie obojętne. Miejsce to nie będzie pewnie nawet cmentarzem Pere Lachaise, co tak pięknie próbował panu wróżyć przed laty Jacek Kaczmarski. Dlatego właśnie życzę panu, panie reżyserze długich lat życia w zdrowiu i pogodzie ducha, oby nigdy ona pana nie opuszczała. Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam….
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Kultura