unukalhai unukalhai
1196
BLOG

Piłat, Kajfasz, Herod i i Jezus (2)

unukalhai unukalhai Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Dzisiaj mijają  cztery lata mojego blogowania na s24, zatem chciałem zaznaczyć je ważnym tekstem. Dzisiejsza notka stanowi kontynuację cyklu, który zapoczątkowałem  24.10.2014 roku (http://dawidowicz.salon24.pl/612038,pilat-kajfasz-herod-i-jezus-1 ) i który miał rychło mieć ciąg dalszy. A przedstawiam ten ciąg dalszy z prawie półtorarocznym opóźnieniem. Oczywiście, dobrze by było przy okazji zapoznać się  przynajmniej z treścią  jeszcze dwóch notek zamieszczonych  na tym blogu, a mianowicie:
"Gwiazda Betlejemska, mędrcy świata monarchowie" 
(http://dawidowicz.salon24.pl/556853,gwiazda-betlejemska-medrcy-swiata-i-monarchowie)
oraz  "Vera Cruz" (http://dawidowicz.salon24.pl/559434,vera-cruz).  
Poszerzyło by to tzw. horyzont poznawczy dla osób zainteresowanych tym  wątkiem tematycznym.

Tyle wstępu

Ostatnie zdanie pierwszej notki z cyklu traktującego o postaciach wymienionych w tytule, brzmiało jak następuje:

„Tym samym, w okresie wydarzeń związanych ze świętem Paschy roku 30, pozycja Poncjusza Piłata, jako namiestnika Judei, wisiała na włosku i musiał on wystrzegać się kolejnych zatargów z żydowskimi dostojnikami religijnymi i politycznymi. Znajdował się w punkcie, gdzie kolejny konflikt podobnego rodzaju, mógł okazać z tych o jeden za daleko.”

Kontynuując przedstawianie postaci rzymskiego namiestnika Judei należy odnieść się do stereotypów wytworzonych w ciągu wieków na temat specjalnego charakteru relacji Piłata do Jezusa Nazarejczyka, jak też motywów, którymi namiestnik kierował się w trakcie procesu Galilejczyka.

Jak wynika ze zdarzeń opisanych w pierwszej notce cyklu, Piłat z jednej strony musiał brać pod uwagę specyfikę żydowskich obyczajów religijnych, zaś z drugiej miał osobiste powody, aby nie darzyć sympatią przywódców teokracji jerozolimskiej. I choć los oskarżanego Galilejczyka był mu najzupełniej obojętny, postanowił, korzystając z okazji, którą sami ci przywódcy mu dostarczyli, poprowadzić z nimi swoistą grę, w której stawką wcale nie było skazanie lub uniewinnienie Jezusa Nazarejczyka. I posiadał w tej grze przewagę, gdyż arcykapłani działali pod presją czasu (zbliżał się szabat), zaś upływ czasu działał na ich niekorzyść.

Szabat

            Jedynie dwie daty spełniają rzadką zbieżność, gdy szabat przypadał w pierwszym dniu święta Paschy (Pesa-chim), a księżyc był w pełni. Są to 7 kwietnia 30 roku oraz 4 kwietnia 33 roku. Obie odnoszą się do żydowskiego miesiąca nisan (marzec-kwiecień wg kalendarza gregoriańskiego), gdyż pierwszy dzień Paschy obchodzono zawsze 15 dnia tego miesiąca. Ale tylko w przypadku pierwszej z wymienionych dat zgodne są wszystkie dane chronologiczne tak kalendarza żydowskiego jak i rzymskiego oraz informacje pochodzące z tekstów ewangelicznych.

W 30 roku nowej ery szabat zaczynał się po zachodzie Słońca 14 nisan, (gdy zabłysła trzecia gwiazda), a więc o tej porze roku na szerokości geograficznej Jerozolimy było to - wg naszej dzisiejszej rachuby - około godziny dziewiętnastej trzydzieści.

Arcykapłani spieszyli się, aby zakończyć judaistyczno-żydowską część postępowania przed sesją sądową u Piłata, która rozpoczynała się o wschodzie słońca. Dlatego członkowie Sanhedrynu obradowali nocą. Nie mogli zaryzykować późniejszej audiencji. Nie chcieli także czekać do zakończenia tygodnia paschalnego (7-dniowy okres świąteczny w Jerozolimie i Judei). Wiązało to by się z koniecznością przetrzymania przez cały tydzień Nazarejczyka w areszcie. Przez ten czas wieść o uwięzieniu mogłaby wywołać zamieszki i rozruchy wśród ludu i pielgrzymów. Poza tym Piłat z rozmaitych powodów mógł opuścić Jerozolimę wcześniej, nie czekając na zakończenie święta i powrócić do Cezarei (zob. przypis 3) bez rozstrzygnięcia sprawy Jezusa. Wtedy arcykapłani musieli by ponownie prosić Piłata o wyznaczenie nowego terminu rozprawy z koniecznością udania się w podróż do siedziby władz rzymskich. Obie okoliczności determinowały arcykapłanów do pośpiechu i działania metodą faktów dokonanych. Jedyny kłopot stanowiło takie sformułowanie zarzutów w akcie oskarżenia, aby przedstawiały jako politycznego buntownika człowieka, który  nie jest ani politykiem, ani buntownikiem. Ale z tym nie było większego problemu.

Człowiek współczesnej zrelatywizowanej poza  granice groteski wizji świata,  kompletnie nie jest w stanie wyobrazić sobie, jakimi „szykanami” obwarowany był szabat, jeden z filarów ówczesnego Izraela (dwa pozostałe to Świątynia Jerozolimska i Prawo). Normy dotyczące przestrzegania szabatów zapisane były w Księdze Wyjścia (Tora) i obejmowały powstrzymywanie się w siódmy dzień od wyszczególnionych 39 rodzajów czynności (melachot) oraz czynności od nich pochodnych bądź z nimi związanych (toledot). Ich geneza wywodziła się z okresu nomadycznego plemion hebrajskich i obejmowała typowe prace rolno-hodowlane oraz budowlane (budowa namiotu). [1].   Namiot (Przybytek) był w okresie wędrówki Izraelitów do Ziemi Obietnicy (Kanaan) pomieszczeniem dla przechowywania Arki (Przymierza).W wiekach poźniejszych, gdy wybudowano stałą świątynię w Jerozolimie, nazwa Przybytek została przypisana dla pomieszczeń świątynnych. Naruszenie zasad Tory odnoszących się do szabatu (hilul ha-shabat) było jednym z osiemnastu przestępstw karanych śmiercią przez ukamienowanie, po uprzednim powieszeniu na drzewie (mehalel’et ha-shabat). Rzecz jasna po przeprowadzeniu procesu przez Sanhedryn i skazaniu winnego[2].

Ale w roku 30 Sanhedryn nie mógł samodzielnie skazywać na karę śmierci. Każdy taki wyrok musiał być zatwierdzony przez rzymskiego namiestnika, gdyż Judea była kolonią Rzymu (formalnie miała status prowincji), jak również decyzje Sanhedrynu w sprawach kryminalnych o charakterystyce politycznej także musiały być przez rzymskiego administratora ratyfikowane.

Przypisy:

[1]http://www.the614thcs.com/40.458.0.0.1.0.phtml

 [2] Miszna: „Sanhedrin”,  paragraf 7,4;

Pascha

            Pascha albo Święto Przaśników (Hag ha-macot)  Było to jedno z trzech świąt pielgrzymkowych, połączone z obowiązkowym złożeniem  ofiary w Świątyni Jerozolimskiej i trwało w Jerozolimie 7 dni (w diasporze 8 dni).   W przypadku tego właśnie święta związane ze złożeniem ofiary paschalnej (baranka) w Świątyni Jerozolimskiej na pamiątkę wyjścia Izraelitów z Egiptu pod wodza Mojżesza. Na święto Paschy  przybywały do Jerozolimy liczne rzesze wyznawców judaizmu z całego świata. Szacunki określają, że Jerozolima, która liczyła wówczas ok. 50-70 tys. stałych mieszkańców, przyjmowała w te dni wielokrotnie większą ilość pielgrzymów. Szacuje się, że w Palestynie (Judei i Galilei) żyło ok. jednego miliona Żydów (trochę ponad), a w diasporze poza Palestyną kilkakrotnie więcej. Wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i jej okolic w praktyce zajmowali się obsługą ruchu pątniczego. Zawarte w Torze nakazy zmuszały wyznawców judaizmu do ściśle określonych przygotowań. Przede wszystkim odnosiły się do usunięcia wszelkiego kwasu (chamec) z domostwa jak też otoczenia, w którym Żydzi przebywali podczas święta oraz powstrzymania się od spożywania chleba wypiekanego z zakwasem. Dotyczyło to zatem także np. zapasów przywiezionych przez pątników). Ów kwas, który musiano usunąć z nocy z 13 na 14 nisan dotyczył wszelkich produktów, które mogłyby fermentować. Już w południe 14 nisan należało zaprzestać pracy i zacząć przygotowania do święta. Jeśli wigilia paschy wypadała w piątek, składanie ofiary popołudniowej rozpoczynano dwie godziny wcześniej (ze względu na dużą ilość pielgrzymów), tak aby wszyscy zdążyli upiec baranka zabitego na ofiarę przed rozpoczęciem szabatu. Oczywiście pieczenie zabitego baranka przeznaczonego na obrzędowy posiłek (seder) odbywało się już poza wzgórzem świątynnym, w domach albo w obrębie miasta. Wg tradycji w sederze powinno było uczestniczyć dwunastu lub trzynastu biesiadników (grono rodzinne lub przyjaciół, mistrz z uczniami w liczbie co najmniej 10 osób). Baranka pieczono na rożnie w taki sposób, aby nie złamać żadnej kości.

Władze Świątyni Jerozolimskiej poleciły odnaleźć i usunąć Jezusa Nazarejczyka, którego potraktowały jako zaczyn niepokojów, czyli ów kwas, który należało usunąć z Jerozolimy na czas święta Paschy.

Namiestnik (prefekt) Judei

Wypada odnieść się do stereotypów odnośnie postaci Piłata, nabudowanych w trakcie wieków chrześcijaństwa. Jak to zazwyczaj bywa, wiele z nich wyklucza się wzajemnie, a to z powodu że powstawały na doraźne potrzeby ideowo-religijno-propagandowe w różnym miejscach, w różnym czasie i w rozmaitych okolicznościach.

A zatem czy Piłat był „okrutny”, co implikuje, że miał naturę okrutnika, czyli że ta cecha wyróżniała go jakoby pośród innych urzędników podobnych mu rangą i zakresem władzy w koloniach podległych Rzymowi. Nie mamy zbyt wielu danych porównawczych, ale możemy naświetlić tło oraz kontekst sprawowania takiej właśnie funkcji w prowincji Judea.

Siedzibą władz rzymskich w I wieku nowej ery było portowe miasta Cezarea Nadmorska, położone na terenie „heretyckiej” Samarii i oddalone od Jerozolimy ok. 80 km w linii prostej[3].  Dlatego rzymski namiestnik udawał się do Jerozolimy tylko w przypadku konieczności, czyli zwykle trzy razy do roku w trakcie obowiązkowych dla Żydów świat pielgrzymkowych. Nie dlatego, by uczestniczyć w obrzędach kultowych judaizmu, ale z powodu, ze masowy napływ pielgrzymów z tej okazji stwarzał potencjalne niebezpieczeństwo rozruchów bądź społecznych niepokojów. Kohorta stanowiąca straż przyboczną  namiestnika wzmacniała wówczas kohortę stale stacjonującą w Jerozolimie w twierdzy Antonia[4]. Żołnierze tych oddziałów pomocniczych wywodzili się z syro-palestyńskich mieszkańców sąsiadujących z Judeą terenów, którzy  nie byli Żydami. Żydzi bowiem (jako jedyny etnos  w Imperium) posiadali przywilej zwolnienia ze służby w armii Cesarstwa. Nie trzeba dodawać, iż w stosunkach sąsiedzkich  dominowała wzajemna  niechęć, a często i nienawiść (np. z Samarytanami, którzy nie byli uważani za Żydów i nie byli zwolnieni ze służby wojskowej). Toteż w tłumieniu zatargów pomiędzy ludnością żydowską a „Grekami” (poganami), żołnierze zwykle brali stronę swoich ziomków i brutalnie traktowali Żydów. A namiestnik, który był przecież  dowódcą wojskowym, był zmuszony kryć związane z tym nadużycia, przestępstwa czy nie przestrzeganie obowiązujących instrukcji. Stwarzało to stałą sytuację zapalną  przy masowych zgromadzeniach ludności., a zatem administrator rzymski był zobowiązany osobiście nadzorować porządek przy takich sytuacjach Tym samym uzyskaliśmy wyjaśnienie powodów dla  obecności Poncjusza Piłata w Jerozolimie na święto Paschy w 30 roku jak też, częściowo wyjaśniło się skąd pochodziły opinie (głównie ze źródeł żydowskich), że Piłat był zarządcą Judei o cechach okrutnika. W zasadzie dla Żydów każdy Rzymianin, administrujący na ich ziemi był intruzem, okupantem i reprezentował władzę kolonialną, którą musieli znosić pod przymusem. I żaden z takich zarządców  nie zasłużyłby na tzw. dobrą opinię.

Przypisy:

[3] Cesarea Maritima, dzisiaj miejscowość o nazwie Qesarya, znajdująca się w połowie drogi pomiędzy Hajfą a Netanyą. Starożytna Wieża Stratona (Stratonospyrgos), zapewne jakaś stanica graniczna wyznaczające południowy zasięg domeny władcy Sydonu (władcy o imieniu Straton  byli królami Sydonu w IV stuleciu starej ery). W 63 r. starej ery zajęta została przez Rzymian, a  22 r. starej ery Herod Wielki zaczął rozbudowywać istniejący tu stary port i jednocześnie   przemianował nazwę miejscowości w hołdzie dla cesarza rzymskiego;
[4] kohorta – w armii rzymskiej kilkuset osobowy oddział, liczący zwykle ok. 500-600 żołnierzy;

Rozgrywka Piłata     

Piłat był człowiekiem swojej epoki, podobnie jak arcykapłani. Epoki, w której nie było podziału pomiędzy polityka a religią, a polityka, podobnie jak wszystko inne,  była oceniana przez pryzmat religii. Także u Rzymian od czasu, gdy zadekretowana „boskość” cesarza stała się instytucjonalnym prawem, do którego przestrzegania zobowiązani byli wszyscy mieszkańcy Imperium Romanum.
Wysunięte przez arcykapłanów oskarżenie w brzmieniu:

„Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi i że siebie podaje za Mesjasza – Króla”

wyczerpywało definicję przestępstwa zarówno według religii żydowskiej (bluźnierstwo
i świętokradztwo polegające na roszczeniach mesjańskich) jak i prawa rzymskiego (uznania się
za  króla Żydów). W prawie rzymskim dotyczącym terenów skolonizowanych roszczenia tego rodzaju kwalifikowane były jako zbrodnia. Dla urzędnika imperium, jakim był Piłat, deklaracja Jezusa, iż jest  Mesjaszem[4] oznaczała, że pretendował do tytułu króla, co automatycznie wchodziło w konflikt z prawem rzymskim jako naruszanie majestatu Rzymu, a także stanowiło świętokradztwo wymierzone w cesarza, który jako jedyny żyjący człowiek w Imperium był wyposażony w boskie atrybuty. Wszystko to razem wyczerpywało przesłanki do oskarżenia Jezusa o próbę rebelii. Jeśli namiestnik oceniłby, iż działalność Jezusa stanowiła rzeczywiste zagrożenie rebelią, wówczas karą musiało być ukrzyżowanie. Jak z tego wynika Piłat, pomijając jego domniemane zamiary względem Jezusa, wcale nie miał dużej swobody manewru. Zatem była to również sprytna pułapka zastawiona na Piłata przez arcykapłanów.

Należy jeszcze zwrócić uwagę na sformułowanie  przez Sanhedryn zarzutu o podburzaniu narodu, pod którym to ogólnym określeniem arcykapłani ukryli nie przestrzeganie przez Jezusa szabatu (uzdrawiał w szabat), o czym będzie dokładniej mowa w kolejnych częściach  niniejszego cyklu przedstawiających postaci wyszczególnione w tytule notki. Rzecz jasna Piłata by to nic nie obeszło, gdyż nie miało odpowiednika w prawie rzymskim, dlatego postawili tak ogólny zarzut, aby sobie
to po swojemu „dointerpretował”. Natomiast oskarżenie o nawoływanie do zburzenia Świątyni wchodziło w jurysdykcję namiestnika Judei, gdyż Rzym był zobowiązany do opieki nad dobrami i obiektami kultury (tu kultu religijnego). To istotnie wzmacniało wagę oskarżenia. A dodatkowo wisiał nad głową dorozumiany skutek, że ten kto wysuwa roszczenie do godności królewskiej automatycznie rości sobie prawo do danin podatkowych należnych królowi. A to musiało już przemawiać do wyobraźni każdego urzędnika Imperium.

Kolejny stereotyp jest dosyć odmienny od poprzednio rozważanego, a dotyczy podobno sympatii Piłata okazywanej Jezusowi i jakoby wahań prefekta rzymskiego wynikających z tego, iż nie wierzącw winę Jezusa nie chciał Go skazać na śmierć krzyżową. Ten stereotyp jest wypaczony poprzez optykę narzuconą przez fenomen Zmartwychwstania i poprzez lekturę tekstów ewangelicznych, z reguły odczytywanych bez kontekstu realiów pierwszej połowy I wieku w Judei. Dzisiejszy czytelnik widzi przed Piłatem Syna Bożego i przez taki właśnie pryzmat ocenia motywy i działania zarówno władz teokracji jerozolimskiej (Sanhedrynu) jak i rzymskiego namiestnika w Judei. Gdy jednak weźmiemy w nawias wydarzenia , które dopiero mają zaistnieć, to kogóż to widział przed sobą Piłat? Jakiegoś mieszkańca skolonizowanej przez Rzymian prowincji, sprawiającej kłopoty z powodu swoich dziwnych religijnych zasad, gdzie dosyć często rozmaici  reformatorzy religijni i polityczni dysydenci wchodzili w zatarg z władzami żydowskimi lub administracja rzymską. A w tym przypadku, poza stanowczym żądaniem arcykapłanów,  dochodził jeszcze tłum pątników w tle, a więc ludzi którzy kierowali się słabo zrozumiałymi (lub w ogóle) dla Piłata ideami i motywacjami. Zwłaszcza w Judei kwestie odstępstw religijnych stanowiły materię najbardziej zapalną, potrafiącą wprowadzić tłumy w fanatyczny amok. I  Piłat już wcześniej się o tym zdołał przekonać. Dlatego skazanie jednego więcej „wichrzyciela” nie stanowiło dla niego dylematu natury moralnej.  Najbardziej chyba istotną różnicę w mentalności rzymskiego dowódcy wojskowego (prefekt był wojskowym gubernatorem prowincji)  w stosunku do misji Jezusa Nazarejczyka można dostrzec  w owym słynnym piłatowym „Cóż to jest prawda?”.  Piłata nie interesowała prawda jako taka.  Dla niego było oczywistością, że kto dysponuje władzą i może stanowić na jej bazie prawo, ten posiada jedyną użyteczną w praktyce prawdę. W ogóle nie rozumiał kwestii wypowiadanej przez Jezusa, że Jego królestwo „nie jest stąd” (malkhuti lo’baolam haze), czyli nie ze świata doczesnego.

Jeśli założymy (a powinniśmy, gdyż taka była procedura przesłuchań w przypadku „tubylców”), że w rozmowie z Piłatem pośredniczył tłumacz z aramejskiego na grekę, wówczas umykały
w takim pospiesznym tłumaczeniu wszelkie niuanse. Nie było ani czasu, ani możliwości na wykłady z religioznawstwa porównawczego, gdy za oknami pretorium narastała wrzawa gromadzących się ludzi. Mało zresztą prawdopodobne czy Piłat by cos z tego zrozumiał, albo bodaj wykazał chęć zrozumienia. Pozostawało zatem odniesienie w znaczeniu wyłącznie przestrzennym (geograficznym).To zaś przesądzało sprawę, gdyż upraszczało problem do odpowiedzi na pytanie „A więc jesteś królem?”. Zaprzeczenie nie padło, zaś  wyjaśnienie niuansów czego i jakim,  pozostawało poza percepcją Piłata, toteż nie miał żadnych wahań przed skazaniem Nazarejczyka na śmierć. Było mu zupełnie obojętne, czy ten Galilejczyk  jest winien czynów o które oskarżyli go najwyżsi dostojnicy jerozolimscy. Dla niego to był jakiś Żyd z gminu, który stwarzał  niezrozumiałe z punktu widzenia rzymskiego administratora problemy. Nie chodziło mu o los oskarżonego, gdyż ten był przesądzony, ale postanowił, że skoro arcykapłanom tak bardzo na skazaniu Jezusa zależy, to nadarza się świetna okazja, aby od nich uzyskać w zamian jakiegoś rodzaju koneksje. Grał na zwłokę nie z powodu wahań co do wymiaru kary dla Jezusa, ale by rozdrażnić arcykapłanów. Czas bowiem uciekał, zaś pora  szabatu zbliżała się z każdą chwilą. Zdenerwowanie i determinacja arcykapłanów rosła, podburzali więc tłum, by wymusić na Piłacie przyspieszenie decyzji. Gotowi byli na wiele, a im później to na  coraz to więcej. Gdy Piłat odesłał Jezusa do Heroda Antypasa (jednego z trzech ocalałych przy życiu synów Heroda Wielkiego), ówczesnego władcy w  Galilei i Perei, który przebywał w Jerozolimie jako pielgrzym z okazji święta Paschy, a którego Jezus był formalnie poddanym, arcykapłani byli już gotowi na ustępstwa. (O postaci Heroda Antypasa  będzie jeszcze mowa szerzej w kolejnym tekście niniejszego cyklu). Gdy po powrocie od Heroda Piłat zaproponował im, ze z okazji ich święta może w ramach amnestionowania  jednego z więźniów,  uwolnić im „króla żydowskiego”, oświadczyli, iż „poza Cezarem nie mamy króla”. I Piłat odniósł zwycięstwo strategiczne. Zezwalając na skazanie na śmierć nic dla niego nie znaczącego więźnia, uzyskał od arcykapłanów deklarację, iż nie będą w  przyszłości popierali żadnych żydowskich agitatorów powołujących się na prawa Boga do Izraela.

                W tym miejscu rozstajemy się z prefektem Judei Poncjuszem Piłatem, gdyż dla zrozumienia powodów jakimi kierowali się arcykapłani w stosunku do Jezusa Nazarejczyka należy przedstawić ich rolę w teokracji judejskiej. A zwłaszcza rolę najwyższego arcykapłana Josefa Qayafy (Kajfasza). Wyjaśnienie tych kwestii  pozwoli także na lepsze zrozumienie postawy Piłata.

Ale to już będzie tematem następnego tekstu w niniejszym cyklu.

Przypisy:

[4] oskarżenie było zredagowane w sposób zrozumiały dla Rzymian jako czyn penalizowany według ich prawa, chociaż zapytanie Kajfasza skierowane do Jezusa brzmiało: „Czy Ty jesteś Synem Błogosławionego?”. Wersja taka byłaby nieczytelna dla poganina Piłata, a tym samym „nieważna”
(Żydzi by nie wymawiać  imienia Jahwe używali określeń zastępczych);

 

unukalhai
O mnie unukalhai

Na ogół bawię się z losem w chowanego

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura