coryllus coryllus
5624
BLOG

Stasiuk I Hołownia to mistrzowie

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 57

 Był taki dzień, kiedy Andrzej Stasiuk wraz z Krzysztofem Vargą, pisarzem urodzonym 44 lata temu, w szpitalu MSW przy ulicy Wołoskiej, a wcześniej Komarowa, w Warszawie i z kimś jeszcze, kogo nie pamiętam na dokładkę, rozmawiali w sali grodziskiego kina o różnicach w wyglądzie polskich i czeskich cmentarzy. Powtarzam się, ale myślę, że warto. To był prawdziwy show. Sala na 300 osób, wypełniona znudzoną i spędzoną na tę okazję specjalnie młodzieżą ze szkół. Na scenie stolik i kilka krzeseł, na krzesłach „kultowi pisarze”, którzy gadają o śmierci. Sala milczy, a oni gadają. Nikt ich nie słucha i nikt nie rozumie po co oni tutaj przyjechali, ale oni dalej gadają. Atmosfera daleko już przekroczyła natężenia absurdu znane z Mrożka i Gombrowicza, a oni gadają. O tych nagrobkach rzecz jasna, o tym, że Czesi są lepsi od Polaków i o tym, że prawica jest sfrustrowana i ograniczona. Słucha tego wszystkiego młodzież szkolna, patrzy na te opuchnięte gęby i milczy. Nikt nie wychodzi bo nie wolno. Nikt nie wstaje i nie mówi – przestańcie pieprzyć – bo nauczyciel może się zdenerwować. Wszak są to „kultowi pisarze” lansowani przez najważniejszy dziennik wychodzący w kraju. Trwa ta męka ponad godzinę. Wreszcie kończą i można iść do domu. Przy tym wydarzeniu wszystkie akademie ku czci, które widziałem, wszystkie rewolucyjne śpiewogry to bułka z masłem, luz blues i spoko wodza. Można by to oglądać na okrągło.

Dlaczego? To pytanie jest tutaj szalenie ważne. Dlaczego oni to robią? Czy nie mają świadomości, że to na nic? Czy nie rozumieją, że to przeciwskuteczne? Być może nie rozumieją, być może są tak głupi i pewni siebie, że jedyna rzeczy o jakiej mogą teraz myśleć i marzyć to ten niewielki, wyprodukowany w Czechach nagrobek, pod którym ich kiedyś położą. Sam nie wiem. Stasiuk udzielił ostatnio wywiadu portalowi gazeta.pl. To jest mniej więcej to samo, co udzielanie wywiadu przez Iwaszkiewicza „Trybunie Ludu”. I ja tu nie porównuję bynajmniej Stasiuka z Iwaszkiewiczem, bo się boje, że ten ostatni wstanie z grobu i przyjdzie tu do mnie w nocy żeby się zemścić za to porównanie. Ja tylko zestawiam pewne analogiczne sytuacje. Stasiuk udziela wywiadu, który jest dostępny za darmo tylko w części, a za przeczytanie całości trzeba zapłacić. To jest coś niesamowitego, to jest sytuacja, że posłużę się dość niestosowną, ale malowniczą metaforą, kiedy klientowi w burdelu pokazują najstarszą i najgorzej ubraną kokotę i mówią – stary na razie sobie popatrz, a jak będziesz chciał pokój to zapłacisz podwójnie. Dlaczego? - pyta zdziwiony klient. - Bo ona ma duże doświadczenie – mówi obsługa. - Ale ja nie po doświadczenie tu przyszedłem – klient na to. - Zamknij się i płać, albo zjeżdżaj – słyszy w odpowiedzi. To jest oczywiście sytuacja fikcyjna, choć nie można wykluczyć, że tego rodzaju burdele z tak złożoną i precyzyjną ofertą, nastawioną na konkretnego klienta także gdzieś istnieją.

Płacić za wywiad ze Stasiukiem?! Płacić za wywiad, w którym Stasiuk opowiada o tym co zawsze czyli o tych czeskich nagrobkach, o tym, że Polacy to frustraci co nienawidzą lepszych od siebie. Za tych lepszych Stasiuk uważa oczywiście siebie, Vargę ze szpitala MSW przy ulicy Komarowa i czytelników GW, którzy żyją samą miłością do ludzi i nic ich nie frustruje. Ponieważ Andrzej Stasiuk to jest właściwie osoba, która mnie całkowicie nie interesuje, tak jako autor jak i jako człowiek, nie mogę wymyślić dobrej pointy by zakończyć ten fragment tekstu. Może dobrą pointą będzie to, że ludzie biorący się za pisanie powinni przede wszystkim pisać, a nie gadać, powinni skupić się na tym co jest ich warsztatem czyli na słowie, a nie na eventach typu odsiadka. Ja nie wiem co za ubek wymyślił, że pisarz musi być albo kryminalistą albo pedałem, albo zbiegłym księdzem, ale pragnę go poinformować, że to są konstrukcje wadliwe. One nie rokują sukcesu, co widać choćby po tym, że wywiady ze Stasiukiem są płatne. Źle trafiliście Panowie, tak się niczego nie osiągnie, wystarczy, że ktoś przypadkowy zacznie opowiadać ciekawsze historie i wasza piramida rozpieprza się w pięć minut. Pisarz – o czym już pisałem sto razy – musi mieć czytelnika, on jest najważniejszy, oficer prowadzący idzie dopiero na drugim miejscu i dobrze, by miał tego świadomość. W przypadku czeredki stasiukowo-vargowej wszystko jest na odwrót. Mamy tam cały aparat promocyjny, mamy wydawnictwa, mamy recenzentów, mamy płatne wywiady, mamy spotkania z czytelnikami, mamy właściwie wszystko czego pisarz potrzebuje do szczęścia z wyjątkiem jednego elementu, którego brak unieważnia całą tę konstrukcję. Brakuje tam czytelnika. Stasiuk jest tak nędzny jako autor, że w ogóle szkoda o nim gadać, to samo Varga. Oni jednak z pisania nie zrezygnują nigdy, obawiam się, że mogą posunąć się nawet do czynnego zwalczania autorów, którzy mają prawdziwe powodzenie i prawdziwych czytelników, póki co ograniczają się do wymyślań i oszczerstw. Frustracja im się wprost ulewa z ust i to być może, a nie chęć zarobku jest przyczyną ukrywania ich wywiadów publikowanych w wiodącym tytule prasowym. Chodzi o to, by zawstydzony swoją głupotą czytelnik gazeta.pl, który wydał już pieniądze na przeczytanie całego wywiadu ze Stasiukiem nie mógł Stasiuka krytykować, by czuł się skrępowany wobec samego siebie faktem, że dał się nabrać na takie plewy. Myślę, że to możliwe, ludzie pracujący w instytucjach usługowo handlowych potrafią konstruować bardzo precyzyjne oferty nastawione na konkretnego odbiorcę.

Jest jeszcze kwestia nienawiści. Stasiuk w swoim wywiadzie rozsiewa nienawiść w stanie czystym, izoluje pewną grupę ludzi, nazywa ją prawicą, a następnie piętnuje. To jest w przypadku takiego głupka jak Stasiuk zupełnie niezrozumiałe, bo niby w jaki sposób on może napiętnować kogoś z nas? Niby czym? Próbuje jednak i takie jest jego główne zadanie. Być może kiedy Stasiuk już zlegnie pod tym eleganckim czeskim nagrobkiem przyjdą po nim lepsi, którzy zaczną strzelać, albo założą obozy koncentracyjne, nie wiem. Poczekajmy.

Zostawmy już tego nieszczęsnego Stasiuka i zatrzymajmy się przy temacie, którym ekscytowali się autorzy na blogach kilka dni temu, chodzi mi o Szymona Hołownię i jego rezygnację z felietonu w piśmie prowadzonym przez Lisa. To jest jeszcze lepsze niż płatny wywiad z byłym kryminalistą udającym pisarza. Oto facet, którzy trzy razy był w nowicjacie i nie udało mu się zostać zakonnikiem, zaczyna pisać książki o Kościele. I pisze te książki tak, że trudno doprawdy dociec czego mogliby w nich szukać czytelnicy. To jest jakaś akwizycja miłości bliźniego sprzedawanej na metry w opakowaniach zastępczych. Albo inaczej – towaru przypominającego miłość bliźniego, jakiejś czekolady z otrąb i palonego zboża udającej prawdziwą czekoladę. Hołownia pewnie to widzi, ale z jakichś przyczyn nie może przestać, myślę, że chodzi o pieniądze. Ponieważ jak wiemy nie wolno służyć Bogu i mamonie Hołownia od czasu do czasu dokonuje dziwnych wykrętów, które mają go uwiarygodnić w oczach czytelników, a być może także w jego własnych, bo kiedy w nie patrzę, a czasem zdarza mi się to za pośrednictwem telewizji nie widzę tam nic poza obłędem i strachem. Może więc Hołownia musi sam sobie udowadniać, że droga, która wybrał jest dobra, a że jest to droga, która wszystkim kojarzy się z poświęceniem, pan Szymon na naszych oczach owych poświęceń dokonuje. Teraz na przykład w sposób bezkompromisowy zrezygnował z felietonu w piśmie Newsweek. Ciekawe kiedy wróci do tego pisma z jaką inną formą publicystyki, która nie będzie felietonem? Myślę, że niebawem. W końcu najważniejsze jest głoszenie prawdy i miłości, nie można tak po prostu sobie odpuszczać i chodzić na łatwiznę. Jak ktoś ma misję, to ma i już. Szczególnie gdy misję to zlecił mu ktoś tak ważny jak.... No właśnie kto? Szymon pewnie jest przekonany, że sam Pan Bóg. Choć może źle go oceniam. Może to zwyczajny oszust jakich wielu, który musi się męczyć sam ze sobą i stąd to dziwne spojrzenie. Może mu Bóg wybaczy. Trzeba mieć nadzieję.

Teraz pointa. Jestem pewien, że w obszarze zwanym propagandą, walką ze złem, rynkiem książki czy rynkiem znaczeń, najważniejsze jest to by używane do walki narzędzia były tanie. To jest, prócz małej ilości pośredników uczestniczących w różnych aranżacjach urządzanych na tym obszarze, rzecz najważniejsza. Prawda zaś tym się właśnie różni do kłamstwa, że jest tania lub wręcz darmowa. Utrzymanie oszustów, szczególnie oszustów potrzebnych kosztuje za to bardzo dużo i zawsze jest obłożone poważnym ryzykiem. Liczba ludzi zaangażowanych w zbudowanie piramidy kłamstwa i jej utrzymanie rośnie w tempie wykładniczym, a wszyscy oni żyją w strachu, że już jutro mogą zostać bez roboty. Bo nie będzie sukcesu, bo okażą się zbyt drodzy, bo się zmęczą i trzeba będzie ich wymienić. Tak to jest i dlatego zło zwykle przegrywa. I przegra także tym razem. O czym Stasiuk przekona się chyba wcześniej niż Hołownia, bo wygląda mi na deczko poczciwszego, choć głupi jest bezmiernie.

 

Oczywiście, jak co dzień zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl I zachęcam do kupowania książek. Moich i Toyaha. Zapraszam także do księgarni „Tarabuk” w Warszawie przy ul. Browarnej 6, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy i do księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25. Oraz na stronę www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl Zachęcam także do odwiedzenia strony http://vod.gazetapolska.pl/ gdzie można obejrzeć rozmowę pomiędzy Grzegorzem Braunem i autorem tego bloga. Informuję również, że moje książki dostępne są na stronie www.multibook.pl Okazało się również, ku mojemu niejakiemu zaskoczeniu, że moje kawałki są dostępne w Inetrecie w formacie mp3. Nie wiem co o tym myśleć. Na wszelki wypadek zamieszczam linki: http://www.4shared.com/mp3/7OiDQcNv/Blog-Coryllus-O_historii_i_lit.html

http://www.4shared.com/mp3/U3I4pNgM/Blog-Coryllus-O_konserwatyzmie.html

http://chomikuj.pl/rych10/blogi+audio/Coryllus 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (57)

Inne tematy w dziale Kultura