Mówi się, że prezydent w Polsce ma silny mandat, ponieważ wybiera go cała Polska i ma poparcie ponad połowy głosujących. No i nie ulega wątpliwości, że silny mandat miał Aleksander Kwaśniewski po wyborach w 2000 roku. Natomiast nasz ustrój pozwala na to by mandat prezydenta był słaby.
Siła mandatu prezydenta powinna zależeć nie od liczby zdobytych głosów, lecz od tego, jak wielu wyborców go akceptuje, a nasz aktualny system dwuturowy takiego kandydata nie wyłania. Istnieją wyjątki, w których ludzie tacy jak np. Aleksander Kwaśniewski dostają ponad 50% głosów, natomiast w większości przypadków prezydent jest akceptowalny przez 30-40% wyborców, a dla 10-20% jest po prostu mniejszym złem. Jeśli ktoś wybiera kandydata na zasadzie mniejszego zła, to oznacza, że uważa go za zło. Jeśli ktoś uważa kandydata za złego, nie będzie on dla niego akceptowalnym prezydentem i bardzo by chciał by był nim ktoś inny.
Jak to zmienić? Rozwiązaniem będzie approval voting, czyli głosowanie poprzez aprobraty. Jak to działa? Każdy obywatel stawia X przy dowolnej liczbie kandydatów, przy każdym, który jest dla niego akceptowalny. W takim systemie wybierany jest najbardziej akceptowalny społecznie prezydent, wyborca zaznacza w nim kandydata, którego lubi + tych, którzy jak wygrają to masakry nie będzie i są do zaakceptowania. W ten sposób wybrany prezydent będzie miał silniejszy mandat społeczny niż obecnie, nie będzie dla swoich wyborców mniejszym złem, lecz kimś akceptowalnym.
Czemu nie STV? Pojedynczy głos przechodni wydaje się z pozoru lepszy - polega na numerowaniu kandydatów, a głos na kandydata marginalnego nie marnuje się, ponieważ może przejść na kandydata wyżej. Jednak może tam dojść do sytuacji, w której jeden z kandydatów u większości głosujących będzie numerem 2, jednak przez to, że rzadko jest kandydatem nr 1, jako najbardziej akceptowalny społecznie kandydat odpadnie. Dzięki głosowaniu poprzez aprobaty do takiej sytuacji nie dojdzie.
Oczywista wada proponowanego przeze mnie systemu to brak hierarchiczności - zaznaczenie wielu kandydatów bez bonusu dla ulubieńca rzeczywiście może być dla wyborcy nieprzyjemne, jednak jest to wada, którą przewyższają wady innych systemów. Idealnego systemu niestety nigdy nie wynaleziono i nigdy wszystkich wad nie zlikwidujemy.
Polak, wolnościowiec, antysystemowiec, eurorealista, szachista, muzyk, bloger i publicysta internetowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka