coryllus coryllus
3949
BLOG

Pośrednicy kontra producenci

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 80

 Kolega Kamiuszek napisał wczoraj bardzo ciekawy i ważny tekst, którego podstawowa teza brzmi: sytuację w rewolucyjnej Rosji koordynowali Brytyjczycy, a czynili to za pomocą wojsk interwencyjnych usadowionych na obrzeżach oraz korpusu czechosłowackiego usadowionego na linii kolei transsyberyjskiej. Korpus ten został wycofany, kiedy losy Europy zostały już przesądzone czyli w chwili gdy Tuchaczewski zbliżał się do Warszawy. Okazało się jednak, że życie jest pełne niespodzianek i misterny brytyjski plan upadł. Jakoś tam się dogadali z bolszewikami w międzyczasie podsuwając pod nos mapę z granicą ryską i powstała słynna spółka Arcos z siedzibą w Londynie, która, zajmowała się skupowaniem zboża z sowieckiej Ukrainy w latach zwanych, nie wiedzieć czemu chołodomorem. Dziwne, prawda? Wszak w Londynie zboża było dużo.

Ktoś powie, a gdzie Niemcy? Niemcy w roku dwudziestym to Republika Weimarska. Cesarz abdykował, siedzi w Holandii, na śmiesznym wygnaniu i cieszy się, że pozwolono mu przeżyć. Niemcy dali się przepędzić z Warszawy, chcieli do domu, bo ktoś im powiedział, że zrobić tam można prawdziwą, porządną, niemiecką rewolucję. Co jak wiemy nie jest możliwe z zasady.

Ponieważ tak się składa, że obecność polityki angielskiej w Europie wschodniej uważam za temat najważniejszy i topowy, chciałbym tutaj, bardzo skrótowo, wspomnieć o kilku momentach, w których polityka ta wpływała na nasze losy. Chciałbym także rozwiać kilka poważnych złudzeń dotyczących działań Londynu. Wielu osobom wydaje się, że kiedy w Anglii dzieje się coś złego, na przykład wybucha tam rewolucja, to wpływ Londynu na protektoraty słabnie. Otóż nie, wcale nie słabnie, bo politykę tę prowadzą kompanie handlowe, a nie ministrowie czy przedstawiciele króla. Skoro zaś kompanie, to ma ona przede wszystkim wymiar ekonomiczny, a wszystko inne jest tego funkcją. Wymiar ekonomiczny może być dwojakiego rodzaju, albo chodzi o narzucenie monopolu na handel z jakąś prowincją, albo chodzi o obłożenie tej prowincji podatkami lub parapodatkami. My dzisiaj znajdujemy się w tej drugiej sytuacji, a stało się tak, ponieważ jako państwo zdegradowaliśmy się do roli mniej więcej takiej jaką pełniła Wirginia na początku XVII wieku. Narzucanie monopolu w takim miejscu jak Polska zawsze polega na tym samym, czyli na przejęciu kontroli nad produkcją i handlem żywnością. Pośrednik dąży do wyeliminowania innych pośredników i ograbienia dostawcy, a w konsekwencji uzależnienia go od siebie, poprzez kredyt na przykład, za który kupuje się u pośrednika maszyny rolnicze, których jest on producentem. Pośrednik może założyć nieskończoną ilość kompanii handlowych, które mogą próbować nałożyć na różne prowincje nieskończoną ilość monopoli. Na przykład na handel tytoniem, albo kawą, albo herbatą...

Zyski z monopoli są gigantyczne i mają działanie uzależniające. Kiedy ktoś próbuje pozbawić pośrednika choćby tylko ich części natychmiast dostaje w ryj, ale to tak, żeby się już nie podniósł. Dlatego właśnie trzeba być bardzo ostrożnym w polityce. Oczywiście pośrednik uzależniający od siebie producentów ma swoje słabe strony i słabsze momenty, nie jest Panem Bogiem, ani nawet kosmitą. Tyle, że producent, który nie prowadzi polityki ani handlu w takich wymiarach i na takich obszarach jak pośrednik nie ma o tych słabościach pojęcia. Od ich rozpoznania zaś zależy sukces w negocjacjach z pośrednikiem.

Zanim napiszę jaki był kapitał zakładowy Kompanii Moskiewskiej, chciałbym przypomnieć postać kanclerza wielkiego koronnego Jerzego Ossolińskiego. To był ten facet, który w czasie wojen kozackich zwalczał Jaremę, bo mu się zdawało, że pokój jest lepszy niż wojna. Dowiedział się tego w Londynie gdzie siedział trzy lata jako ambasador i był tam ciepło przyjmowany przez księcia Buckingham (tego z trzech muszkieterów, od naszyjnika królowej) starego pedała, spółkującego z królem Jakubem I, który to opowiadał Ossolińskiemu, że jest szczerym katolikiem i już niedługo cała Anglia do katolicyzmu powróci. Ossoliński wierzył w to wszystko, a potem powrócił do Polski i rozpoczął swoją politykę, która doprowadziła kraj do ruiny. Uważam, że i tak powinniśmy się cieszyć, że nie założył jakiejś fundacji, takiej jak Soros. Fundacji im. księcia Buckingham, na przykład.

A teraz o Kompanii Moskiewskiej. Była to spółka, z kapitałem 6000 tysięcy funtów, w chwili kiedy pensja roczna admirała wynosiła funtów 20. Tyle brał od króla Sebastian Cabot. Do spółki należeli, prócz Korony także lordowie admiralicji i rady prywatnej. Do tego rycerze, 144 kupców z Londynu i troszkę pomniejszego płazu. Karta kompanii nie zakładała wycofania kapitałów po zrealizowaniu przedsięwzięcia, czyli po ograbieniu Moskwy ze wszystkiego co się tam znajdowało. Było to przedsięwzięcie zaplanowane na lata. I teraz pomyślcie: 6000 funtów, czcigodni lordowie, panie i panowie, kupcy i rycerze, a wszystko po to, by handlować łojem, woskiem i konopiami z carem Iwanem.

Kupcy Kompanii Moskiewskiej dopłynęli Wołgą do Persji i rozpoczęli tam jakieś działania. Póki co nierozpoznane. Co to znaczy dla nas Persja? To znaczy: zaplecze Turcji. W Turcji jak wiadomo rządzą Żydzi, a w Anglii Żydzi nie rządzą i to jest właśnie podstawowa różnica pomiędzy obydwoma krajami. Interesy obydwu tych grup się ścierają na terenie Polski. Anglia pcha Polskę do wojny z Turcją i daje na to pieniądze oraz pozwala osiadłym w Polsce Szkotom (mamy właśnie unię personalną) służyć w polskim wojsku. Sprawa kończy się pod Chocimiem, o mało nie doprowadzając do katastrofy państwa, co oczywiście w polskiej historii przedstawiane jest jako wielki sukces.

Parę lat później Jarema nabrał kredytów od Żydów i chciał budować cywilizację za Dnieprem. Jak się o tym dowiedzieli w Londynie o mało z krzeseł nie pospadali. Wybuchła wojna i o cywilizacji mogliśmy zapomnieć. W czasie trwania tej wojny, największy polski statysta polityczny, Jerzy Ossoliński, bliski przyjaciel księcia Buckingham, próbował bezskutecznie negocjować i ratować sytuację. W końcu dnia pewnego rozbolał go brzuch i umarł.

Na omówienie szczegółów tych operacji przyjdzie jeszcze pora. Powiem jeszcze tylko, że dziś takim samym statystą jest Marcinkiewicz.

Mamy jeszcze wojnę ze Szwecją i rozejm w Sztumskiej Wsi, który jest ponoć zawarty wbrew królowi. Co to znaczy wbrew królowi? To są jakieś zgrywy? Kto zawiera rozejm wbrew królowi? Słyszeliście kiedyś, żeby w Londynie cokolwiek było robione wbrew Elżbiecie, albo nawet Jakubowi? Koordynatorem tego rozejmu, który miał wygasnąć w 1661 był facet nazwiskiem Thomas Roe, kupiec i monopolista z Londynu. Niestety polskie opracowania, z nielicznymi wyjątkami nie wspominają o tym panu. A szkoda.

Nie chce mi się ciągnąć tego dalej, ale myślę, że przy każdym polskim królu znaleźlibyśmy przedstawicieli angielskich kompanii, którzy w istocie powołani są do tego, by robić tu politykę. Jej wymiar jest prosty: uzależnienie od kredytów i drenaż dóbr. Gdzieniegdzie odbywa się to za pomocą mechanizmów rynkowych czyli kredytu na złodziejski procent, a gdzieniegdzie za pomocą wojska, to już zależy od okoliczności.

Jeśli teraz w miejsce Londynu i jego polityki wstawicie sobie międzynarodową finansjerę czy coś innego, w co akurat wierzycie, wszystko co tu napisałem pozostanie nie zmienione. Może poza tym jednym, że dziś nie jesteśmy już producentami żywności. I doprawdy trudno zdefiniować nas dzisiaj i określić po co właściwie istniejemy i do czego możemy się przydać. Myślę, że od sformułowania takiej definicji powinniśmy zacząć.

 

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl gdzie trwa do końca sierpnia wakacyjna promocja „Baśni jak niedźwiedź” tom I oraz Audiobooka. Sprzedajemy także nową książkę, zatytułowaną „Dom z mchu i paproci”. Każdy z tych produktów dostępny jest w cenie 25 złotych plus koszta przesyłki.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (80)

Inne tematy w dziale Polityka