Bye bye niepodległość i o jednym pożytku z raportu MAK

Rząd poczekawszy aż pseudoraport MAK dobrze uleży się w głowach Polaków i dotrze bez żadnej riposty do światowych mediów zaprezentował (a konkretnie pan Miller) nagrania z których jasno wynika dla każdego że TU -154 był celowo źle naprowadzany przez kontrolerów rosyjskich, a ściśle przez nich plus osoby „towarzyszące” zarówno w wieży, jak i poza nią.

 Rosjanie to naród gościnny, więc postanowili ugościć natrętnych Polaków w większym towarzystwie. Dla tego celu gotowi byli zrezygnować nie tylko z międzynarodowych przepisów, ale i własnych, które wydali kilka lat temu, a które stanowczo głoszą że nikt nie może wpływać na decyzję kontrolera lotów, gdy ten sprowadza samolot. Tymczasem byli i obok kontrolera i na łączach.

 Satysfakcja rosyjsko-sowiecka z udanej operacji już trochę wywietrzała, w każdym razie już na tyle że nie rechoczą  jak to na przykład ma miejsce w filmie 1.24, ale powody do rechotania się znajdą bo dostarczają je obecni P.O. przywódców polskich. Podając do publicznej wiadomości materiały na których widzimy celowe złe naprowadzanie samolotu równocześnie mówią na czarne że jest białe, a na białe że jest czarne.

 Oczywiście nie znajdzie się żaden dziennikarz mediów w których goszczą, których wprost zarzuci im schizofrenię. Co by się nie działo to trzeba salonowo. Pewnie gdyby oficjalnie przyznawano że to był zamach, z przyczynami grubszymi niż celowe złe naprowadzanie rozmowa byłaby taka : „Zamach panie ministrze” „No, tak, ale pamiętajmy że błędy były też po naszej stronie. „Ale jednak zamach” – „Pani redaktor w sytuacji międzynarodowej wszystko nie jest czarne , albo białe. Ponadto Rosjanie nie przyznają się jednak , a to utrudnia sprawę. Oczywiście zwrócimy się do wszystkich międzynarodowych instytucji i wykorzystamy wszystkie instrumenty jakie prawo międzynarodowe daje nam w ręce. Pośpiech jest jednak złym doradcą.”

„Są i oskarżenia wobec pana, panie ministrze i premiera”. „A tak, myślę jednak że nie będziemy zajmować się spiskową teorią dziejów. Mamy teraz konkretne działania do wykonania, w interesie Polski i liczymy na wsparcie społeczeństwa, a także mediów”.

 Tak więc Rusy mają nowy powód do rechotu. Widząc jak dzięki PO przywódców naród i państwo tracą suwerenność, kompromitując się na arenie międzynarodowej.

A odbudowanie tego. Fiu, fiu, oj nie wystarczy trzech lat nawet superrządów, zakładając nawet że zostanie zastosowany wariant węgierski i tvn-y i polsaty zostaną wzięte za pysk.

 Rusy rechocą z Tuska, Komorowskiego, Klicha, Millera i gardzą nimi a oni równocześnie silni się czują pod ich opieką. Niewdzięczna to opieka, ale silna. No i jeszcze opieka pani Anieli Merkel. Dzięki takiej opiece na posiedzeniu komisji sejmowych panowie Bogdan Klich i Miller mogą przemawiać z butą oskarżając. „Silniśmy butą swoich panów” mogliby zaśpiewać na przykład na melodię międzynarodówki.

 Na posiedzeniu sejmowym premier Tusku mowę swoją poświęcił oskarżaniu PiS i starym śpiewkom o chęci politycznego ugrania. A i owszem dowiedzieliśmy się jeszcze że przez to że udawał przyjaciół Rosjan i udawał że im wierzy, Rosjanie dali się podejść i dzięki temu dostaliśmy więcej materiałów niż gdybyśmy nie przyznawali ciągle że wszystko jest ok. Ciekawe jakim sprytem musieli wykazać się Białorusini gdy rozbił się ich wojskowy samolot, że nie dotykaliśmy wraku, oddaliśmy go i śledztwo. To spryciarze z tych Białorusinów. Jak to oni nas podeszli, no no no, jak tropiciel z osiemnastowiecznych borów i bagien z rejonu Pińska co najmniej. Cicho i bezszelestnie. Mieli w stosunku do nas podejrzenia – szybko je rozwialiśmy. Ale Rosjanie to naród który wymaga większej miłości. Chce by im wierzyć - wbrew faktom. Ale cóż Rosjanie – przecież i w Polsce nie tylko mają , ale i mieli sprzymierzeńców w tym sposobie myślenia już od początku lat 90-tych, by oprzeć się tylko na „wolnej i niezawisłej Polsce”. Wszak wielki tuz myślicielstwa wśród pop-ów mieszkających w Polsce (Przypominam popi – pełniący obowiązki Polaków – termin ukuty po wojnie) stwierdził że „liczy się dla niego fakt prasowy”. A fakt prasowy był taki że to wina pilotów i prezydent naciskał plus potem kulturalnie, ale podejrzanie zjawiający się kabinie pilotów Gen. Błasik.

Teraz jednak fakt prasowy zyskał i międzynarodowy wymiar bo oto media światowe a szczególnie niemieckie wiedzą że pijany polski generał sterroryzował pilotów.

 Wracając de sejmowej debaty wczoraj ( oglądałem ją  od godziny około piętnastej do dwudziestej) trzeba docenić zaangażowanie pana Tomczyka szefa klubu PO. Pozował na miłego pana, ale teraz chciał czy musiał się wykazać i w rękawach miał pełne zastrzyki jadu, tak że mógł wprost zionąć miłością.

 Patrzyłem na pop-a premiera Tuska. Czy zwróciliście państwo kiedy spuścił swoją spracowaną dla dobra ojczyzny główkę gdy posłowie zadawali pytania. Ja to uchwyciłem. Nie po płomiennych odezwach do niego. Nie po konkretnych pytaniach- zarzutach do premiera. Po pytaniu które dotyczyło filmu 1.24 i strzałów.

„Przygniecion brzemieniem głowę spuścił swą”. Warte uwagi i zapamiętania.

 Ale i clou jeszcze tego wszystkiego co się dzieje od tygodnia, a o czym polskojęzyczne media nie mówią. Otóż skoro międzynarodowa instytucja lotnicza jasno stwierdza że nie może zajmować się raportem MAK i polskim Tu-154 bo zajmuje się lotnictwem cywilnym a to był lot państwowy dodatkowo będący lotem wojskowym.

 Raport MAK więc jako instytucji nie mającej w ogóle prawa zajmować się naszym samolotem można sobie rozbić o kant tylnej części ciała.

 Ale i można z nim zrobić coś innego pożyteczniejszego: Rząd ubolewa nad brakiem talarów w skarbcu, (co mu zresztą pasi bo dzięki temu ma lepszy pretekst do wyprzedawania resztek majątku narodowego) zatem może wypuści raport MAK na papierze toaletowym. Kupi wielu i sam chętnie kupię przepłacając nawet za podcieranie tyłka.

 I talarków w skarbcu przybędzie.