Przed chwilą u znajomego, na statusie pewnego popularnego komunikatora, zobaczyłem taki tekst: "WAWEL królewski, nie republikański!". Stwierdzenia tego typu, ale w różniej formie, padały w rozmowach, publicystyce czy tu na Salonie bardzo często. Tymczasem warto się zastanowić głębiej nad sensem tego zdania.
Na wawelu byli chowani królowie - to fakt, że nie wszyscy to już inna sprawa, ale coraz bardziej irytują mnie głosy ludzi, mówiące o tym, że Kaczyński spocząć w takim miejscu po prostu nie jest godzien. Pochówek na Wawelu w przypadku królów odbywał się raczej arbitralnie. W przypadku osobistości czasów postkrólewskich decyzję o tym, po długich dyskusjach i przemyśleniach, podejmowało wąskie grono osób. Z pewnością te osoby nie myślały nawet, żeby urządzać wśród ludzi sondaże ich opinii.
Postacie tam chowane nie zawsze były nieskazitelne i nie wszyscy musieli zgadzać się z ideą pochówku danej osoby w świętym dla polskiej państwowości miejscu. Oczywiście, zdażały się protesty. Np. w przypadku Słowackiego protestowali nawet niektórzy przestawiciele stanu duchownego.
Opinia społeczeństwa jest bardzo ważna i nikt w tym nie ma względzie wątpliwości. Ale dopiero referenda ogólnonarodowe sprawie pochówku zabiłyby majestat i królewskość tego miejsca. Tymczasem przedstawiony w pierwszym akapicie cytat jest swego rodzeju groteską. Jeśli Wawel jest królewski a królów nie ma, to niech chociaż sposób wyboru leżących tam osobistości będzie iście królewski, a nie republikański.
