Radioaktywne odpady w Polsce?

Energetyka jądrowa od zawsze budziła kontrowersje. Z początku – w sprawie jej bezpieczeństwa, dalej – efektywność, a teraz ludzie myślą o odpadach z tychże elektrowni. Również i Polska, chcąc uniezależnić się energetycznie od Rosji, przygotowuje się do budowy elektrowni jądrowych – w końcu jest to źródło ogromnej ilości energii, przy stosunkowo niskim koszcie.

Od pewnego czasu także, kraje UE, rozpatrują problem odpadów wytwarzanych przez te elektrownie. W końcu paliwo jądrowe też się zużywa, ale niestety rozkłada się już około 100 tys. lat. Trzeba więc je odpowiednio – o ile to możliwe, zabezpieczyć i odizolować. Słusznie tez zauważono, ze taniej wyjdzie, jak wszyscy złożą się na 2/3 składowiska, niż jak każdy miałby je składować u siebie.

Wybór padł na kraje środkowo-wschodniej UE – tak, w tym Polskę. Wskazano wiele obszarów z Kujaw, Pomorza i Wielkopolski, które spełniają kryteria odpadów. Wspomniano też, że wpierw zapyta się o zgodę samorządy – a raczej poczeka na ich zgłoszenia.

Czy jednak ktoś będzie obok siebie takiego składowiska chciał? Setki ton radioaktywnych odpadów tuż za płotem, ale kilka km pod ziemią. Dziwna perspektywa, szczególnie patrząc na fakt, iż będą zwożone tam odpady z całej UE, a najniebezpieczniejszym etapem tego wszystkiego ma być właśnie transport odpadów. I to właśnie to, może budzić największe obawy mieszkańców – transport. Bo przecież nikt nie ma gwarancji, ze wszystko zawsze będzie przebiegało bezpiecznie i wzorcowo. A o katastrofę niełatwo. Tak samo, szczególnie w naszym kraju, o uchybienia przy spedycji i składowaniu.

Powiem szczerze, jako mieszkaniec kujawsko-pomorskiego, ze nie chciałbym obok siebie takiego składowiska, mimo iż energię jądrową popieram – wolę ją od spalarni, ale preferuję energię odnawialną. Na chwilę obecną miałbym zbyt wiele obaw i wątpliwości.