Daimon Frey Daimon Frey
206
BLOG

Demony patriotyzmu

Daimon Frey Daimon Frey Polityka Obserwuj notkę 5

Wczoraj minęły 2 miesiące od katastrofy prezydenckiego Tupolewa pod Smoleńskiem. W sobotę, 10 kwietnia, czas stanął w miejscu. Pośpiesznie wracano z zakupów, w sklepach, w miejsce nieznośnej czasami muzyki, pojawiły się relacje zszokowanych korespondentów, przerywano domowe sprzątanie – większość usiadła przed telewizorem, radiem i nasłuchiwała wieści płynących z Rosji. Dosyć szybko pojawiła się najgorsza ze wszystkich możliwych informacji – zginęli wszyscy pasażerowie. Ogrom tragedii, która uderzyła z niespotykaną dla mnie wcześniej mocą, potęgowało zbieranie i przekazywanie informacji o liście zaproszonych na pokład Tupolewa gości.

Setki tysięcy ludzi w całej Polsce poczuło potrzebę przeżywania tej tragedii wspólnie – pod Pałacem Prezydenckim, w kościołach, przy budynkach instytucji, które w jednym momencie straciły swoich pracowników. W Warszawie oddolnie stworzono służby porządkowe, składające się przede wszystkim z harcerstwa, które czuwały nad porządkiem przy dotychczasowym domu pary prezydenckiej. Dla mnie wspaniały przejaw społeczeństwa obywatelskiego, zdolnego do szybkiej samoorganizacji i odpowiedniej reakcji na nadzwyczajną sytuację.

Jeszcze nim opadły emocje, nurt postępowego patriotyzmu(choć mało który jego przedstawiciel potrafi go zdefiniować) rozpoczął tyrady pod adresem ludzi, którzy chcieli złożyć hołd tragicznie zmarłym w katastrofie TU-154. „[...] Polacy lubią zabarwione tragizmem, symboliczne dla narodu uroczystości.”(prof. Hanna Świda–Ziemba), „Żałoba narodowa zmienia się w generalną histerię.”(Izabella Cywińska). Podobnych przykładów można przytoczyć oczywiście o wiele więcej.

Rzecz w tym, że nazwijmy ich umownie, krytykami żałoby, mówią o jej cierpiętniczym, pesymistycznym, ba, mesjanistycznym charakterze, nie rozumieją istoty jej obchodzenia. Żałoba wszak to czas smutku, poczucia straty po kimś bliskim lub powszechnie znanym, szanowanym. W jej czasie porzucono wszelkie antagonizmy, zniknęły podziały, nieistotne stały się sympatie do poszczególnych środowisk politycznych. Choć oczywście należy wspomnieć o stosunkowo szerokiej krytyce mediów przez społeczeństwo, które poczuło się manipulowane w trakcie prezydentury Lecha Kaczyńskiego.  

Jak zatem wyobrażają sobie żałobę jej krytycy? Czy ludzie mieli tańczyć, bawić się, porzucając na ich rzecz zadumę, modlitwę czy wyciszenie? Jak można inaczej obchodzić ten czas?

 

Alternatywy

Swoistą przeciwwagą dla patriotyzmu „archaicznego”, „zagrożonego”, „wojennego”, ma być, jak wskazuje Tomasz Łubieński, patriotyzm afirmacyjny, zaangażowany w modernizację państwa. Oba modele, wg Łubieńskiego, wydają się dychotomiczne. W rzeczywistości całkiem dobrze się dopełniają. Pierwszy stworzony w realiach Polski pod zaborami, I i II wojny światowej oraz w czasach PRL-u. Skłaniający do ofiary w imię wolności. Drugi to wariant na czas pokoju, kiedy potrzebna jest codzienna, sumienna i przede wszystkim uczciwa praca. Ale także godne reprezentowanie Rzeczpospolitej poza jej granicami.

Jaki patriotyzm widziałem stojąc na krakowskich Błoniach w czasie pogrzebu pary prezydenckiej? Zdecydowanie ten drugi. Byli to w większości młodzi ludzie, rodzice z dziećmi, chcący podzielić się tym doświadczeniem ze swoimi pociechami. Istniała rzeczywista chęć złożenia hołdu głowie państwa i jego małżonce, często mimo krytycznych ocen jego działalności, mimo dezaprobaty dla pochówku na Wawelu.

Inną alternatywą miał być mit Solidarności, symbol zwycięstwa nad komunizmem, ze szczególnym uzwględnieniem dat 1980 oraz 1989. Koncepcja, choć moim zdaniem słuszna, nie została podparta właściwymi działaniami, które umocniłoby owo poczucie zwycięstwa. Obrady Okrągłego Stołu, choć nazywane początkiem bezkrwawej transformacji, były zaczątkiem burzenia mitu Solidarności, zbudowanego przecież na sprawiedliwości i prawdzie. Praktyka wyraźnie zaprzeczała tym wartościom.

Komunistyczna nomenklatura uwłaczyła się na majątku państwowym, rozliczenie aparatu partyjnego i jego instrumentów do kontroli społeczeństwa w postaci UB oraz innych służb poprzez przeprowadzenie lustracji i dekomunizacji nazwane zostało zemstą, odwetem, łamaniem zasady pacta sund servanta. Postawienie grubej kreski było równoznaczne z przekreśleniem szans na budowę patriotyzmu w oparciu o fenomen Solidarności. Nie w kraju, gdzie gen. Kiszczak mówi do swoich popleczników „Nic wam nie będzie”, w jednym z programów telewizyjnych kpiąc: „Mówi się o tym, że w `88 roku Solidarność była mocna, a władza była słaba. Chciałem tutaj przytoczyć taki przykład, że Solidarność potrzebowała 20 lat, żeby odebrać nam emerytury.”.

Ostatnim modelem, mającym zastąpić, jak się powszechnie uważa, obowiązujący dziś(„archaiczny”), jest patriotyzm europejski, który najważniejsze akcenty stawia na utożsamianie się z kulturą i tradycją Starego Kontynentu. Mówiono nawet, że nasz patriotyzm powinien się roztopić w tożsamości europejskiej, skoro dołączamy do struktur UE. Założenie, podobnie jak w przypadku patriotyzmu „wojennego” skonfrontowanego z „archaicznym”, opiera się na dychotomii. Dobry polski patriota, nie może być równie dobrym europejczykiem.

Ów model skonstruowany został na pryncypiach UE, mówiących o szeroko pojętej integracji, współpracy, budowie wspólnej tożsamości etc. Część naszych elit bardzo radykalnie promowała ten model, choć z perspektywy czasu okazał się fałszywy. Kryzys ekonomiczny, szczególnie kryzys euro pokazuje, że arena europejska jest miejscem zderzenia partykularnych interesów, w której prym wiodą Niemcy i Francja. Także ze względu na silne przywiązanie do przedkładania dobra własnego państwa i jego obywateli, nad oczekiwania innych członków Unii. Im szybciej zrozumiemy, że dołączyliśmy do organizacji, w której trzeba twardo walczyć o swoje, a nie do samopomocy chłopskiej, tym lepiej dla naszej racji stanu. „Chcemy być już jak najszybciej tacy sami, równi i akceptowani przez tych z Zachodu. »Pokochajcie nas, zrobimy wszystko, bylebyście uznali, że jesteśmy tacy jak Wy«. Chcemy za wszelką cenę być Europejczykami, często zapominając, że bycie Europejczykiem oznacza bycie Francuzem, Niemcem, Anglikiem czy Hiszpanem.”, pisali w „Pamięci i odpowiedzialności” Robert Kustro i Kazimierz Michał Ujazdowski.

 

Źródło

Skąd zatem tak duży dysonans pomiędzy społeczeństwem a establishmentem? Gdzie tkwi przyczyna tego zjawiska?

Ten stan, już parę lat temu, opisała Ewa Thompson, profesor literatury porównawczej i slawistyki. Wskazuje, że tego typu relacje, charakterystyczne są dla państwa postkolonialnego, których źródeł dopatruje się w twórczości pisarzy, żyjących w okresie, kiedy Polska nie była krajem suwerennym. Rozpoczęto wówczas proces przeniesienia teorii resentymentu Nietzschego na rodzimy grunt literacki:”uczucie resentymentu jest[...] cechą ludzi słabych i niepewnych własnego miejsca na ziemi. Resentyment to zgoda na cierpiętnictwo, poczucie, że jest sie poniżonym przez los i ludzi [...] człowiek resentymentu nie znosi otaczającego go środowiska, wyobrażając sobie jednocześnie, że istnieją społeczeństwa i środowiska bardziej atrakcyjne, gdzie ludzie są bardziej cywilizowani, uczciwsi, sprawiedliwsi, itd.”.

Z jednej strony takie zachowanie wyraźnie zademonstrowała część elit, których nazwałem na początku, krytykami żałoby. „Oświeceni” gardzący „ciemnogrodem”, wytykający mu wszelkie możliwe przywary, nawet te najbardziej wydumane. Z drugiej natomiast pojawił się nurt spiskowy, nieufny wobec deklaracji i działań rosyjskich polityków. Daleki jednak jestem od nazywania go ksenofobicznym.

Daimon Frey
O mnie Daimon Frey

"Zostawmy historię historykom, pod warunkiem, że nie będą jej badać. Zostawmy historyków i rezultaty ich badań ocenie moralistów pragmatycznych. Zostawmy moralistów w spokoju i nie konfrontujmy ich z etyką. W ogóle, zostawmy co się tylko da innym. Jak to się skończy dowiemy się z gazet. Może nie z wszystkich, ale przynajmniej z zagranicznych. Dlatego zamiast się interesować czymkolwiek i irytować - uczcie się języków obcych" Rzeczpospolita 26.04.2003 śp. Maciej Rybiński "Powróciła kategoryczna dyrektywa Michnika: `Odpieprzcie się od generała!`. A dlaczego właściwie mamy się odpieprzyć? To on pierwszy się do nas przypieprzył." Jan Pietrzak "Przeklętyż Minister g... co Narodu swego nie szanuje! Przeklętyż naród, co Synów swoich nie szanuje! Przeklętyż człowiek i Naród, którzy siebie wzajem nie szanują!" Witold Gombrowicz "Trans-Atlantyk" Twitter Daimona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka