Wybory prezydenckie to sprawdzian dla mediów. Jeśli staną po stronie atakujących Jarosława, Martę, śp. Lecha i Marię mogą na tym stracić więcej lub mniej. Więcej stracą ci z Wyborczej czy Polityki bo będą walić bez skrupułów i po chamsku jak to już pokazało tzw. "środodowisko". Stracą trefnisie w typie Wojewódzkiego, Niesiołowskiego czy Palikota, bo w końcu Polacy zdejmą klapki z oczu i zobaczą w nich pustkę i brak elementarnej kultury. Mniej stracą media decydujące o kampanii czyli TVN z Polsatem, ale tylko pod warunkiem, że nie popełnią błędów wyrażania idei z ulicy Czerskiej i sztabu wyborczego PO. Tak się bowiem złożyło, że ta tragedia mająca dać pełnię władzy partii Tuska, może się stać początkiem dołowania tej formacji. Komorowski - kumpel Palikota reprezentuje bowiem środowisko wcale nie większościowe o czym świadczyły prawybory. Większość członków tej partii wydmuszki to martwe dusze poparte medialnym balonem o jej wielkości. Gdy balon osłonny pęknie i zostanie tylko parę tysięcy cokolwiek robiących to mit upadnie do poziomu procentowego PSL. Dlatego TVN czy Polsat myśląc marketingowo i dupochronnie nie pójdą na wojenkę z Kaczyńskimi wbrew narodowi, bo skończyłoby się to dla nich upadkiem. Reklamodawcy też są z większością i nie będą ich obchodzić brednie wysmażone przez Agorę czy sztab Komorowskiego. Wszyscy będą liczyć kasę, a znaki rynkowe, że PO z Wyborczą wyjdą z mody i pod wpływem nastrojów w narodzie nad Wisłą zostaną zmarginalizowane są aż nadto widoczne. Tego się najbardziej boją wrogowie Kaczyńskiego i jego uczciwej rodziny, że większość (także media żyjące z większości) postawią właśnie na nich i nie przyłączą się do brudnej gry. I jak tu nie wierzyć w rynek :)
