Marek Przychodzeń Marek Przychodzeń
63
BLOG

Obywatel Pawlak

Marek Przychodzeń Marek Przychodzeń Polityka Obserwuj notkę 2

 

Piszczyk chce za wszelką cenę dostosować się do wymagań aktualnej sytuacji politycznej, lecz z różnych powodów mu się to nie udaje. […] robi oszałamiającą karierę, wcielając w życie, dosłownie i bezmyślnie, aktualne hasła i zarządzenia […] Jest mistrzem sprawozdawczości, wzorem służalczego biurokraty.[…]
Recenzja „Zezowatego szczęścia”
 
Pojawienie się premiera Pawlaka na Salonie24 odbierałem raczej z niewielkim zainteresowaniem, jeśli nie z niesmakiem. Czekałem tylko, który z blogerów pierwszy się nim zajmie. Czekać musiałem długo, gdyż dopiero wpisy na temat rządu Olszewskiego wywołały konsternację wśród salonowego środowiska, a następnie adekwatną reakcję – w tym kontekście szczególnie celny wydaje mi się wpis FYM-a.
Salon24 jest ciekawą platformą, która na początku miała być dość pluralistyczna, następnie przechyliła się znacząco w prawo, by w końcu dosłużyć się na blogu Wojciecha Orlińskiego miana „psychiatryka24”. Jest też przedsięwzięciem komercyjnym, stąd wpływy logiki rynkowej – reklamy Google, kontrowersyjni autorzy, itp....
Skoro jednak Salon24 ma być platformą wymiany poglądów, a nie słodzeniem sobie i liczeniem kasy, pozwolę sobie dołączyć do kolegów wyrażających się dość krytycznie o osobie i poglądach premiera Waldemara Pawlaka. Nie jestem człowiekiem, który chętnie kieruje się w swych ocenach powierzchownością, jednak każdy, kto choć odrobinę przyglądał się osobie premiera, wie z całą pewnością, że nie jest to lider charyzmatyczny, najdelikatniej rzecz ujmując.
Widzowie filmu „Nocna zmiana” (kultowego w wielu prawicowych środowiskach) zapamiętali zapewne fragment, w którym premier Pawlak dość mechanicznie powtarza za Wałęsą, że „poczyści” sobie UOP. Mamy przed oczami jego wahania z tamtych czasów co do teki premiera, „Panie Waldku pan się nie boi”, etc. Ogólnie Pawlak był dla wielu kimś w rodzaju obywatela Piszczyka czy Nikodema Dyzmy, gdyż był zbyt bezbarwny, by mianować go np. na Makiawela polskiej polityki.Teraz oglądamy jego nowe wcielenie - pan premier ramię w ramię bloguje z nami na Salonie. Jest wręcz tu promowany na jakiegoś „lidera opinii”, a tego ścierpieć nie mogę.
Premier Pawlak oczywiście nie powinien stać się nikim takim, chyba że Salon24 przestanie być tym, czym jest obecnie, a więc forum wymiany myśli tradycjonalistycznie zorientowanych intelektualistów (plus paru mainstreamowych gości takich jak prof. Sadurski, którzy ogólnie zajmują tu pozycję intelektualnego podziemia). Zatem trzeba pana premiera „ochrzcić”, zgodnie z Salonową tradycją.
Premier Pawlak nie reprezentuje żadnego ruchu ludowego czy jakiegokolwiek innego wartościowego żywiołu politycznego. Jego życiorys nie przypomina w istotnym stopniu życiorysu takiego np. Wincentego Witosa, chyba że jako jego krzywe odbicie. Jedyne czym ten pan się zajmuje, to sprawne przewodniczenie dobrze zorganizowanemu chłopskiemu lobby, które zrobi wszystko, co potrzeba, by nie zginąć z głodu, a żeby się tak stało, to i swych wyborców musi zadowolić odpowiednią „kiełbasą”. Ot, i cały „ruch ludowy”.
Do tego dodaje się w formie przyprawy retorykę porozumienia, "umiłowania pluralizmu", czyli wszystkich tych idei, które umożliwiają sprawne odnalezienie się w każdej sytuacji politycznej w taki sposób, by wyciągnąć dla siebie wymierne korzyści, rzekomo w interesie ludu. Jeśli ten opis przypomina Państwu fragment „Polityki” Arystotelesa, poświęcony demagogom, uspokajam, że mi również.
Lubię film „Nocna zmiana” i oglądałem go wielokrotnie, także z powodu jego wartości historycznej. O ile pamiętam, twórcy tego filmu przed premierem Pawlakiem podkreślali niezdecydowanie i ułomność polityczną Olszewskiego przy konstruowaniu większości parlamentarnej, także premier niewiele nowego wnosi do tematu.
Symptomatyczne jednak i zgodne z tokiem mojej analizy jest to, że premier Pawlak maskuje swoje zachowanie polityczne z tamtych czasów szlachetnymi jakoby pobudkami, powołując się przy tym na Bernarda Cricka (m.in. red. brytyjskiego tłumaczenia Discorsi Makiawellego). Crick otwarcie przyznawał się do wizji polityki elastyczności i kompromisu, czyli tych wartości, których nie znajdziemy w zestawie czterech cnót kardynalnych. Znajdziemy je za to u wszelkich osobowości przeciętnych, miałkich i zainteresowanych głównie własnym dobrobytem czy przetrwaniem. Trzy rozwody Bernarda Cricka stanowią doskonałe świadectwo, że facet praktykował to, w co wierzył.
 
Marek Przychodzeń

 

Marek Przychodzen Utwórz swoją wizytówkę Marek Przychodzeń - ur. 1978. Doktor filozofii. Opiekun merytoryczny organizowanych na WSE w Krakowie studiów podyplomowych "Filozofia polityki ONLINE". Członek redakcji "PRESSJI", czasopisma Klubu Jagiellońskiego. Tłumacz i publicysta. Członek Katedry Filozofii Klubu Jagiellońskiego i jej szef w roku akademickim 2007/08. W latach 2004-2008 współpracował z Przeglądem Politycznym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka