Najbardziej pogardzana i znienawidzona przez ludzi postawa opisana jest w psychologii pod nazwą ingracjacja. Jest to jedna z technik manipulacji mająca na calu zdobycie nad kimś władzy lub tylko jego sympatii. Ingracjacja to po prostu wazeliniarstwo. Taktyka znana od czasów prehistorycznych.
Wazeliniarz bierny to taki człowiek, który zadowala się ochłapami z pańskiego stołu. Kiedy szef wchodzi do biura on biegnie z uśmiechem przyklejonym do bladych ust i odbiera jego parasol. Potem mówi o tym, jak jego przełożony świetnie wygląda, nie zapominając przy tym dodać ileż to zadań postawił sobie on sam w dniu dzisiejszym i jak zamierza je zrealizować. Reaguje na najmniejsze drgnienie powiek swojego przełożonego. Bywa, że w myślach nazywa go swoim panem. Drży na całym ciele kiedy ktoś inny zbliża się do obiektu jego adoracji, jest zazdrosny o każdy oddech szefa, który nie był skierowany w jego stronę. Wprowadza w firmie idiotyczne rytuały, na przykład biega co rano sprawdzić czy szef równo zaparkował i zmieścił się na swoim stanowisku parkingowym tak, jak należy, czy któreś koło nie wystaje czasem poza linię. Jeśli to zauważy pędzi z marsową miną do szefa i błaga go by wydał mu kluczyki od auta, a on już ten błąd skoryguje.
Nie ma w tym nic dziwnego, stara prawda głosi bowiem, że ludzie mogą być odporni na wszystko; na ból, na szykany i upokorzenia, na głód, pragnienie i długotrwały wysiłek fizyczny. Nie istnieją jednak ludzie odporni na wazelinę. Z tym nie poradzi sobie nikt. Wazeliniarze wiedzą o tym i dlatego nie ma na nich siły. Jeśli wazeliniarz jest zdeterminowany potrafi swoją osobą zepsuć relacje w całej firmie.
Wyobraźmy sobie taką sytuację; kolegium redakcyjne, siedzą wszyscy, kierownicy działów, naczelna, sekretarz redkacji. Próbujemy coś ustalić, ale nie możemy bo jedna dziewczyna każdą swoją wypowiedź zaczyna od litanii pochwalnej na cześć naczelnej. Ktoś próbuje jej przerwać, ale nie daje rady. Potem ktoś inny, też mu się nie udaje. Naczelna siedzi lekko ogłuszona, ale nic nie mówi, bo przecież nie można ranić człowieka. Tamta gada trzy po trzy podkreślając zalety szefowej. Po dobrej godzinie w czasie której nic nie zostało ustalone naczelna kończy kolegium i rozchodzimy się do swoich działów. Wszyscy mają kwaśne miny z wyjątkiem tej durnej baby. Ona ugrała swoje, źle czy dobrze ale zwróciła na siebie uwagę naczelnej, oddała się do dyspozycji. Wiadomo, że jak szefowa będzie się chciała czegoś o nas dowiedzieć to zapyta ją i ona zacznie donosić z zapałem neofity. Taki jest niestety ten świat.
Wazeliniarza biernego bardzo trudno jest poskromić. Właściwie nie ma na niego sposobu. Można go tylko wyrzucić, ale nie ma za co bo on zwykle wywiązuje się ze swoich obowiązków. Tym czego oczekuje od firmy jest ciągła uwaga skupiona na nim i możliwość uczestniczenia w szarpaniu ochłapów. To hiena posilająca się przy lwie.
Wazeliniarz agresywny porusza się po świecie z miną człowieka myślącego o sprawach ostatecznych i rudymentarnych. Kiedy zadacie mu jakieś konwencjonalne pytanie w rodzaj; hej, jak leci? Albo będziecie się usiłowali dowiedzieć czy był na jakimś filmie ostatnio popatrzy na was wzrokiem przenikliwym i zatroskanym. Oczy jego powiedzą: jak możesz robaku nędzny zadawać mi takie prymitywne pytania, kiedy ja tu rozmyślam nad tym, jak usprawnić, poprawić, ulepszyć, wdrożyć….itd. Wazeliniarz agresywny nie pozwala szefowi na zastanawianie się. On ma zawsze listę gotowych pomysłów, które w większości nie pasują do realiów codziennego bytowania, nie zgadzają się z polityką firmy i wymagają wysiłku całej ekipy z wyjątkiem wazeliniarza, który przewidział dla siebie role kierowniczą we wszystkich spisanych na karteczce przedsięwzięciach. Wazeliniarz agresywny podkreśla zawsze zalety szefa, ale robi to tak, że każdy wie iż bez wazeliniarza szef jest nikim lub prawie nikim.
Wazeliniarz agresywny nie zaniedba żadnej sposobności by pogrążyć kolegów z pracy w oczach kierownictwa, prezesów lub właścicieli firmy. Bez żenady będzie opowiadał o własnych sukcesach i przewagach, tym, więcej będzie o nich mówił i bardziej będą one fikcyjne. Tak, jak przypadek opisany wyżej ma on twardą świadomość tego, że nikt tak naprawdę nie powie mu złego słowa i go nie przepędzi. A nawet gdyby ktoś mu coś powiedział? No to co? Agresywny wazeliniarz ma skórę krokodyla, straszenie go nieprzyjemnościami słownymi to dziecinada, bo on się ich nie boi. Jedyne czego się boi to gniew szefa.
Wazeliniarz agresywny popełnia kilka błędów, których nigdy nie popełnił by wazeliniarz bierny. Przede wszystkim dąży uparcie do celu, którym jest wypromowanie i wywyższenie własnej osoby. To jest sprzeczne ze wszystkimi zasadami wazeliniarstwa, które za cel stawia sobie zdobycie realnej władzy w zespole ludzi. Agresywny wazeliniarz niby o tym pamięta, ale….Popełnia błędy i są one przeważnie nie do naprawienia. Zdarza mu się wypowiadać źle o swoich kolegach w obecności szefa, kiedy ten wcale o to nie prosił. Agresywny wazeliniarz nie bierze pod uwagę istnienia wokół siebie wazeliniarzy biernych i przeważnie staje się ich pierwszą ofiarą. Wykańczają go, jak mrówki skorpiona. Kiedy mają już dość haków na niego, dość przykładów jego żenującej głupoty i agresywnego chamstwa idą z tym do kierownika albo z zatroskaną miną stawiają sprawę na jakimś zebraniu. Agresywnego wazeliniarza nie da się niestety wyrzucić z pracy w białych rękawiczkach. Kiedy zorientuje się, że wszystko stracone zacznie straszyć prokuraturą, sądem, całe jego chamstwo wyleje się ja pomyje z kubła. Wyjdzie trzaskając drzwiami. Nie martwcie się jednak o niego, w niedługim czasie znajdzie nową firmę i zacznie troszczyć się o los jej i pracujących tam ludzi.
Wazeliniarz doskonały; nie ufajcie nigdy człowiekowi, który w waszej nowej pracy podejdzie do was pierwszy i ciepłym głosem powie; cześć, jestem Jurek, fotografuję trochę (albo coś podobnego) To wazeliniarz doskonały, albo mówiąc prościej kapuś. Wazeliniarz doskonały wie, że człowiek jest tylko narzędziem w rękach ślepego losu. Wie również, że na zamkniętej powierzchni dwóch pięter biurowca, gdzie mieści się wasza firma ślepy los to nie kto inny tylko on sam. Ma on również świadomość, że każde narzędzie prędzej czy później się zużywa i trzeba je zastąpić nowym. Dlatego właśnie do was podchodzi i przedstawia się w miły, kulturalny i nie budzący podejrzeń sposób. Nie ma innego wyjścia, jak podjęcie gry i zaprzyjaźnienie się z wazeliniarzem doskonałym. Od razu musicie wiedzieć, że to on sprawuje kontrolę nad wszystkim, to on wie kto gdzie chodzi, z kim jada i co się będzie mówiło jutro na zebraniu. Wazeliniarz doskonały zaprzyjaźnia się z nowymi pracownikami po to, by ustawić ich tak, jak się układa kawałki puzzli. Kiedy już was ustawi nie ma mowy żebyście się ruszyli miejsca nie niszcząc pracowicie zbudowanej przez niego konstrukcji. A jeśli to zrobicie, jeśli coś mu popsujecie, na pewno wam tego nie daruje. Wazeliniarz doskonały ma do zrealizowania trzy cele: po pierwsze wpływać na istotne decyzje szefa i kontrolować kolegów, daje mu to poczucie siły i w wielu wypadkach realną władzę, po drugie uchylać się od wszelkiej odpowiedzialności obowiązków przy maksymalnym parciu na sukces i zysk, po trzecie nie dać się zdemaskować i wyrzucić. Realizacja tych trzech celów wymaga nie lada inteligencji i sprytu. Ktoś może zapytać: po co to wszystko? Czy taki człowiek nie może po prostu normalnie pracować i realizować postawionych przed nim zadań? Nie, nie może. Z tego względu, że na dnie duszy wazeliniarza doskonałego leży przeświadczenie o tym, że jest on istotą nadnaturalną, która przypadkiem jedynie znalazła się pomiędzy tymi smętnymi gnomami, które snują się po korytarzach firmy. Osoba wyjątkowa i posiadające cechy nadnaturalne nie może zwyczajnie pracować i jest to oczywista oczywistość.
Wazeliniarz jest nie do rozpoznania dla osoby nowoprzybyłej, żeby go rozpoznać potrzeba długich miesięcy. Bywają jednak sytuacje, w których wazeliniarz ujawnia swoje możliwości w całym ich szerokim i potwornym spectrum. Chodzi o takie momenty, kiedy firma przeżywa kryzys. Kiedy nadchodzą nieuchronne zwolnienia. Wazeliniarz zwykle jest już wtedy zaprzyjaźniony z szefem kadr, który zwolnień dokonuje. Jeśli kadrowiec jest na tyle sprytny, by nie dać mu się omotać, wazeliniarz za pomocą całej serii misternych prowokacji podsuwa mu kolejne osoby do zwolnienia. Nie ma żadnej litości, bo jego cel jest jeden: znaleźć się na końcu listy wyrzucanych lub w ogóle na nią nie trafić. Wazeliniarz doskonały jest w takich razach najbardziej niebezpieczny, bo zamienia się w zwyczajnego prowokatora. Zaczyna na przykład oglądać coś w Internecie, jakieś aukcje albo zwyczajnie gołe baby. Jak ktoś jest słaby psychicznie i da się złapać na ten numer – już jest po nim. Wazeliniarz doskonały szybciutko zaproponuje by przenieść to pasjonujące zajęcia na wasz komputer, bo jego się przegrzewa (każdy powód jest dobry). Kiedy przerzucicie już kilkadziesiąt stron aukcji lub czegoś tam, co was aktualnie interesuje (gołe baby to ostateczność). On najspokojniej w świecie poczeka aż pójdziecie do domu, zawoła kierownika i pokaże mu w waszym komputerze czym zajmujecie się po całych dniach. Opowie jeszcze, jak mu to przeszkadza w pracy i jak okropnie jest siedzieć w jednym pomieszczeniu z takim obibokiem, jak wy. To norma w jego wykonaniu. Kiedy szef wezwie was na dywan będziecie tak zaskoczeni, że rozdziawicie tylko usta w niemym zdziwieniu. Niestety nie ma skutecznego sposobu na wazeliniarza doskonałego, ponieważ nie da się walczyć cywilizowanymi metodami o osobnikiem psychotycznym, a do tego w końcu sprowadza się cały problem ingracjacji.
Inne tematy w dziale Kultura