coryllus coryllus
3005
BLOG

Degeneraci szydzą z Powstania

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 21

 Pracowałem w życiu w wielu dziwnym miejscach, a współpracowałem z redakcjami tak fantastycznymi, jak tygodnik „Gwiazdy mówią” na przykład. I powiem wam, że gdyby nie to, gdyby nie 15 lat nieustannego pisania i sprzedawania swoich tekstów z ręki właściwie, bez etatu, bez żadnych ułatwień, nie napisałbym ani jednej książki. To znaczy jakąś mógłbym napisać, ale na pewno nie zdobyłaby ona takiej renomy jak „Baśń”. Nie miałbym po prostu pojęcia o co chodzi czytelnikowi. Tak jak nie mają go w większości czynni na rynku autorzy, którzy sukces upatrują bądź w kokieterii, bądź w opluwaniu czytelnika. Ten sposób pojmowania misji właściwy jest ludziom, którzy żyjąc lekko, łatwo i przyjemnie uważali i uważają nadal, że znajdują się na pierwszej linii frontu, gdzie walka idzie na całego. To jest syndrom didżeja Killera z piosenki Kazika. Już o tym pisałem. Sprawa wygląda tak: przed domofonem stoi zakapturzony młodzian i naciska uporczywie przycisk. W końcu z głośnika dobiega głos miłej staruszeczki. - Słucham – mówi staruszeczka. - Czy jest didżej Killer? - pyta młodzian. - Niestety, Pawełek poszedł z psem na spacer – odpowiada babunia. To jest dokładny, wyrazisty wizerunek bezkompromisowych, polskich autorów czynnych dziś na rynku książki i rynku mediów. Ludzie ci nie mają innego wyjścia, jak tylko szukać kolejnych obszarów, na których mogliby dokonywać jakichś przedziwnych działań, które od biedy jedynie i tylko w gronie ich znajomych uznane mogłyby zostać za prowokację. Współpracowałem kiedyś z pewnym bardzo rozrywkowym portalem, który żerował na taniej sensacji, ale miewał momentami ambicje. Pisywałem tam pod dwunastoma pseudonimami i było to doświadczenie zupełnie fantastyczne, bo ludzie kłócili się pod tekstami, który z moich awatarów ma lepsze pióro. To wtedy właśnie nabrałem tej charakterystycznej pewności siebie, którą wszyscy tak kochają. I doświadczenia tego nie wymieniłbym za nic na świecie. Żyło mi się nieźle, ale w końcu przyszedł kres. Dlaczego? Okazało się bowiem, że prowokacja zużywa się bardzo szybko i nawet ktoś taki jak ja nie może w nieskończoność produkować tekstów wywołujących silne emocje o określonym profilu. Właściciele zaś doszli do wniosku, że nie ma sensu płacić mi dalej, bo i tak najlepszą prowokacją, są cycki na wierzchu. No i zaczęli zamieszczać te cycki, a ja poszedłem na zieloną trawkę. Nie wiem co się tam dziś dzieje, bo nie zaglądam już w takie miejsca.

Do czego zmierzam? Otóż do tego, że w podobną koleinę wpadają wszystkie absolutnie wszystkie portale zajmujące się dystrybucją informacji rozrywkowej. Także salon24, także niezalezna.pl i cała reszta. Pokusa by serwować końskie dawki emocji jest zbyt silna, by się jej oprzeć, a przekonanie właścicieli, że to oni akurat mają rację, a nie kto inny koresponduje z ową pokusą bardzo mocno. Żeby uniknąć tej pułapki najłatwiej robić to co robi niezalezna.pl – włączyć do swojego przekazu obraz. I to wychodzi znakomicie oraz dobrze rokuje na przyszłość. Pod warunkiem, że ktoś nie zacznie umieszczać tam takich wywiadów jak w salonie24. Mam tu na myśli wywiady z europosłami. To już lepsze są cycki na wierzchu.

Wśród emocji serwowanych w końskich dawkach istotną rolę pełnią emocje patriotyczne, a w naszej niszy są one wręcz najważniejsze. Rozrywkowy charakter portali nakazuje im jednak spłaszczać przekaz polityczny i właściwie niszczyć go całkowicie. Dyskusja zaś – rozrywkowa dyskusja– sprowadzona zostaje do kilku modelowych konstrukcji typu – czy Powstanie Warszawskie było potrzebne. Dyskusja zaś poważna toczy się wokół wywiadów z europosłami. Ponieważ jak tu już kiedyś sobie powiedzieliśmy cały istotny przekaz znajduje się w sferze pop, a to co określane jest słowami: poważne, wysokie, istotne, głębokie, służy jedynie za paralizator, którym traktuje się ludzi ambitnych i środowiska aspirujące, zajmiemy się dziś patriotyczną rozrywką.

Otóż kiedy jakiś portal chce sobie podnieść klikalność w sierpniu i uratować budżet umieszcza na SG tekst o traktujący o tym, że Powstanie Warszawskie to zbrodnia Armii Krajowej dokonana na narodzie polskim. Od razu zaczyna się dyskusja, z użyciem tych samych co roku argumentów i tych samych obelg. I to się nie zmienia, a ja zaraz powiem dlaczego. Otóż nie zmienia się ponieważ polscy historycy to lenie i tchórze. Powstanie musi być na nowo opowiedziane przez politykę i przez tą politykę musi być ludziom wyjaśnione. Potem zaś powinno stać się świętością, za kalanie której dostaje się w ryja od razu.

Prócz sfingowanych nie ma żadnych istotnych debat na temat Powstania. Nie ma przede wszystkim uczciwej biografii Józefa Rettingera. - Bo nie mamy dostępu do dokumentów – lamentują historycy. To napiszcie powieść do cholery i przestańcie mędzić. Rettinger jest kluczem do Powstania Warszawskiego. On i polityka Londynu. Nie można więc dopuszczać do tego, by polską historią i jej propagowaniem zajmował się Norman Davies, bo on jest osobiście zainteresowany tym, by jak najmniej kłopotliwych szczegółów dotyczących tejże polityki wyszło na jaw. Norman Davies, napisał gdzieś zadnie bardzo znamienne, po przeczytaniu którego przestałem interesować się jego książkami. Otóż stwierdził on, że granica ryska była granicą uczciwą. To tak jakby ktoś w Polsce napisał, że bombardowania Londynu były uczciwe, bo Anglików było jednak trochę zbyt wielu, a zabudowa centrum, co tu dużo mówić, nie grzeszyła urodą. Dzięki Hitlerowi zaś Londyn dostał nową szansę. Czyż to nie jest uczciwe postawienie sprawy?

Norman Davies jednak nie jest jeszcze najgorszy. On uprawia tę dziwaczną kokieterię, której wielu z nas ulega z niezrozumiałą łatwością. On pisze – dumni Polacy, chwała zwyciężonym i inne podobne rzeczy. Mnie się już, szczerze powiem, nie chce tego słuchać. Chętnie zaś bym posłuchał ile pieniędzy zamierza Wielka Brytania wypłacić Polsce za obronę wyspy w roku 1940 i za walkę po stronie korony przeciwko Niemcom w czasie innych kampanii. Póki się tego nie dowiem nie mam zamiaru traktować serio ani jednego słowa napisanego przez brytyjskich historyków.

Są jednak gorsi od Normana, są tacy, którzy piszą o zbrodni Bora Komorowskiego właśnie i innych dowódców Powstania. Ja nie ma tu zamiaru oceniać stopnia ich zdegenerowania, chciałem tylko powiedzieć, że tego rodzaju zachowanie najgłupiej wygląda kiedy się spojrzy na nie z punktu widzenia polityki. Tak się zachowują kretyni, a tak się jakoś składa, że opinie takie wygłaszają zwykle ludzie związani emocjami z Januszem Korwinem Mikke czyli tak zwani realiści.

Jeśli ktoś pamięta emitowany dawno temu amerykański serial „Nieznana wojna”, serial nakręcony na zlecenie KGB, z wynajętym Burtem Lancasterem jako prowadzącym, przypomni sobie na pewno co tam było mówione o obronie Brześcia. Otóż cały odcinek poświęcony był bohaterskim, rosyjskim obrońcom twierdzy Brześć i ich poświęceniu. Nie było tylko słowa o tym, że Brześć przez wojną to był środek Polski, Rosjanie zaś znaleźli się w nim w wyniku agresji 17 września. Lancaster prawie płakał kiedy opowiadał o tym jak obrońcy Brześcia walczyli z hitlerowcami, zapłacili mu za to i musiał jakoś podkreślić wagę tamtych wydarzeń. No więc oczy mu się zaszkliły, bo towarzysze z Moskwy mieli w tym swój polityczny interes. Realny interes. Tak samo naszym realnym interesem jest dziś podkreślanie heroizmu Powstańców i ich poświęcenia, oraz domaganie się wszystkiego czego tylko można od tych, którzy Powstaniu pozwolili się wykrwawić lub je zwyczajnie zamordowali. Taka postawa to nasz realny, polityczny interes. Jeśli ktoś tego nie rozumie, jest zdrajcą, albo prostym durniem. I nic tego zmienić nie może. Szczególnie głupio zaś zachowują się ci, którzy Powstanie rozmieniają na drobne, lub czynią zeń rozrywkę. To jest tak samo karygodne jak postawa „krytyków realistów”. O tym jednak już pisałem w osobnym tekście. W takich sprawach obowiązuje bezwzględna powaga i bezwzględna lojalność. I tyle. Na dziś tyle.

Ponieważ administracja salonu ukryła wczoraj mój wpis z linkiem do wywiadu jakiego udzieliłem Józefowi Orłowi z Klubu Ronina, chciałbym wszystkich serdecznie zachęcić do obejrzenia tego wywiadu. Znajduje się on na portalu niezalezna.pl, jest to jedynie część I, druga zostanie prawdopodobnie wyemitowana w czwartek.

 

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl I zachęcam do kupowania książek. Moich i Toyaha. Zapraszam także do księgarni „Tarabuk” w Warszawie przy ul. Browarnej 6, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy i do księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25. Oraz na stronę www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl Zachęcam także do odwiedzenia strony http://vod.gazetapolska.pl/ gdzie można obejrzeć rozmowę pomiędzy Grzegorzem Braunem i autorem tego bloga. Informuję również, że moje książki dostępne są na stronie www.multibook.pl Okazało się również, ku mojemu niejakiemu zaskoczeniu, że moje kawałki są dostępne w Inetrecie w formacie mp3. Nie wiem co o tym myśleć. Na wszelki wypadek zamieszczam linki: http://www.4shared.com/mp3/7OiDQcNv/Blog-Coryllus-O_historii_i_lit.html

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka