coryllus coryllus
11161
BLOG

Jasełka w Klubie Ronina

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 101

 Wczoraj wreszcie udało się, za zgodą wszystkich moderatorów klubowych i sił, które zarządzają tym dziwnym zgromadzeniem, jakim bez wątpienia jest Klub Ronina, umieścić w sieci relację z debaty pod tytułem „Polacy, Żydzi, Izrael”. Jak widzimy niebo nie zawaliło się nam na głowę, świat istnieje nadal, wszystko działa, a woda w kranie jest, jak nam to obiecał pan premier. Czyli jednak można? Okazać się może oczywiście, że przy następnym spotkaniu z Dominiką Wielowieyską Rafał Ziemkiewicz uzna, iż podlansowanie się na jakiejś aferze z rzekomym antysemityzmem w tle, nie jest takie głupie i znów parę osób pójdzie zeznawać do prokuratury. Jakie to szczęście, że się nie odzywałem. No, ale mamy ten film i widzimy wyraźnie, w jaki sposób traktuje widzów, czytelników i członków klubu, taki Tomasz Terlikowski. Człowiek z oczami jak paciorki. - Czy państwo czytali Talmud – pyta Terlikowski i uśmiecha się, bo ma pewność, że nikt nie czytał. Na sali słychać głosy – tak, tak, czytaliśmy! Terlikowski ich jednak nie słyszy i gada dalej. Ja oczywiście Talmudu nie czytałem, ale wiem, że na allegro kosztuje on mnóstwo pieniędzy, a o tym, by sobie kupić w Polsce kieszonkowe wydanie, w miękkiej oprawie mowy być nawet nie może. Mitologia Indian Hopi – tak, Talmud – nie. Nie wyjaśnił nam Tomasz Terlikowski dlaczego tak jest, skoro społeczność żydowska w Polsce jest spora i czynna publicystycznie, religijnie i artystycznie. Dlaczego tego Talmudu nie wydać w 100 tysiącach i nie rozpuścić po świecie, żeby się ludzie dowiedzieli, co tam jest i żeby przestali się już tak niezdrowo ekscytować tymi Żydami.

Kiedy patrzyłem na to nagranie pomyślałem, że spośród wszystkich nieszczęśliwych królów o jakich słyszałem, najsmutniejszy jest Grzegorz Braun. Popatrzcie na jego minę, kiedy Terlikowski mówi: jesteśmy tylko dziczką w winnicy Izraela. Ja się tu odniosę, po niewczasie trochę to tej kwestii i zestawię ją z tą skrytykowaną przez środowiska żydowskie, starą już wypowiedzią rabina Ovadii Josefa. On tam mówił, że goje to osły, które muszą pracować na Żydów, a Żydzi mają tylko siedzieć i zajadać jak panowie. Tak to z grubsza chyba było. To jest ciekawy bardzo priorytet i ciekawa misja moim zdaniem – siedzieć i zajadać. Gdyby rozciągnąć ją niczym parasol nad ludzkością okazałoby się, że większość ludzi, tych poniżej granicy normy intelektualnej myśli tak samo, albo bardzo podobnie. Oni też chcieliby siedzieć i zajadać jak panowie. Cieszę się więc, że wypowiedź rabina została skrytykowana przez wpływowe środowiska żydowskie i nikt nie traktuje jej serio, jak nas zapewnił Dawid Wildstein. Mam w związku z nią jednak wątpliwości co do tej dziczki i winnicy. Myślę, że Tomasz Terlikowski jednak się myli. Jest trochę inaczej. Dziwne też wydaje mi się, że były już naczelny pisma poświęconego „Fronda” myśli w ten sposób. No, ale cóż ja mogę wiedzieć o tych sprawach. Jakiś ksiądz by się tutaj przydał, najlepiej mocno uczony, żeby to rozstrzygnąć. Dziczka czy nie dziczka?

Jeszcze jeden aspekt wystąpienia Tomasza Terlikowskiego i Filipa Memchesa rzucił mi się w oczy. Oto w przeciwieństwie do Brauna, Żebrowskiego czy zdenerwowanego Gontarczyka, Terlikowski i Memches zachowywali się jakby wcześniej odebrali certyfikaty ukończenia kursu autoprezentacji z oceną celująca. Mieli w sobie ten sznyt i pewność, który spotykamy u zawodowych sprzedawców z poważnymi osiągnięciami na koncie.

Ja to piszę celowo, ponieważ Terlikowski tym właśnie się zajmuje – sprzedażą. On oswaja i sprzedaje różne potwory, które kręcą się po scenie polityczno-rozrywkowej, (bo jest taka scena, wierzcie mi). Oto w ostatnim „Do rzeczy” czy może „W sieci” zrobił wywiad z Sipowiczem. Ja nie wiem po co, ale nic innego jak sprzedaż nie przychodzi mi do głowy. Terlikowski zna zasady i wie co mówić, żeby przedstawienie miało odpowiednią temperaturę. Jak nie dziczka w winnicy, to Sipowicz w „Do rzeczy”. Ja rozumiem, że ktoś tu zaraz przyjdzie i powie mi, że Terlikowski chciał Sipowicza nawrócić. Nie proszę Państwa, gdyby chciał to zrobić, zostałby najpierw księdzem, a potem porozmawiał z Sipowiczem w cztery oczy. On razem z Sipowiczem postanowili sobie trochę zarobić. Dlatego wystąpili razem. Tak jak różni muzycy, których już nikt nie chce słuchać, dla podkręcenia koniunktury, organizują koncerty z kolegami, tak Terlikowski postanowił zaprezentować się z Sipowiczem. Zauważcie jedno – Terlikowski nie wpadł na pomysł, żeby porozmawiać z Braunem, ani z Żebrowskim, ani nawet z Gontarczykiem. On wymyślił tego Sipowicza, bo uznał, że to zrobi największa furorę. I jak ja mam nie pomyśleć, że priorytety zawodowe Terlikowskiego zawierają się w postulacie – siedzieć i zajadać?

W wywiadzie tym są standardowe brednie, to znaczy Sipowicz opowiada o swojej miłości do roślin i zwierząt, a Terlikowski mu na to, że Jezus go kocha, no to Sipowicz paruje cios i mówi – ja uważam, że jest wielu Jezusów i dawaj dalej, leci to bez ściemy i mydła.....Narkoman i propagandysta na naszych oczach odstawiają tego menueta, a wszystko to w najbardziej prawicowej z prawicowych gazet, która ma uratować Polskę przed siłami ciemności.

Moje pytanie brzmi: skąd się bierze tyle pogardy dla odbiorcy? I to przekonanie o własnej wyższości oraz o wyższości Kamila Sipowicza nad Grzegorzem Braunem? Czy aby nie z wiedzy? I nie chodzi mi tu o wiedzę talmudyczną, ale o wiedzę na temat konfitur, piwnic gdzie stoją słoiki nimi wypełnione i tego kto rozdaje w Polsce różne certyfikaty. Kto dał certyfikat Sipowiczowi łatwo się dowiedzieć czytając książkę Moniki Jaruzelskiej, gorzej z Terlikowskim....Skąd on się wziął? Z Amwaya?

 

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl., mamy tam promocję II tomu Baśni jak niedźwiedź. To końca września sprzedajemy tę książkę po 25 złotych plus koszta wysyłki.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka