To jedno z najbardziej fascynujących zagadek kobiecej duszy. Kogóż też one wybierają na powtórnego partnera życiowego gdy ten pierwszy, wymarzony i rozkochany we wczesnej młodości okazał się niewypałem, lebiegą i pijanicą.
„Nie rusz Andziu tego kwiatka…Róża kole, rzekła matka. Andzia matki nie słuchała ukłuła się i płakała”. Ten zapomniany już nieco wierszyk pasuje, jak ulał wszystkich pierwszych i pochopnych decyzji o małżeństwie. Głęboka fascynacja głosem, oczami lub dłońmi, jakiegoś rozmamłanego degenerata powoduje, że kobieta musi w tej chwili, wziąć z nim ślub. Rodzice rozpaczają, ojciec chodzi wściekły z kąta w kąt i pali papierosy, matka podparłszy głowę dłonią zastygła w niemym cierpieniu, a dziewczę stoi w drzwiach rozpromienione trzymając za rękę brodatego chudzielca w kwiecistej koszuli i przykrótkich portkach. Osobnik ten ma tak potworny tyłozgryz, że kiedy mówi na jego wargach pojawiają się okrągłe banieczki śliny. Matce chce się od tego wymiotować, ale córka uważa że to takie naturalne, piękne i fascynujące. Musi być więc ślub. Rodzice zaszantażowani nieuchronnym, czyli ucieczką z domu w nieznane, wykrzywiają w końcu twarze w uśmiechu i godzą się na to, by ich ukochana Marysia poślubiła potwora. Marysia i potwór są rozpromienieni.
Niestety szczęście nie trwa wiecznie, a jabłko jak wiadomo nie pada daleko od jabłoni. Po kilku latach Marysia patrzy na banieczki okalające usta jej małżonka, który z pasją opowiada o premierze nowego filmu i biegnie do toalety. – Jakie to szczęście, że nie mamy dzieci – myśli – można jeszcze wszystko odkręcić. Za odkręcanie zabiera się równie szybko, jak wcześniej zabrała się za cementowanie tego związku przy pomocy urzędników stanu cywilnego i księdza. Skonsternowany nieco małżonek nie rozumie dlaczegóż nie jest już „tym jedynym i najwspanialszym” i ze zdziwieniem dostrzega u boku swej kochanej żony faceta, obok którego mógłby przechodzić dwa razy dziennie i nie zauważyć jego istnienia.
Nowy wybranek Marysi ma sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu i pracuje w barze. Nalewa drinki i wkłada do nich kolorowe parasolki z plastiku. Dużo mówi o pieniądzach, a miejscem gdzie przebywa najchętniej jest kokpit jego terenowego auta. Kupił je co prawda z trzeciej ręki, ale bryka jest prawie, jak nowa. Nowy jest łysy i ma na przedramieniu tatuaż – hebrajskie litery układają się tam w imię jego matki. Nie mówi, jakie to imię, bo jest to jego najświętszą tajemnicą. Marysi wszystko to się szalenie podoba, bo jest inne, świeże, bezpretensjonalne, no i nowy nie ma tych okropnych banieczek na ustach. Rodzice są daleko kiedy Marysia podejmuje decyzję o zmianie partnera, rozwód przeprowadza się błyskawicznie, a ślub jeszcze szybciej. W czasie tej procedury stary mąż Marysi stoi już w obliczu faktów dokonanych, czyli mieszka sam, a ona przeżywa swoje drugie szczęście na tylnym siedzeniu samochodu nowego, stojącego na jakieś leśnej przecince.
Kiedy dochodzi do prezentacji początkowa radość rodziców zadowolonych, że pozbyli się okropnego chudzielca zamienia się w jeszcze czarniejszą rozpacz, nowy już na samym wstępie zaczyna zwracać się do nich per „mamuśka” i „tatulek”.
Nie zawsze jednak kobiety poszukują partnerów biegunowo różnych od tych, których właśnie porzuciły. Równie silną tendencją jest uporczywe realizowanie swoich obsesji seksualno-emocjonalnych w związkach z facetami, którzy wyglądają jeden w drugiego tak samo i zachowują się identycznie, tak jakby byli wychowani przez jedną matkę, albo w siedzieli przez dwa lata w tych samych koszarach. Kobiety nie potrafiące uwolnić się od jednego typu mężczyzny mają bardzo często traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa. Matka musiała zmagać się z ojcem dotkniętym maniakalną pedanterią, albo obsesyjną zazdrością. Dziewczę wywodzące się z takiego domu będzie poszukiwać podobnych schematów, one będą treścią jej życia i realizacja ich da jej szczęście. Nie zawsze bowiem jest tak, że kobieta jest najszczęśliwsza kiedy się śmieje, o wiele częściej płeć piękna płacze, albo wręcz zawodzi z rozpaczy i w czasie owych zawodzeń przeżywa najwspanialsze chwile swojego życia. Aby ów stan osiągnąć potrzebny jest odpowiedni mężczyzna. Człowiek ten powinien odznaczać się absolutnym brakiem skrupułów, zimnym spojrzeniem i bezwzględnością esesmana. Tylko taki ktoś potrafi bowiem uszczęśliwić kobietę, której w domu rodzinnym nawkładano do serca rozmaitych bólów i cierpień. Problem w tym, że ona potrafi przetrzymać nawet najtwardszego drania. Jemu po jakimś czasie wyczerpie się repertuar tortur, którym ją poddaje, zacznie się powtarzać i stanie się nudny. Kiedy tylko to nastąpi ona natychmiast kopnie go w plecy i rozpocznie intensywne poszukiwania innego mężczyzny, który będzie dostarczał jej nowych, mocnych wrażeń. Stary mąż zaś będzie musiał poszukać sobie grupy wsparcia, gdzie wytrawni psychologowie wytłumaczą mu dlaczego przegrał życie i co takiego robił źle, że żona musiała odeń odejść. On wysłucha wszystkiego z uwagą, niczego nie zrozumie i zdruzgotany psychicznie pójdzie popełnić samobójstwo na najbliższy most. Całe szczęście ureguluje wcześniej rachunki za terapię i psychologowie nie będą musieli fatygować komornika.
Kolejny usidlony przez naszą bohaterkę zwyrodnialec uszczęśliwiał ją będzie szantażami emocjonalnymi i przymusowym seksem. To ostatnie będzie prawdziwym hitem tego związku. Niestety spowszednieje wcześniej niż oboje się spodziewali i ona zacznie szukać kolejnego partnera. W końcu przyjdzie taki moment, że w oko wpadnie jest przystrzyżony na jeża i nieco już nadszarpnięty zębem czasu pan Józek z bloku obok, który ma pod lewą powieką wytatuowaną kropkę, a na brzuchu napis - „tylko dla pań”. Pan Józek dorobił się też kilku sznytów kiedy był we Wronkach, czynią one związek z nim bardzo obiecującym. I tak jest w rzeczywistości, jako dostarczyciel atrakcji jest on niezrównany, a do tego jeszcze zna tyle przekleństw, że dwaj pozostali razem wzięci nie znali nawet połowy tego co on. To piękne i oparte na kontraście pożycie kończy się jednak tak samo szybko, jak poprzednie i kobieta zostaje sama. Jest nieszczęśliwa, bo nie może już znaleźć nikogo gorszego. Pan Józek siedzi znów we Wronkach za pobicie, bo przesadził nieco z atrakcjami i potraktował je zbyt poważnie. Dookoła samu grzeczni chłopcy i nie ma się już kim zająć. Pozostaje życie w samotności lub usidlenie jednego z okolicznych smutasów. Kiedy akt ów się dokona kobieta zwykle jest już dojrzała do zmiany życiowej roli i ona z kolei zaczyna „uatrakcyjniać” życie swojego spokojnego i cichego męża. Kiedy udaje jej się przerzucić trzech takich smutasów z wielkimi oczami pełnymi dobroci przychodzi wreszcie starość i czas na zasłużoną emeryturę. Kobiety zapisują się wtedy na fitness lub szukają pociechy duchowej i wstępują do Sodalicji Mariańskiej, albo do kółka różańcowego.
Inne tematy w dziale Kultura