Nie tak dawno na okładce „Wprost” (a propos czy na gabinet naczelnego wołają już – nora?) pokazano trzy ładne buzie, nad którymi widniał napis: rasizm po polsku. Nie były to bynajmniej twarz rasistów, ale ich potencjalnych ofiar. Piszę potencjalnych, bo nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzy, że rzeczywistych. Mieliśmy więc tam Olę Szwed, Omenę Mensaach i Patrycję Kazadi. Wszystkie trzy panie były zrobione jak do telewizji uśmiechały się ładnie. Pomyślałem, że to niezły kawał z tym rasizmem, ale do środka nie zajrzałem, bo szkoda mi pieniędzy na gazetę Lisa.
Według mojej oceny jeśli istnieje w Polsce rasizm to przede wszystkim w środowiskach takich właśnie jak pokazane na okładce „Wprost” panie, celebrytów, oraz w wielkich miastach. Kolorowi, którzy się tam znajdują są ludźmi zamożnymi, często wpływowymi i mogą wzbudzać zazdrość jakiegoś Ziutka co kupił sobie dopiero pierwszego kabrioleta i to wcale nie nówkę. Rasizm jeśli istnieje w Polsce to wśród ludzi takich jak Tomasz Lis i jemu podobni. Nie ma go na pewno u nas w mieście.
Tu niedaleko za krzakami mieszka cała gromada czarnych dzieci. Ich biedna matka, która przyjechała do Polski za swoim mężem w ogóle nic nie rozumie z tutejszej pogody i czasem widzimy ją jak odgarnia śnieg z podwórka, kiedy idziemy z synkiem do szkoły. Mieszka tu u nas dwójka bahaitów. Ona jest Amerykanką pochodzenia irańskiego, on Irlandczykiem. Prowadzą w naszym miasteczku szkołę nauki języka angielskiego. Nasze dzieci przyjaźniły się w przedszkolu. Teraz poszły do innych szkół i kontakt się urwał. Lucyna czasem kupuje im mąkę w młynie, taką grubą, razową, bo oni pieką z niej jakieś specjalne ciastka.
Mieszkała u nas Żydówka, Yael ze swoimi nieposkromionymi dziećmi, z którymi nikt nie mógł wytrzymać, nawet ona sama. Musiała wyjechać wskutek jakichś rodzinnych nieporozumień. Czasem jeszcze te dzieci zadzwonią do mnie z rana na skype, ale już coraz rzadziej. Jej syn był najlepszym kolegą mojego, ale teraz jak dzwoni to nawet dwóch słów nie potrafi po polsku powiedzieć.
W naszej szkole jest czarny chłopczyk, a szkoła jest na wsi, który został adoptowany przez rodziców Polaków – oboje są biali. Bez przerwy widzę też jakąś czarną babcię, którą po kogoś przychodzi do naszej wiejskiej szkoły, ale nie wiem po kogo.
Myślałem o tym wszystkim kiedy zobaczyłem tę okładkę, o tych ludziach, którzy tu przyjeżdżają żyją, rodzą dzieci, męczą się z tym beznadziejnym kastowym systemem, który nie daje im szans tak samo jak nam tutaj urodzonym. A potem pomyślałem o tych twarzach na okładce. O tacie Patrycji Kazadi, którego brat ( o ile dobrze pamiętam) miał postawione jakieś zarzuty, a on sam uniknął aresztowania wskutek interwencji prezydenta Kwaśniewskiego. Czy nie pisał o tym kiedyś ten sam tygodnik „Wprost”?
Myślę o tej czarnej pogodynce, która zaczynała karierę w jakimś programie o kurwach, grubo po północy, siedziała na kanapie razem z narzeczoną Liroya i coś tam popiskiwały. Omena jest ze Swarzędza, przed laty krążyły plotki, że miała dziecko z gangsterem, a jej brat powiesił się w celi, był handlarzem narkotyków. Plotki jak wiadomo to tylko plotki, Swarzędz to małe miasto i łatwo tam zrobić sensację. Ola Szwed o ile pamiętam nie była obiektem żadnych plotek, ani pomówień, a jej rodzina nie była opisywana przez prasę w kontekstach afer gospodarczych.
Ktoś ostatnio napisał tu o kolejnym wyskoku Wojewódzkiego i tego drugiego, którego nazwiska nawet nie używam. Ponoć wygadywali jakieś rasistowskie bzdury w swoim wspaniałym radio, że prezydent Nigerii zjadł poprzednika i inne podobnej klasy. Dzwonili gdzieś nawet i przedstawiali się jakoś tak dziwnie. Chodziło o to by udowodnić, że Polska jest krajem rasistów, a oni są jedynymi, którzy się temu – na wesoło oczywiście – przeciwstawiają. Ponoć wyszło dość dantejsko, czyli mówiąc tak, by lewa strona zrozumiała – syf.
No jeżeli nie ma, to znaczy że i rasizmu w Polsce nie ma. To zaś na co pozwalają sobie Wojewódzki i ten drugi to po prostu emocje, radość i fiesta.
Na przykładzie tego całego rasizmu i reakcji pana posła doskonale widać jak przebiegają podziały w polskim społeczeństwie. Ludzie nie dzielą się na rasistów i tych drugich, nie dzielą się nawet na bogatych i biednych. Podział przebiega wzdłuż linii z napisem „zarzuty prokuratorskie”. Po jednej stronie są ci, którzy je mają i ich sympatycy. Oni wszyscy czują się bezpiecznie i bezkarnie. Po drugiej są ci, którym zarzutów nie postawiono i ci boją się bez przerwy o jutro, o swoje dzieci, o pracę, o spłatę kredytu. Niektórzy z nich są kolorowi. Naprawdę. Tylko, że poseł Godson o tym nie wie, ale może on też ma jakieś zarzuty. Nie mam pojęcia.
Inne tematy w dziale Kultura