Właśnie przeczytałem informację, że Jarosław Kaczyński rozwiązał struktury Prawa i Sprawiedliwości na Pomorzu. Nie powiem, zdziwiłem się. Oto okazało się, bowiem, że w Malborku, gdzie PiS-em rządził pan Cymański do partii należało sześć osób, a wszyscy inni tam zapisani to były jedynie martwe dusze. Nie wiem czy to prawda, powtarzam jedynie to co podała Wirtualna Polska. Od spraw organizacyjnych i przywódczych odsunięto także Jacka Kurskiego, a za pomorskie struktury PiS odpowiadać będzie teraz Hanna Fołtyn-Kubicka. Ponoć nic się wielkiego nie stało. Prezes zarządził, że ci którzy należeli już nie należą, ale mogą należeć jeśli się od nowa zapiszą.
Niby nic, powtarzam, ale w kontekście tego co napisał dziś Aleksander Ścios to chyba jednak nie jest „niby nic”? Ja nie znam ani jednego z panów wymienionych w tytule notki i do poznania ich nie tęsknię wcale. Cała moja wiedza o nich pochodzi albo z telewizji i bloga – w przypadku Migalskiego lub z dodatku do Gazety Wyborczej pod tytułem Duży Format, gdzie po wyborach 2005 roku ukazały się wywiady z Kurskim i Cymańskim. Kurski nazwał siebie wtedy bulterierem Kaczyńskich – jak widać już się to przedawniło – a Cymański opowiadał coś o tradycji i języku, czy może o dzieciach, nie pamiętam dokładnie. Zdziwiłem się tylko, że akurat ci dwa udzielają wywiadu Dużemu Formatowi.
Nie podobały mi się te wywiady i uważałem wtedy, że specjalnie poproszono o zaprezentowanie się takie osoby co do których nie było wątpliwości, że się wyłożą i dadzą ludziom jasny i czytelny sygnał jaką partią jest Prawo i Sprawiedliwość – partią bulterierów lubujących się w archaizmach językowych.
Oczywiście dla wszystkich jasne jest, że z pana Cymańskiego taki miłośnik i znawca tradycji jak ze mnie radziecki kosmonauta. Nikt jednak nie uważał wtedy za coś nagannego tych jego popisów i opowieści. Dziś okazuje się, że partię na Pomorzu trzeba było rozwiązać. W porządku nic się nie stało. Ale od wyborów 4 lipca to jest już trzecie poważne rozczarowanie jakiego doświadczam. Pamiętam jak się zdziwiłem po tym moim i Toyaha występie w sztabie wyborczym, latem. Mieliśmy być w telewizji, ale okazało się, że kilku popychadłom co noszą kable nie podobało się to wcale i zostaliśmy zablokowani, nie pokazano nas. Nie mogłem w to uwierzyć. Spotkanie, na które wyraża zgodę posłanka Kluzik-Rostkowska, posłanka Jakubiak, spotkanie organizowane przez asystenta Jacka Kurskiego, na które przyjeżdżają ludzie nie tylko z Warszawy, ale także z dalej położonych miast zostaje medialnie zblokowane przez dwóch cieci. Jak się potem dowiedziałem nasz medialny występ został tak naprawdę przystopowany przez jednego z blogerów salonu, którego tu litościwie nie wymienię. Nie mógł człeczyna ów przeboleć, że to nie jego zaprosili do dyskusji oInternecie i blogach.
Teraz wyobraźcie sobie, że w sztabie PO organizują konferencję prasową blogerów. Załatwia to asystent Schetyny, zapraszają facetów, takich którzy im się podobają, okazuje się jednak, że znajomy ciecia co nosi kable także chciałby wystąpić i namawia tego od kabli, żeby oszukać telewizje i powiedzieć kamerzystom, że spotkania nie będzie. Potem sprawa wychodzi na jaw. Jak myślicie co zrobiłby pan Schetyna z tym miśkiem od kabli i tym drugim co chciał być w telewizji?
Kiedy się o tym wszystkim dowiedziałem zdziwiłem się, ale pomyślałem, że jest to trudny moment, prezydent nie żyje, wielu ludzi zginęło wraz z nim. Nie ma się co unosić. Nie takie rzeczy się zdarzały i zdarzać będą.
Później jednak mieliśmy sprawę pana Migalskiego. Tutaj już nie można mówić o tym, że tragedia rzutowała na organizację, wybory i decyzje. Pan Migalski – jak to się dziś okazało – tak sprytnie wstrzelił się ze swoimi wynurzeniami, że trafił akurat w ten miesiąc kiedy wydawać mu będą książkę. Przeczytajcie co dziś pisze Aleksander Ścios, naprawdę. Potem zaś wróćcie do Migalskiego, jego oświadczenia, książki, jego płotu z betonu i jego habilitacji. Jeśli się nie porzygacie to znaczy, że wasze żołądki są ze stali.
Teraz zaś, całkiem na świeżo, pojawiła się sprawa tej całej likwidacji struktur na Pomorzu. Niby nic, zaraz się przecież te struktury odtworzą. Tylko co do ciężkiej cholery robił w Malborku ten Cymański po śmierci prezydenta? Czym on się tam zajmował razem z tym drugim.
Inne tematy w dziale Polityka