DemoklesPlus DemoklesPlus
175
BLOG

Miesiąc życia w chorobie stracony?

DemoklesPlus DemoklesPlus Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Dochodzę do siebie i do zdrowia po chorobie. Chorobie, która doczekała się swoich covidocelebrytów nadających ze szpitali, produkujących filmiki z koronowierszami i śpiewających pomimo podłączonych respiratorów. No cóż, takie czasy. Nie wiesz jak zmienić koło u wozu - zajrzyj do internetu, zobacz filmik. Chcesz się pośmiać - zobacz filmik na YT lub FB. Popsioczyć na polityków? Proszę bardzo: ....... słaby jestem, wybaczcie że nie wypiszę adresów portali zajmujących się wiadomościami politycznymi. Nie trzeba być dziadersem, by samemu sobie poszukać w wirtualnej rzeczywistości odpowiadających sobie treści. W zależności od poglądów politycznych i zapatrywań, stanu emocjonalnego i zdrowotnego, a nawet prawej czy lewej nogi, którą dziś wstaliście z łóżka - można się zaspokoić przy pomocy gładzącego ekran palca. Takie czasy nastały i nie chce mi się nawet patrzeć w przyszłość w oczekiwaniu następnych. Obecne już wystarczająco niszczą spokój i poziom ludzkich emocji. Oglądając treści śmieszne, a potem tragiczne, proste internetowe wygłupy, następnie poważne i przynoszące następstwa czyny polityków, tracimy wewnętrzny spokój. Zatracamy zdolność do racjonalnej oceny zastępując i zalewając wszystko i wszystkich dookoła sraczkowatą bieżączką.

Oczywiście, najgorzej mają Ci, którzy zawodowo zajmują się tym teatrem. Im nawet covid nie przeszkadza. Do czasu, gdy zaczynają oglądać świat leżąc na ceracie wyścielającej łóżko, z trudem walcząc o każdy kolejny oddech. Co nie, pośle Dziambor? Wiem co tu wypisuję, sam byłem bliski wyjazdu nogami do przodu. Przez ten wyłączony miesiąc doszedłem do siebie. Spojrzałem z ostatecznym dystansem. Takim determinującym i kończącym życie. Jak w sile wieku mam wiele spraw nie zamkniętych, wiele nie spisanych, a o tych niezrealizowanych to smutno mi pisać. I warto w swoim życiu pamiętać o wartościach, które je determinują. Które nas kształtują. Warto przechodzić przez życie nabierając pełną piersią ożywczego powietrza, nie marnować na głupoty swojego jedynego aktywu - czasu. Nawet red. Warzecha zastosował w swoim zawodzie komentatora, który najbardziej sprzyja zatraceniu, swoiste koło ratunkowe w postaci muzyki klasycznej. Właśnie o tym teraz piszę. O dystansie, chwili dla siebie.

Co w przypadku, gdy jednak utracimy dystans, zdrowy rozsądek, psychiczny azyl i wsiądziemy na karuzelę 24 godzinnych wydarzeń?

Mądrzy, wygadani specjaliści już zdążyli zdefiniować stan chorobowy i nazwali go medialną bańką. Po miesiącu choroby w bańce się nie mieści jak wiele się zmieniło przez te kilka tygodni! Margota zastąpiła Lempart. Na maseczkach malują sobie reklamy sprzed kilkudziesięciu lat. Jedni rzucają petardy z nadzieją podpalenia lewackich lokali a inni "Krokiem do przodu" atakują policjantów i wrzeszczą, że ci pryskają gazem. Skupiają na sobie uwagę poprzez  dziesiątki wywiadów, które mają coraz większe zasięgi i oglądalność. Te codzienne, to zostały opanowane przez p. Hołownię. To jest mistrz narzekania. I na narzekaniu buduje swoje poparcie. Na narzekaniu! Czy to jest normalne? I na koniec jeszcze jedno. Przez lata nasz Prezes nie wypowiedział tylu słów co w ostatnich tygodniach. Ciekawe, że jakoś nikt nie łączy jego aktywności oratorskiej z poparciem dla rządzącej partii. A losem torturowanych zwierząt futerkowych nie ma się już kto zająć z powodu braku dobrych ludzi...

Jak wrócić do "normalnego" funkcjonowania?

Trzeba skoczyć. Tak jak bujając się na huśtawce przepełnia nas ekscytacja. Wyżej, wyżej i szybciej. Jeszcze raz. Jeszcze... Mnie z niej zwalił koronawirus. Jest potrzebny impuls od rodziny, przyjaciół lub ostre spojrzenie wewnątrz siebie, gdy kolejna godzina umyka na czytaniu komentarzy na twitterze. Szok. Nie tylko nowe pokolenia rosną z wrośniętymi smartfonami w czoła, ale i te pamiętające jeszcze jak wygląda książka i jak napisać rozprawkę zostały owładnięte przymusem spoglądania w wirtualny świat. A co z rzeczywistością? Mówią, że przejście covida zmienia człowieka. Ma wpływ na jego psychikę... Tak mówią.

P.S.

A jeszcze jedno. Puszka Pandory. O niej to się można nasłuchać. Już się zgubiłem, kto ją otworzył i kiedy. Ba! Wychodzi na to, że otwierają ją co chwilę nawet nie zamykając. Co jakaś afera, to leci zaraz, że Kaczyński otworzył puszkę Pandory. Czepiam się, ale czy ci wszyscy co o otwieraniu tej puszki gadają nie wiedzą, że ona została już dawno otwarta? No pytam? Pytam, gdyż zgodnie z legendą wszystkie cwane nieszczęścia już dano hulają na naszym boskim świecie, a nam pozostała na dnie puszki niegramotna NADZIEJA...


Coś tu kiedyś pisałem... jako Demokles...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości