Europa widziana z Waszyngtonu.
Różnice między Stanami Zjednoczonymi a Europą, a właściwie Unia Europejską, która stara się przedstawiać światu jako określona, jednolita siła polityczna I gospodarcza, w dużym stopniu wynika z faktu, że ta europejska projekcja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. UE to w rzeczywistości zbiór państw o odmiennych interesach narodowych, które starają się do ich przeforsowania wykorzystać inne państwa Europy, ale oczywiście napotykają odmiennie postrzegane interesy, i, właściwie ta polityka uzgodnień nie różni się od bilateralnych negocjacji z państwami położonymi poza Europą.
Sfery polityczne Stanów Zjednoczonych zdają sobie sprawę z tej sytuacji – z jednej strony korzystnej, bo ułatwiającej Waszyngtonowi pełnienie roli lidera Zachodu i narzucania swej oceny sytuacji międzynarodowej małym, konkurującym między sobą stolicą Europy, ale z drugiej strony ten brak jednolitej siły istotnego, europejskiego komponentu Zachodu powoduje, że kraje wyznające odmienne od Ameryki Północnej i Unii Europejskiej wartości mają znacznie większa pozycję polityczną, niż by to wynikało z ich realnej siły.
Słabość Unii Europejskiej uwidoczniły dwa wydarzenia: przedłużający się, a nawet w przypadku kilku państw europejskich, pogłębiający się kryzys finansowy, dla którego do tej pory nie znaleziono rozwiązania oraz zaburzeń społecznych w krajach arabskich położonych na południe od granic Europy. Unia Europejska została zaskoczona skalą i długotrwałością konfliktów społecznych w krajach arabskich i zagrożeń jakie mogą przynieść dla świata – szczególnie Europy. Zaburzenia społeczne, jakie maja obecnie miejsce w świecie arabskim są przez kraje UE traktowane z dużym dystansem – przede wszystkim przez Niemcy i szereg mniejszych państw UE, lub z zaangażowaniem ograniczonym do użycia lotnictwa, bez rozważenia konieczności militarnej obecności wojsk UE w celu wsparcia prodemokratycznych ruchów społecznych krajów Bliskiego Wschodu. Arabska Wiosna Ludów zaskoczyła nie tylko Europę – równiez Stany Zjednoczone. Afera przecieków z dyplomatycznej korespondencji Wikileaks to nie tylko kompromitacja służb zobowiązanych nadzorować tajność przekazywanej korespondencji. To także obnażenie wyjatkowego zadufania i braku kompetencji amerykańskich i europejskich dyplomatów. Tajne depesze z rozmów z prominentnymi politykami krajów Bliskiego Wschodu o przyszłej polityce tych krajów okazały się w kilka tygodni po ich ujawnieniu stertą bezsensownej makulatury. Rozwój wypadków spowodował, że dawni prominenci stracili na znaczeniu, a o prawdziwych autorach zdarzeń – bractwach muzułmańskich, ruchach studenckich , klanach, plemionach, sektach i bliżej nieokreślonych zwolennikach rozlicznych ideologii nic do dziś tak na prawdę nie wiadomo.
Unia Europejska zmaga się z problemami, które zachwiały podstawami jej istnienia. Niewątpliwie kryzys finansowy krajów europejskich ma całkowicie odmienny charakter niż amerykański i z tego względu należy stosować inną politykę finansowa od tej, jaką zwolna wdraża administracja Prezydenta Obamy. Mimo, że kryzys europejski został zapoczątkowany w rezultacie załamania na rynku finansowym Nowego Jorku, jego przyczyny miały charakter strukturalny i kryzys przede wszystkim dotknął kraje peryferii Unii Europejskiej, natomiast kraje centrum: Niemcy, Francja, Wielka Brytania w zasadzie nie odczuły go w ogóle lub w małym zakresie. Przede wszystkim Niemcy wzmocniły się gospodarczo w latach 2008 – 2010 i to od Niemiec zależy nie tylko przyszłość Euro, ale i samej UE. Sytuacja gospodarcza Grecji zdaniem wielu ekonomistów, nie tylko greckich, została w dużym stopniu spowodowana przez ekspansję eksportową firm niemieckich, którym miejscowi producenci nie byli w stanie sprostać, a wpływy z turystyki były niewystarczające, aby pokryć deficyt finansów publicznych. Łatwość korzystania przez rządy w Atenach ze wspólnej waluty Euro umożliwiało przerzucenie odpowiedzialności na błędne decyzje gospodarcze na całość Unii. Należy ponadto zwrócić uwagę, że banki handlowe i inwestycyjne w Grecji należą do zagranicznych podmiotów decyzyjnych i decydenci polityczni ani nie chcieli, ani też nie mogli w sytuacji wzrostu gospodarczego wprowadzić jakiekolwiek instrumentów kontroli działalności banków. Podobna sytuacja zaistniała w pozostałych państwach peryferyjnych UE, szczególnie tych leżących w strefie Euro, które de facto zrezygnowały z samodzielnej polityki gospodarczej w rezultacie doprowadzając do głębokiego kryzysu ekonomicznego i społecznego. Europa stanęła w obliczu konieczności – albo zrealizowania głębokiej integracji gospodarczej, w której rola rządów narodowych sprowadzona zostałaby do zera, albo procesu dalsze deintegracji, i porzucenia projektu Unii Europejskiej.
Sytuacja kryzysowa Europy spowodowała również, że zaangażowanie globalne UE uległo ograniczeniu, przede wszystkim ze względu na ostry, oszczędnościowy program Londynu. Wielka Brytania przestała być wiernym sojusznikiem USA przede wszystkim dlatego, że jej na to nie stać. Z kolei Niemcy nie podzielają priorytetów amerykańskiej polityki zagranicznej. Dla Berlina najistotniejsza jest ekspansja eksportowa. Dla Niemiec rozszerzanie demokracji ma znaczenie drugoplanowe, szczególnie po niepowodzeniach w zakresie budowy państw demokratycznych w Iraku i Afganistanie .Ta postawa jest zgodna z stosunkiem większości Europejczyków wobec zaangażowania w krajach Trzeciego Świata: tylko około 16% Europejczyków popiera wojnę sprawiedliwą – obalenie krwawego dyktatora czy wsparcie ludzi walczących o niepodległość narodową, podczas gdy 80% Amerykanów uznaje taką wojnę za zasadną . Wprowadzenie Euro przyniosło szereg korzyści tym krajom, które nastawione były na modernizowanie swojej gospodarki i jej ekspansję eksportową, dlatego Niemcy są zainteresowane w utrzymaniu Euro, mają korzyści w funkcjonowania wspólnej waluty, w rzeczywistości kontrolują działalność ECB i choćby z tego względu Euro pozostanie .Z kolei wyjście Grecji z Euro zony nie jest dla Grecji jakimkolwiek rozwiązaniem ze względu na obecne silne uzależnienie Grecji od innych państw UE i brak możliwości samodzielnego działania w sferze finansowej. Proponowane rozwiązanie to wprowadzenie nadzoru ECB nad greckim bankiem centralnym . Pod wieloma względami obecny kryzys w UE jest korzystny dla całej Europy, zmusza do pogłębienia współpracy gospodarczej – utrzymywanie EU, jako strefy wolnego handlu było korzystne w przeszłości, a nie obecnie, gdy narasta konkurencja nowych państw uprzemysłowionych – w pierwszym rzędzie Chin, dalej krajów Azji Południowo – Wschodniej, Indii, Brazylii. Niemcy zdecydują o kształcie tej nowej UE, a pozostałe kraje Unii, w tym Francja i Wielka Brytania, będą się musiały dostosować. Dla Niemców priorytety ekonomiczne umożliwiają współpracę z takimi dyktatorami jak Putin i Miediediew, despotycznymi autokratami, mordercami ludzi walczących o wolność i demokrację i kontynuujących kolonialna wojnę na Zakaukaziu. Prawdę powiedziawszy, nie różnią się pod tym względem od Amerykanów, dla których autokrata jest często pewniejszym i bardziej przewidywalnym partnerem, niż skłócona, demokratyczna i niepewna władza. Niemniej, jak wydarzenia w krajach arabskich udowodniły, ten cyniczny pragmatyzm umożliwia osiaganie zysków dziś, natomiast stwarza zagrożenie dla funkcjonowania Zachodu, i szerzej, całej wspólnoty międzynarodowej. Kraje Unii Europejskiej z dużym wyrozumieniem traktowały tamtejszych dyktatorów, jak Kadaffi, Ali czy Mubarak, bo wydawało się, że gwarantują oni spokój społeczny umożliwiający robienie interesów. Bunty mas arabskich nie gwarantują zmian na lepsze, demokracja na wzór zachodni wcale nie jest dla nich najlepszą i pożądaną alternatywą. Może być podobnie jak w Iranie – dyktatura zostanie zastąpiona przez muzułmańska „demokrację” wyznawców islamskiego fundamentalizmu. Należy jasno powiedzieć, że wolność jednostki i demokracja jest ważna dla wszystkich ludzi, to idea, która jest wspólna dla USA i UE. Umożliwiła powstanie obszaru wolności jednostki i swobodę działalności gospodarczej, dzięki czemu osiągnięto dobrobyt i postęp cywilizacyjny. Pragmatyzm jest w rzeczywistości bardzo szkodliwy, stawia pod znakiem zapytania wartości, które są tak ważne dla Europejczyków. Niemiecki poseł w Parlamencie Europejskim, Daniel Cohn Bendit podkreśla, że postawa rządu Niemiec musi się zmienić, to kompromitacja dla Niemiec i Europy, że były kanclerz federalny został przyjęty na służbę do państwowych przestępców w Moskwie. To mocne słowa, nie pragmatyczne, ale tak to wygląda naprawdę, iż za sowitą pensję, były szef rządu Niemiec porzucił wartości, który służył w Berlinie, na rzecz wartości obcych cywilizacji europejskiej.
W tym kontekście istotna jest współpraca transatlantycka, która wzmacnia rolę UE w krajach arabskich oraz ich relacje z Turcją. Przedstawiciele USA uważają, że UE winna powiększyć się o Turcję, dałoby to jej wymiar globalny, siły kształtującej światową politykę. Politycy europejscy uważają, że nie jest to możliwe, sama Turcja ulega przekształceniu, coraz bardziej staje się samodzielną siła polityczną, jeśli jeszcze nie opozycyjną, to na pewno już dziś równoważną Unii Europejskiej. Turcja wraca do swej roli z czasów imperium Osmanów jako centrum gospodarcze i polityczne Bliskiego Wschodu. Bezpieczeństwo Europy w jej relacjach z krajami arabskimi jest uzależnione od postawy Ankary, a ta jest wstrzemięźliwa w jednoznacznym opowiedzeniu się po którejkolwiek stronie w toczących się konfliktach. Należy pamiętać, ze wśród rebeliantów duże wpływy mają ruchy fundamentalistyczne, jak np. Bractwo Muzułmańskie w Egipcie i przejęcie przez nich władzy znacznie zaogniłoby relacje świata arabskiego z Europą, która uznana by została za cywilizacyjnego wroga, podobnie jak to ma miejsce dziś w postawie Iranu. Turcja z powodzeniem realizuje ekspansję ekonomiczną w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, i Europa może tylko na tym skorzystać. Włączenie Turcji w skład UE w tej sytuacji nie jest korzystne ani dla UE ani dla Turcji.
Polityka zagraniczna, a szczególnie bezpieczeństwa, jest uważana za wyłączną prerogatywę państwa narodowego, szczególnie przewodniej trójki (Wl. Brytania – Niemcy – Francja) o tradycjach globalnych mocarstw, którym marzy się powrót do światowej polityki na równych prawach z obecnymi globalnymi graczami: Stanami Zjednoczonymi, Chinami, Indiami, Brazylią.
Biurokracja Komisji Unii Europejskiej jest w tej sytuacji pozbawiana znaczenia przez największe państwa UE, a pozostałe przyłączają się do tych liderów . Widoczna jest w tym kontekście tzw. liga północna, czyli Niemcy i państwa stanowiące ich otoczenie gospodarcze: kraje skandynawskie i Europy Środkowej, Holandia.
Europa jest kontynentem pozbawionym własnych znaczących zasobów surowców energetycznych i jej polityka zagraniczna skoncentrowana jest na zapewnieniu nieprzerwanych dostaw ropy naftowej i gazu ziemnego od pozaeuropejskich producentów.
Polityka energetyczna zmusi Unię Europejską do zacieśnienia współpracy – żadne z państw Unii, nawet Niemcy, nie sa w stanie samodzielnie oddziaływać na kraje surowcowe zmuszając je do gwarantowania stałych dostaw. Oznaczać to będzie konieczność ogromnych inwestycji w rozwój wydobycia zasobów i politycznego współdziałania z elitami państw surowcowych, takich jak Rosja, Iran, Arabia Saudyjska. Samodzielnie poszczególne państwa europejskie nie reprezentują wystarczającej siły ekonomicznej i politycznej, a także technologicznej, aby być równorzędnym partnerem dla Moskwy czy Teheranu.
W tej sytuacji istnieje konieczność porzucenia dotychczasowego kosztownego modelu Komisji Europejskiej jako fikcyjnego rządu pieczniarzy różnej maści i zsyłki dla polityków, którzy stracili znaczenie w krajach macierzystych. Unia realna, to władza jej krajów liderów – w pierwszej kolejności Niemiec, potem Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch. Pozostali będa ewentualnie mogli coś utargować od liderów, albo po prostu się podporzadkowac. Samodzielnie nie mają jakiejkolwiek racji bytu. W tym przypadku mówię też o Polsce. Takie są realia, czy to nam się podoba, czy nie.
DSZ, 17.06.2011
Inne tematy w dziale Polityka