unukalhai unukalhai
1425
BLOG

Memoriał o Polsce

unukalhai unukalhai Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

                 Z pewnym zadziwieniem  obserwuję coroczne obchody  organizowane przez władze z okazji kolejnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku.

 

         W   tegorocznch obchodach takze nie znajduje się adekwatne miejsce dla uczczenia  postaci Ignacego Paderewskiego, którego zasługi  dla odzyskania niepodległości były  równie ważne, jak  w przypadku Józefa Piłsudskiego czy Romana Dmowskiego. A przecież Ignacy Paderewski był  tym premierem, który w imieniu Polski złożył podpis pod Traktatem Wersalskim  (28 czerwca 1919 r.), kończącym wojnę pomiędzy Koalicją aliancką a Niemcami.

Abstrahując od sporego przeceniania znaczenia politycznego przez J.Piłsudskiego, ale i samego I. Paderewskiego,  realnych możliwości wpływania przez  tego ostatniego na stanowisko prezydenta USA Thomasa W. Wilsona, będącego pod wpływem masonów, fabianistów, iluminatów, synarchów i klubowiczów z Round Table Club, czy tez premiera Wielkiej Brytanii, zjadliwie antypolskiego Lloyda George’a, na kwestie polityczne, to przecież bez  obecności  i  aktywnego lobbingu w sprawach polskich przez I. Paderewskiego i R. Dmowskiego, i tak niekorzystne w ostatecznym rezultacie zapisy traktatowe w kwestii granic polskich i Gdańska,  najprawdopodobniej byłyby jeszcze znacznie mniej korzystne.

                Jestem przekonany, iż powodem powyższego „niedowidzenia’ zasług I. Paderewskiego  jest dominująca klisza z czasów PRL-u , polegająca na deprecjonowaniu  lub zamilczaniu państwowo- twórczego udziału działaczy ruchu narodowego („endeckich”) dla odzyskania i zachowania niepodległości.  Kalka taka, która  została wdrukowana kilku powojennym pokoleniom wyedukowanym na  programach oświatowych rytu  „internacjonalistycznego”,   jawi się jako główny powód pomijania znaczenia działalności I. Paderewskiego. A zatem, przynajmniej na tym blogu, przypomnę jak bardzo rozległe miał on plany związane z odbudową niepodległej Polski.

                  Przypomnieniem tym będzie treść memoriału  przygotowanego przez Ignacego Jana Paderewskiego dla prezydenta Stanów Zjednoczonych Thomasa Woodrowa Wilsona z datą 11 stycznia 1917 roku.

Najważniejsze fragmenty   Memoriału  przytaczam za publikacją wydaną przez Editions Dembinski, Paris 1992 , zatytułowaną „Myśli o Polsce i Polonii”, a  będącą wyborem dokumentów politycznych autorstwa Ignacego Jana Paderewskiego,  w opracowaniu Mariana Marka Drozdowskiego  oraz Andrzeja Pibera.

11 styczeń 1917,  Nowy Jork,  Memoriał o Polsce i konieczności odbudowy jej niepodległości.

                Nie biorąc pod uwagę faktu, że w obecnej wojnie ponad dwa miliony żołnierzy mówiących po polsku zostało zmuszonych do walki bratobójczej, mocarstwa wojujące, zarówno centralne jak i sojusznicze, upierają się  przy nazywaniu Polski małym narodem. Byłoby to obraza, jeśli nie byłoby nonsensem.

                Dawne królestwo Bolesława Wielkiego (999-1025) obejmowało Morawy, Słowację, Pomorze na obu brzegach Odry, cały Śląsk, połowę Saksonii sięgając prawie do Berlina – rozciągało się od Morza Bałtyckiego do Dunaju.

                Terytorium Polski, przed jej pierwszym rozbiorem w roku 1772, obejmowało 763 940 kilometrów kwadratowych, to jest prawie 300 000 mil kwadratowych. Już uprzednio, po 86 latach od uratowania jej przez polskiego króla Jana Sobieskiego od tureckiej agresji, Austria zagarnęła i okupowała w roku 1769 część polskiego władztwa, to jest hrabstwa Spisz i Orawa i dodała je do korony węgierskiej. Stało się to w roku 1769. Terytorium wyżej wymienione nie obejmuje wszystkich prowincji etnograficznie polskich, bowiem Księstwo Cieszyńskie na Śląsku austriackim, regencja opolska na Śląsku pruskim, tak jak okręgi Lębork i Bytów na Pomorzu i rejon Jezior Mazurskich, pomimo bezwzględnej germanizacji, wciąż utrzymały polski charakter.

                Wrogowie Polski są obecnie zgodni, że jest ponad 20 milionów Polaków, są to liczby podawane przez wrogów. W rzeczywistości jest w Europie ponad 23 miliony osób czystej bez domieszki rasy polskiej, 35 milionów mówi po polsku, a jeszcze 15 milionów doskonale rozumie po polsku. Gdyby Polska była zupełnie wolna, jej dawne granice przywrócone, mielibyśmy naród o 54 milionach ludzi, tak jednolity jak Francja, a o wiele bardziej niż Cesarstwo Austriackie, w którym 11 milionów Niemców rządzi konglomeratem 52 milionów ludzi, głównie pochodzenia słowiańskiego.

                Sam Michelet, który znał historię Polski równie dobrze jak Francji, powiedział:
„Wbrew temu, co mówiono, Polska zawsze była jednolitym, rodzimym państwem, zbudowanym na podstawie najbardziej prawnie uzasadnionej, właśnie tak jak Francja. Zarówno tu jak i tam, jak zresztą w każdym, dobrze ułożonym organizmie, harmonijna dwoistość stanowi środek do jedności. Między jej dwiema połowami, Polską i Litwą, istnieją inne więzi, niż między południową a północną Francją, jeśli ktoś nie dostrzega nadzwyczajnego braku podobieństwa między Prowansalczykiem a Flandryjczykiem. Na odwrót, mocarstwa, które podzieliły miedzy sobą Polskę są tworami  całkowicie różnorodnymi, zupełnie sztucznymi; Prusy to mozaika, Austria – karykatura, a Rosja – dziwoląg.”

                W wieku XV, pod rządami dynastii Jagiellonów, Polska była już krajem samorządnym. Jej instytucje były najbardziej liberalne, a ich duch bezspornie demokratyczny. Zgodnie z tym, w roku 1430, na 249 lat przed „Habeas corpus” w Anglii a 359 lat przed Deklaracją Praw Człowieka we Francji, Polska ustanowiła swoje słynne prawo: „Neminem captivabimus nisi iure victum”. Konstytucję „Nihil novi” z roku 1505 należy uważać za pierwszą próbę wprowadzenia demokratycznego systemu parlamentarnego w Europie. W roku 1572 po zgonie ostatniego z Jagiellonów, kraj stał się rzecząpospolitą z królami wybieranymi dożywotnio, jakby prezydentami. W tym samym roku, roku Nocy Św. Bartłomieja, polski Senat proklamował absolutna wolność wyznania w całej Rzeczypospolitej. Na długo przed ta datą, nawet przed odkryciem tego kraju [to jest USA], od samego początku swego politycznego istnienia, Polska była tym, czym Ameryka jest dziś: bezpieczna ucieczka dla uciskanych ludzi, wygodnym schronieniem dla prześladowanych religii i opinii.

                Wrogowie Polski mówili wiele o nadużyciach popełnionych przez jej liczna szlachtę. Z wyjątkiem kilku starych, prawie feudalnych rodów, polska szlachta nie była klasa arystokracji, ale raczej uprzywilejowanej demokracji. Była to ogromna gromada ludzi cieszących się wszystkimi prawami obywatelskimi i politycznymi, także pewnymi być może średniowiecznymi przywilejami, zdobytymi przez ich przodków lub przez nich samych na polu bitwy lub w służbie publicznej. Byli wszyscy wyborcami, sami byli wybierani. Każdy, kto wyróżnił się na wojnie, w służbie państwowej, w nauce lub sztuce, mógł stać się szlachcicem. Jak demokratycznie i jak szeroko była stosowana ta zasada, najlepiej pokażą to niektóre liczby. W roku 1847 w konstytucyjnej Francji za Ludwika Filipa z 30 milionów ludzi tylko 150 tysięcy było uznanych za wyborców, podczas gdy w Polsce w roku 1647  -  11 milionów ludzi reprezentowało 300 tysięcy wyborców. W Anglii przed reforma prawa wyborczego w roku 1832 tylko 2 procent ludności cieszyło się pełnia praw politycznych, podczas gdy w Polsce w roku 1734 pełnie tych praw miało już 12 procent ludności.

                Przyczyny upadku Polski nie należy szukać w stanie anarchii, jaka ten kraj zalewała w czasie każdej królewskiej elekcji, bowiem w każdym demokratycznym kraju jest skłonność do anarchii bez nieuniknionego zagrożenia niepodległości i istnienia narodu. Skutki mogą czasem wydawać się proste, przyczyny są zawsze złożone. Polskim królom mogło brakować władzy, a naród  -  „strażnik cywilizowanej Europy”, „obrońca wiary”  -  mógł wyczerpać swą siłę militarną i wydać się kuszącą i łatwą zdobyczą dla zachłannego sąsiada, jednakże jedna z głównych przyczyn rozbiorów Polski był właśnie ten liberalny, postępowy, demokratyczny duch kraju, który uczynił go jednym z najbardziej cywilizowanych narodów i najbardziej liberalnym państwem w całej Europie.

                Uniwersytet Wiedeński był założony w roku 1365, w Berlinie w roku 1809, a w Piotrogrodzie w 1810, natomiast cztery polskie uniwersytety: Krakowski   -  w 1364, Wileński  -  1578, Zamojski w 1595, a lwowski w roku 1661.

                Nic dziwnego, że z takimi ośrodkami kultury, z pierwszym ministerstwem oświaty w całym cywilizowanym świecie, z najbardziej humanitarna reforma sadownictwa na dwadzieścia lat przed Wielka rewolucja Francuską, z republikańska forma rządów Polska, otoczona przez trzy najbardziej autokratyczne monarchie, była uznana za stałe i coraz większe zagrożenie dla ich reakcyjnych instytucji  -  jej los został więc przypieczętowany.

                Zło rodzi zło. Zbrodnia rozbiorów Polski okazała się zgubna dla Europy i jej ludów. Zniszczyła ona równowagę sił politycznych w starym świecie. Ustanowiła i usankcjonowała system politycznego, gospodarczego i religijnego ucisku mniejszych narodów, stworzyła atmosferę zbrodni, która panuje w Europie od 142 lat i która, jak wydaje się, sięgnęła teraz szczytu.

                W interesie ludzkości, dla dobra wolności i sprawiedliwości, sprawa polska musi być rozwiązana przez odbudowę całego państwa polskiego, a można mieć nadzieję, ze rozwiązanie to nastąpi z inicjatywy wielkiego i szlachetnego człowieka, któremu – jak to widać  -  nie tylko los tego kraju został powierzony.

(…)

                Niepodległość tylko części Polski pod niemiecką hegemonią, proklamowana ostatnio przez mocarstwa centralne, jest jedynie półśrodkiem, służącym celom bieżącym. Musi tez upaść w najbliższej przyszłości jak każdy półśrodek, jak wszystko to, co zostało podjęte w nieszczerych zamiarach.

                Nieco teatralna obietnica rosyjska udzielenia zjednoczonej Polsce pełnej autonomii, pod warunkiem, ze we wprowadzaniu reform rząd będzie miał absolutnie wolna rękę  -  o ile sprawa dotyczy  tylko polityki wewnętrznej Rosji  -  ta obietnica po doświadczeniach przeszłości i ostatnich wydarzeniach w Galicji przestała napawać jakimkolwiek zaufaniem.

Idea utworzenia neutralnego, biernego państwa buforowego, które miałoby stać się  dla potężnych sąsiadów terenem rozgrywek w czasie pokoju i polem bitwy na czas wojny, musi być wyeliminowana. Polska nie może przyjąć w podarunku jeszcze jednej puszki Pandory. Jeśli ma ona żyć i zająć ponownie swoje miejsce w europejskiej rodzinie narodów, musi stać się tym, do czego jest uprawniona: silnym i niepodległym państwem.

                W odnowieniu Polski prawa historyczne, wyznanie ludności, jakikolwiek czynnik ważny, nie może być uznany za jedyny decydujący. Racje polityczne, ekonomiczne i moralne są o wiele bardziej istotne. Umysłowość, uczucia, dążenia różnych ludzi, ich niewątpliwe prawo do pokojowego i stopniowego rozwoju musza być brane pod uwagę. Im więcej różnorodności, tym więcej potrzeba harmonii.

                Harmonia jest warunkiem zasadniczym, nie tylko harmonia piękna, ale i siły. Nowe państwo musi być zbudowane harmonijnie. Musi mieć siłę do obrony, jak i moc wewnętrznie go podtrzymującą. Rozsądna konstytucja i sprawiedliwe prawodawstwo winny zapewnić maksimum rozsądnej wolności zarówno jednostkom, jak i zbiorowościom.

                Odnowiona Polska winna przybrać kształt STANÓW ZJEDNOCZONYCH POLSKI obejmujących:

A.     Królestwo Polski,

B.     Królestwo Litwy,

C.     Królestwo Polesia,

D.     Królestwo Halicji-Podola,

E.      Królestwo Wołynia.

 

A.     Królestwo Polski obejmowałoby zabór rosyjski do rzeki Bug, okręgi Białystok, Bielsk i Sokółka, Puszczę białowieską, gubernię suwalska bez jej północnej części, Księstwo Cieszyńskie na austriackim Śląsku, hrabstwa Spiszu i Orawy, zachodnią i środkową Galicję do tej samej rzeki Bug, Zachodnie Prusy z Gdańskiem, regencję olsztyńską z Jeziorami Mazurskimi i portem Elbląg w Prusach Wschodnich, Wielkie Księstwo Poznańskie i regencję opolską z okręgami Syców i Namysłów na Śląsku pruskim.

(…)

B.     Królestwo Litwy obejmowałoby gubernie kowieńska i wileńską, północną część suwalskiej, ziemie na północnym brzegu rzeki Niemen (…) z okręgami Tylża i Kłajpeda.

(…)

C.     Królestwo Polesia obejmowałoby gubernie mińską, grodzieńską, południową część witebskiej do rzeki Dźwiny, zachodnią część mohylewskiej do Dniepru, i północną część Wołynia wzdłuż rzeki Prypeć.

(…)

D.     Królestwo Halicji obejmowałoby obecna Galicję Wschodnią, leżącą między rzekami Bugiem a Zbruczem na południu i część Wołynia (…) między rzekami Bugiem a Świsłoczą od północy  [tzn. Królestwo Wołynia obejmowałoby pozostałą część Wołynia – dopisek mój].

(…)

 

Prezydent Stanów Zjednoczonych Polski, by zadowolić dzielnicowe ambicje mieszkańców i wzmocnić swą władzę, winien nosić tytuł Króla Polski, Króla Litwy, Króla Polesia, króla Halicji.

Są wszelkie powody, by sądzić, że takie rozwiązanie byłoby sprawiedliwe dla wszystkich narodowości zamieszkujących dawną Rzeczpospolitą Polską, mogłoby zadowolić każdego rozsądnego Polaka, Litwina i Białorusina-Poleszuka. Co do Rusinów, mogą czuć się nieco rozczarowani. Na nieszczęście, z powodu ich wielkiej liczby i sytuacji, tak ściśle zespolonej z Rosją, rozwiązanie ich sprawy odpowiednio do ambicji narodowych, oznaczałoby rozpad Cesarstwa Rosyjskiego. W każdym razie, przynajmniej część tej licznej rasy, greko-katolicy, znajdujący się najbezsporniej pod wpływem kultury polskiej, zostaną potraktowani z należytymi względami i będą mogli urzeczywistnić swe odwieczne dążenia.

Plan ten przedłożony z należnym szacunkiem, jest w pełni zgodny z zasadą narodowości proklamowaną przez kilka mocarstw wojujących; jest także zgodny ze słynnym rosyjskim manifestem do Polaków, w którym były następujące słowa:  ‘jednego oczekuje od was Rosja  -  takiego poszanowania dla praw tych narodowości, z którymi związała was historia”. Pod tym względem Rosja może polegać na Polsce. Drzewo wolności Narodu Polskiego może tylko zrodzić owoce wolności i może je rodzic swobodnie.

Słowo o przyszłości Prus Wschodnich: mogą stać się one księstwem, republika lub wolnym miastem Królewcem i wciąż pozostać niemiecką własnością, chociaż oddzieloną przez Polskę od ojczyzny. Odległość ze Szczecina do Prus Wschodnich jest o wiele krótsza, niż z Seattle do Alaski.

 

*****

 

 

 

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura