Jerzy Sosnowskina swojej stronie domowej postanowił zmierzyć się z esejem Rafała Tichego „Czas na apokalipsę”, otwierającym nr 1 „Czwórek”. W długiej nocie pt. „44 czy 666?”analizuje on niektóre aspekty koncepcji chrześcijańskiego mesjanizmu i rozmaite implikacje świadomości eschatologicznej.
Mimo iż Tichy „podkreśla nawet za kardynałem Ratzingerem, że 'Kościół [...] nie będzie uprawiał flirtu ani z lewicą, ani z prawicą, będzie Kościołem uduchowionym'”, Sosnowski twierdzi, że „równocześnie w jego słowach pobrzmiewa jakieś nieprzyjemne drugie dno, które w pewnym momencie zaczęło mi jeżyć włos na głowie”. Wnioski z dalszych rozważań prowadzą zaś Sosnowskiego do podejrzeń, że Tichy „pod pozorem mówienia o eschatologii kreuje w gruncie rzeczy wizję Kościoła jako zhierarchizowanej organizacji paramilitarnej, w której pojedyncza osoba ze swoim sumieniem nie jest suwerenna”.
Piętrzące się wątpliwości rozwiały się jednak już po pobieżnym przejrzeniu reszty premierowego wydania „44 / Czterdzieści i Cztery”: „gdyby nie inne teksty w numerze, kończyłbym lekturę 'Czasu na apokalipsę' z głupią miną kogoś, kto przeczuwa nieporozumienie, a zarazem ma za mało materiału dowodowego [...] Z trafnej myśli o tym, że chrześcijaństwo oznacza sprzeciw, a istotą tego sprzeciwu jest świadomość eschatologiczna, wyprowadzony zostaje projekt polityczny - dla mnie nie do zaakceptowania. Choć bowiem podzielam obawę przed zredukowaniem chrześcijaństwa do mało kontrowersyjnego programu, by pomagać staruszkom i nie molestować dzieci, lecz do czego prowadzi (w doczesności) niechęć do demokracji liberalnej - już sprawdziliśmy w minionym stuleciu. Tymczasem poza artykułem Tichego można znaleźć w '44' rytualny atak na ex-dysydentów z kręgu KOR-u [...] a dalej m.in. notkę biograficzną jednego z prezentowanych poetów, Jana Marosza: 'Polak-katolik rasy białej' [...] - niby śmieszną, przypominającą trochę prowokacje 'brulionu', ale nie niewinną. Do jakiego stopnia, pokazuje creme de la creme numeru, czyli posłowie Sławomira Żyżkowskiego do polskiego wydania 'Mein Kampf' pt. 'Powtórzyć Hitlera', z takimi oto wezwaniami: 'Powtórzyć Hitlera to pozbyć się lęku przed łamaniem standardów liberalnej demokracji, w tym przed obaleniem mitu swobody wypowiedzi. [...] Jarosław Kaczyński i jego ludzie [...] wykazali się zbytnią łagodnością i pobłażliwością. [...] Wiekopomnych zmian politycznych dokonuje bowiem nie ten, kto tumani masy, chwilami może i potrzebną, szczytną retoryką, lecz ten, kto podejmuje decyzje ostateczne i pozbywa się w ich realizacji wszelkich skrupułów. Trzeba powtórzyć Hitlera, powtórzyć Mein Kampf. Oby skutecznie!?'”.
Powyższy demaskatorski fragment przytaczamy na wieczną rzeczy pamiątkę, gdyż przez samego autora został on usunięty, kiedy czytelnicy jego strony pospieszyli z wyjaśnieniami, iż pisarz - skądinąd znany z tęgiego dowcipu - potraktował jako śmiertelnie poważną deklarację ideową… kpiny z ostatniego krzyku mody na intelektualnych salonach, hołubiących modnych neobolszewickich filozofów i ich polskich propagatorów.
Blog redagowany przez zespół Czwórek w składzie: Nikodem Bończa-Tomaszewski, Michał Dylewski, Marek Horodniczy, Łukasz Łangowski, Michał Łuczewski, Filip Memches, Rafał Tichy, Wojciech Wencel, Jan Zieliński.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka