coryllus coryllus
2210
BLOG

Jak porzucić kobietę i żyć szczęśliwie

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 16

Umieszczam tutaj tę notkę poruszony nędzą i propagandowym zacięciem tekstów, które pojawiają się od jakiegoś czasu w pierwszej trójce. Nie chodzi mi o wszystkie teksty, nie wliczam tu tekstów FYM-a czy Toyaha. Nie potrafię jedynie pojąć jakimi kryteriami kierują się administratorzy zmuszając nas do klikania w notki tego jakiegoś pana Matyjaszka czy Starego, czy tak jak dziś Jana Śniadeckiego. To agitki, w dodatku źle zrobione. Nie mogę rzecz jasna skłonić administracji do czegokolwiek, ale mogę wyrazić swój sprzeciw wobec tej nędzy. Postanowiłem zrobić to umieszczając tu kilka pogodnych, obyczajowych felietonów, które choć nie traktują o politce, gospodarce czy mediach to na pewno są zabawniejsze i lepsze w czytaniu od tego, co obecnie lansuje się w salonie. Nie zachęcam do popierania mojego protestu, ale będę wdzięczny za głosy sympatii.' Nie rozumiem także dlaczego nie ma na górze tekstów Aleksandra Sciosa. Uważam, że to skandal. Każdy prostestuje tak, jak umie najlepiej. Ja wybrałem taki właśnie sposób

Pozdrawiam wszystkich serdecznie, także administrację.

Coryllus

 

Nie sposób powstrzymać się od uśmiechu na widok porzuconej kobiety. A dobrze ci tak – takie zdanie od razu ciśnie się na usta. Im bardziej irracjonalnie zachowują się takie kobiety tym bardziej człowiek ma ich dość.
 
W zapomnianej już na szczęście sztuce według tekstów Simone de Bovoir pod tytułem „Kobieta zawiedziona” występowała kiedyś Krystyna Janda. Aktorka robiła tam to samo co zwykle, czyli mówiła bardzo szybko chodząc po scenie, rzucała głową na boki i ściągała brwi, co było bez wątpienia oznaką krańcowego cierpienia.
 
Sztukę tę polecałbym każdemu mężczyźnie, który chce się uodpornić na emocjonalne szantaże kobiet i ich dąsy. Bardzo pouczające aczkolwiek niewątpliwie tandetne, jak cały wachlarz kobiecych emocji uruchamiany w chwilach gdy ktoś ma już ich dosyć i zabiera się za pakowanie kalesonów oraz krawatów. Nie można dać się zwariować i ulegać tego rodzaju psychozom.
 
Najczęściej w chwilach gdy mężczyzna objawia oznaki znudzenia lub po prostu mówi, że chce odejść, kobiety naśladują Jandę. Robią to mniej lub bardziej widowiskowo, ale efekt komiczny osiągają zawsze. Nie wiadomo dlaczego żaden psycholog nie wytłumaczył im jeszcze bezzasadności tego typu zagrywek oraz ich przyrodzonej tandety. Żaden facet nie da się na to nabrać, a jeśli się da, to dobrze mu tak niech się dalej męczy z osobą wyrachowaną emocjonalnie, która płacze i śmieje się na zawołanie, w zależności od tego co jej jest akurat potrzebne. Są jednak kobiety, które zaczynają stosować o wiele bardziej wyrafinowane sposoby na przytrzymanie przy sobie faceta w chwilach uczuciowych kryzysów. Kobiety takie są niebezpieczne i nie wolno się nad nimi litować, bo oznacza to początek końca mężczyzny.
 
Kiedy już zdecydujemy się porzucić jakąś kobietę najlepiej zrobić to w sposób, jak najbardziej brutalny i nieoczekiwany, tak żeby nie miała czasu na zastanowienie się i reakcję. Jeśli pozwolimy jej pomyśleć, lub nie daj Boże wdamy się w jakieś negocjacje, to koniec. Zamiast wymarzonej wolności, przygód i inspirujących spotkań w pubach czekają nas lata niewoli i udręki, która nosić będzie nazwę inną zgoła. Mianowicie zwać się będzie „odpowiedzialnością za słowa i czyny” a także „konsekwencją”.
 
Zrywanie nie jest łatwe i o wiele prościej doprowadzić do tego, by to kobieta nas porzuciła niż samemu ją zostawić. Mężczyzna jest bowiem istotą wrażliwą i zawsze jakiś cień współczucia na dnie jego serca się znajdzie, nawet jeśli to serce wykonane jest z granitu. Kobieta wyczuje taką słabość od razu i od razu ją wykorzysta. Ale to nie jest największym nieszczęściem. Prawdziwe kłopoty nie dotyczą bowiem sfer duchowo-emocjonalnych tylko realności, najbardziej twardej i namacalnej. Jeśli zamierzamy wyjść trzasnąwszy drzwiami bez słowa, może okazać się że już następnego dnia odnajdzie nas policja, która odwiezie nas do prokuratury rejonowej, gdzie z kolei smutny i wyprany z emocji pan postawi nam zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się nad konkubiną oraz zapuszkuje nas do Wronek czy Rawicza na trzy miesiące.
 
Będziemy tam mieli czas, żeby przemyśleć swoją głupotę. Kobieta bowiem z niezwykłą łatwością dokonuje aktów destrukcji, także na własnym ciele. Oczywiście nie potnie się nożem, taka głupia nie jest, ale może przejechać sobie kilka razy nowiutkim grzebieniem po powłokach brzusznych. Pozostawia taki zabieg wielce widowiskowe obrażenia, na które już niejeden policjant i prokurator się nabrał, szczególnie jeśli „obrażona” dzierżyła w dłoni zaświadczenie od lekarza zwane obdukcją. Zaświadczenie to wystawiła jej serdeczna koleżanka z ławy szkolnej – Krysia, ale przecież nikt nie musi o tym wiedzieć. Po czymś takim możemy już tylko prosić swoją „byłą-obecną” o litość i modlić się, żeby prośby nasze zostały wysłuchane, a skarga wycofana. Inaczej grozi nam kilka lat odsiadki w jednym pomieszczeniu z sympatyczną ferajną, która z nudów połyka żyletki lub kabłąki od wiader oraz nie radzi sobie zupełnie ze swoją seksualnością.
 
Zniknąć, jak sen…Czasem się to udaje. Najlepiej po prostu wyjechać i spalić za sobą wszystkie mosty. Kobiety mogą bowiem zrobić nam numer stary, jak świat, który sprawi że już nigdy nie przyjdzie nam do głowy by kogoś porzucać. Kiedy oznajmimy chęć opuszczenia bezpiecznej przystani, jaką było dla nas przez dwa lata jej mieszkanie może okazać się, że ona bez mrugnięcia okiem powie: dobrze. Kiedy nie będziemy patrzeć, otrze ukradkiem łzę, ale pomoże nam się spakować, zadzwoni po taksówkę i jeszcze pożyczy nam na nią pieniądze.
 
Nie zapyta czy odchodzimy do innej kobiety – mężczyźni nie zawsze tak robią, w przeciwieństwie do kobiet, które odchodzą dopiero wtedy gdy na dole czeka już inny facet z kwiatkami. Nie będzie w ogóle o nic pytać. Rozliczy się z nami co do grosza, bo przecież płaciliśmy wspólnie rachunki i podaruje nam na odchodne jakiś niesłychanie gustowny prezent. Taki, o jakim marzyliśmy już od dawna ale nie mieliśmy odwagi kupić go sobie, by wydawał nam się krańcową rozpustą.
 
Przez pierwszy miesiąc będzie dzwonić do nas dwa razy w tygodniu, żeby odpowiedzialnie – jak to ona – rozsupłać wszystkie łączące nas nici: raty za samochód, bilety na samolot do Barcelony, gdzie planowaliśmy spędzić weekend i takie tam drobiazgi. Kiedy w końcu przestanie dzwonić poczujemy prawdziwą ulgę. Oto wolność. Możemy się nią cieszyć, przesypywać ją przez palce i smakować, jak pomarańczę rozgryzaną powoli w ustach. Błogie to uczucie będzie nam towarzyszyło przez dwa do trzech dni. Potem zaczniemy przypominać sobie to, jak szybko potrafiła jeździć samochodem i jaką pyszną kaczkę potrafiła przyrządzić kiedy jej się chciało, a także inne podobne rzeczy, które trzymały was w tej ciasnej klitce przez całe dwa lata. Po dwóch tygodniach staniemy przed lustrem i powiemy sobie głośno słowa następujące: Czy ciebie coryllus diabeł opętał?! Wracaj natychmiast!
 
Uśmiechniemy się sami do siebie uradowani myślą, o tym, jak wielką niespodziankę jej sprawimy i jak cudownie będzie poczuć się znów, jak dawniej, w czasach tej bezbrzeżnej szczęśliwości kiedy byliśmy tylko dla siebie. Myśl o powrocie wprowadzimy w czyn błyskawicznie. Taksówka zjawi się pod blokiem w piętnaście minut, a już za dwadzieścia minut będziemy pukać do drzwi mieszkania, które tak dobrze znamy. Otworzy je nam ten pieprzony Zbyszek, gnojek i gnida, który zawsze gapił się na nią kiedy kręciła się gdzieś w towarzystwie. Przygłup i kreatura niewarta splunięcia.
Tak kochani, porzucone kobiety zdolne są do wszystkiego.
coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka