To nie jest zapowiadany wczoraj tekst o kryteriach oceny tekstów, ale jedynie wprawka do niego, która dotyczy spraw innych zgoła. Zacznę od wspomnień jednak, jak to mi się już coraz częściej zdarza.
Pracowałem kiedyś w pewnym ilustrowanym tygodniku, moją szefową była istota o usposobieniu tak koszmarnym, że do dziś zgrzytam zębami kiedy ją sobie przypominam. Typ kapitalistycznej Wandy Wasilewskiej, tyle że dbała o zęby i mimo wypalania czterech paczek papierosów dziennie udawało jej się utrzymać je w stanie idealnie białym. Były jednak te zęby mocno krzywe. Reszta także nie była zachwycająca. Pani ta chodziła na co dzień po redakcji w butach do konnej jazdy, ale nie takich klasycznych, właściwiej byłoby nazwać to obuwie skórzanymi getrami. Była blada i chuda, z wyraźnymi pozostałościami dziecięcej krzywicy. Jak większość kobiet pracujących w redakcjach porozumiewała się z pracownikami równoważnikami zdań upstrzonymi wulgarnymi wyrazami, które wypowiadała z radością eleganckiej panienki odkrywającej nagle, że jest jakieś życie poza podwieczorkami u wujka-proboszcza.
Nie znosiłem jej. Dzięki jednak jej obsesjom i chorobliwej pracowitości cała ta pieprzona gazeta mogła wychodzić co tydzień i rozchodzić się w wielkim nakładzie. Miała nasza naczelna bardzo dobry sposób oceniania pracy grafików i dziennikarzy przygotowujących strony naszego tygodnika. Otóż, jako osoba pozbawiona sentymentów i złudzeń, nie interesowała się merytoryczną zawartością tych stron, która była dodajmy od razu, kwintesencją nędzy i pretensjonalności, zajmowało ją jedynie to jak układają się na tych kolumnach plamy barwne i jakie wrażenie one wywołują. Może się komuś to wydawać dziwne, albo głupie, ale jestem przekonany, że ten sposób oceny kolumn kolorowego tygodnika zapewnił mu sukces.
Siadała więc naczelna za grafikiem i mówiła – Wyrzuć to gówno stary. Tak to brązowe. To, to, o tym zdjęciu właśnie mówię. Niech spieprza. I gdzie jest ten dureń, który ci kazał to włożyć na kolumnę? To ty synu wybrałeś to zdjęcie? Tak? Zapieprzaj mi zaraz wybrać coś zielonego, ale już. I żeby była tam z jedna czerwona plama. Zielonego powiedziałam. Z czerwonym. To jest według ciebie zielony kolor? To jakieś trupy na pobojowisku dziecko. Zabieraj to stąd.
Wybieranie zdjęć i ich ocena przez naczelną pochłaniały większość mojego czasu. Pisanie zajmowało mi znacznie mniej. Wygląd kolumny był najważniejszy i mimo braku sympatii to tej istoty nie mogę nie przyznać jej racji.
Pomyślałem o tym wszystkim przy okazji oglądania spotów wyborczych Jarosława Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego. Zważywszy na to, że w spotach wyborczych kandydaci muszą zaprezentować swoją osobę w jak najsympatyczniejszy sposób, zważywszy na to, że spot trwa krótko uważam, że ocenianie zawartości tych filmów jest sprawą drugorzędną. Więcej. Uważam, że film usiłujący przekazać jakieś siedmiozdaniowe treści jest skazany na porażkę i niezrozumienie. Co nie znaczy, że skazany na porażkę i niezrozumienie jest występujący w nim kandydat na prezydenta.
Spot Bronisława Komorowskiego zostałby natychmiast wyrzucony przez moją naczelną, a właściwie powinienem powiedzieć wypieprzony. A ten fragment, jak Komorowski łazi po krzakach w Józefowie przy rozpadającym się baraku z laubzegą nad gankami oblałaby pewnie naczelna pomyjami. Podobnie z tym mieszkaniem w bloku z numerem 111, białym i tajemniczym jak izolatka w domu wariatów. I jeszcze ten więzienny spacerniak. No i wszystko w ogóle utrzymane w nienawistnych jej brązach i szarościach, które świecą się złowieszczo w blasku reflektorów. Do tego treść. Przekaz mający nas przekonać, że kandydat jest jednym z nas. Opowiedziane jest to zaś tak, jak upierdliwi pijacy zwykli opowiadać barmanom o swoim długim pełnym przygód życiu. Coś fascynującego za niewielkie pieniądze. Miód, malina.
Nie wiem czy spot prezesa Jarosława wzbudził by jej entuzjazm, ale przekaz jest przynajmniej krótszy i metaforyczny przez co nie ma człowiek wrażenia, że kandydat ględzi. Kolory na pewno by się jej spodobały bo było dużo zielonego i więcej słońca niż na tym spacerniaku we Wronkach. Jeśli sprawy dalej układają się tak, jak ona to sobie wyobrażała to Jarosław Kaczyński powinien wygrać. Ludzie bowiem odbierają głównie wrażenia barwne i one przekonują ich do tego co lub kogo wybrać.
Inne tematy w dziale Polityka