Grafika własna
Grafika własna
Dariusz Gołębiewski Dariusz Gołębiewski
96
BLOG

Wojenne zagrożenie pustoszy tereny nad wschodnią granicą

Dariusz Gołębiewski Dariusz Gołębiewski Gospodarka Obserwuj notkę 0
Wojny prowadzi się po to, by przejąć cudze aktywa?


Stwierdzenie, że wojny prowadzi się, by przejąć cudze aktywa, to dość uproszczony, ale często rozważany punkt widzenia, zwłaszcza w kontekście konfliktów hybrydowych, takich jak te tutaj opisane  o wschodniej granicy Polski. Spróbuję to skonfrontować patrząc na gospodarkę przygranicznych terenów Polski Wschodniej.

Notka jest oparta o osąd, że napięcia na granicy z Białorusią i Rosją to nie klasyczna wojna z czołgami, tylko coś bardziej podchwytliwego – wojna hybrydowa. Mamy tu migrantów używanych jako „żywa broń”, prowokacje graniczne, dezinformację i manewry wojskowe, jak „Zapad-2025”. Jeśli założymy, że chodzi o przejmowanie aktywów, to jakie łupy mogłyby być na celowniku? Przygraniczne tereny Polski, szczególnie okolice Hrubieszowa, mają żyzne czarnoziemy – idealne dla rolnictwa. Ale czy Białoruś czy Rosja naprawdę chcą przejąć te pola? Raczej nie. Ich działania wyglądają bardziej na destabilizację niż na klasyczny rabunek ziemi.


  • Zamiast fizycznych aktywów, jak pola czy fabryki, bardziej prawdopodobne jest, że chodzi o aktywa strategiczne – kontrolę nad geopolityczną szachownicą. Polska jest kluczowym krajem NATO i UE, a wschodnia granica to frontowa linia. Destabilizując region, Białoruś i Rosja mogą osłabić Polskę gospodarczo i politycznie, co daje im przewagę w negocjacjach, np. nad sankcjami UE. Dokument wspomina, że incydenty graniczne nasilają się w kluczowych momentach, jak szczyty NATO, co sugeruje, że to gra o wpływy, a nie o przejęcie ziemi Hrubieszowa.


  • Gospodarka przygraniczna cierpi, i to mocno. Rolnictwo, które mogłoby być perełką dzięki czarnoziemom, jest w odwrocie – wojna w Ukrainie rozwaliła rynek, a mali rolnicy nie dają rady konkurować. Turystyka? Martwa, bo kto pojedzie na wakacje tam, gdzie drony naruszają przestrzeń powietrzną. Infrastruktura – drogi, hale, wodociągi – niszczeje od kryzysu uchodźczego, a samorządy nie mają kasy na naprawy. To wszystko osłabia region, ale nie wygląda na to, by Białoruś czy Rosja chciały „przejąć” te aktywa. Bardziej im zależy na chaosie, który zmusza Polskę do wydawania miliardów na obronność (np. 10 mld zł na „Tarczę Wschód”) zamiast na rozwój.


  • A co z ludźmi? Demografia to katastrofa – w Hrubieszowie urodzenia spadły z 132 w 2019 do 61 w 2024. Młodzi uciekają, a prognozy GUS pokazują, że w 2025 roku Polska będzie miała 21,7 mln ludzi w wieku produkcyjnym, z perspektywą dalszego spadku. Jeśli aktywa to także siła robocza, to osłabianie regionów przygranicznych przez strach i emigrację może być sposobem na podkopanie polskiej gospodarki. Ale znów – to bardziej efekt uboczny niż cel sam w sobie.


  • Krytycy Zachodu, sugerują, że NATO samo dolewa oliwy do ognia, rozszerzając się na wschód, co Rosja odbiera jako zagrożenie. Jeśli wojny to gra o aktywa, to może Rosja i Białoruś widzą w polskiej granicy „aktyw” w postaci bufora bezpieczeństwa? Destabilizując Polskę, mogą chcieć zniechęcić NATO do dalszej ekspansji. Z drugiej strony, polscy eksperci krytykują „Tarczę Wschód” jako kosztowną i niekoniecznie skuteczną wobec hybrydowych zagrożeń, co pokazuje, że obrona też pochłania ogromne „aktywa” finansowe.


Podsumowując, stwierdzenie o przejmowaniu aktywów pasuje do sytuacji na granicy tylko częściowo. Nie chodzi o grabież ziemi czy fabryk, ale o osłabienie Polski jako gracza w regionie. Gospodarka przygraniczna jest ofiarą tej gry – rolnictwo i turystyka padają, ludzie uciekają, a samorządy ledwo zipią. To bardziej wojna o wpływy i destabilizację niż o klasyczny łup. Co myślisz – widzisz tu inne „aktywa” na celowniku?


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

stop stop

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka