Blogerskie śledztwo smoleńskie jest robione od tyłu

Nie ma o czym mówić panie i panowie.

Śledztwo smoleńskie obywatelskie (przynajmniej to jawne) na blogach za pewnymi wyjątkami jest robione od tyłu.

W tym przede wszystkim to główne śledztwo blogerskie czyli blog podpisany - FYM.

Nie raz każdy z nas oglądał kryminał w którym policjant czy detektyw natrafia na śmierć, w której coś śmierdzi. I niezależnie od tego czy jest to jawne morderstwo czy morderstwo upozorowane na naturalną śmierć bądź samobójstwo tenże detektyw nie mając wystarczajacych danych na to aby ustalić w jaki sposób, przez kogo i dlaczego - sięga wstecz.

Idzie tropem zabójców. Sięga do ostatnich chwil zabitego przed jego śmiercią. Ostatnich godzin. Przede wszystkim ostatnich 24 godzin. Z kim się spotykał denat, gdzie bywał. Widzimy jak często detektyw odwiedza lokale, miejsce pracy, natrafia na zmowę milczenia, bądź świadków ,czasem fałszywych. Mylą się tropy, ścieżki skręcają i prostują. Ale ten czlowiek stara się odtworzyć ostatnie chwile denata. Sprawdza, jesli nie ma inych tropów czy wszystko toczyło się u niego jak zawsze ,czy miał jakieś nietypowe spotkania, telefony, czy ktoś obserwował jego dom, itd.

Bez tego nie ma śledztwa, zresztą cóż tu mówić ,to jest oczywiste. Przepraszam że o oczywistościach piszę

Owszem odtworzenie jak bezpośrednio doszło do śmierci jest bardzo ważne, ale to nam nie wyjaśnia wszystkiego.

Każdy takie filmy zna, każdy je oglądał ,dla każdego przeciętnie rozgarniętego człowieka są to rzeczy oczywiste.

Nie bedę nawet tego rozwijał, tych wątków z postępowaniem takiego detektywa i sięganiem wstecz, bo jest to chyba wystarczająco jasne. Detektyw taki od razu przyczepia się do różnych dziwnych rzeczy z ostatnich dwóch dni, jak trzeba to wcześniej. Jeśli pan Y w ostatniej chwili gdzieś jedzie, gdzie nie miał jechać to detektyw od tego zaczyna.

Szkoda gadać...