Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
1188
BLOG

Obalamy mity: mniej obciążeń -> większe płace

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Gospodarka Obserwuj notkę 35

 

Liberalizm, w swych różnych odmianach, cechuje pewien zbiór mitów i legend, które pomagają osobom o tychże poglądach, oddziaływać na swój elektorat. W Polsce, opcja liberalna, ma niezwykle duże pole do popisu w tej materii. W końcu żyjemy w kraju, który całkiem nie tak dawno temu był w sowieckiej strefie wpływów. W kraju, w którym pod płaszczykiem „socjalizmu” zbudowano prywatny folwark, który pełny był różnego rodzaju wypaczeń. Dziś natomiast mamy szanse żyć w nowych, „lepszych” czasach. Nie przeszkadza to więc w wykorzystywaniu wszystkich, nawet tych kłamliwych, metod działania – o czym przekonujemy się każdego dnia.

 

Warto więc podejść do pewnych kwestii analitycznie i przyjrzeć się paru hasłom, jakie głoszą nasi politycy.

 

Powszechnie używanym sloganem (wśród liberałów) jest to, że gdyby nie państwo, pracodawcy płaciliby nam więcej. Na poparcie tej tezy podaje się najczęściej przykład osób pracujących na czarno, którzy otrzymują wynagrodzenie wyższe, aniżeli osoby zatrudnione w ramach umów o świadczenie pracy. Niskim płacom winne jest więc państwo, a więc trzeba coś z tym zrobić i całkowicie zlikwidować ingerowanie państwa w gospodarkę. To, w sposób niezwykle szybki, pozwoli nam na otrzymywanie wyższych wynagrodzeń i życie w lepszym, liberalnym świecie.

 

W kwestii wynagrodzeń, warto przyjrzeć się dziedzinie zwanej rachunkowością – to tam znajduje się podstawowa wiedza odnośnie naszych wpływów na konto. To tam wysyła się sygnały odnośnie wszelkich obciążeń. Jest tam więc także informacja o tym, jak ustala się wysokość naszego wynagrodzenia. I nie, nie jest to wiedza specjalnie trudna i tajemna.

 

Jak więc to się dzieje? Ano od wysokości brutto, wypracowanej przez nas, oblicza się odpisy, jakie przekazuje się z tego tytułu na różnego rodzaju świadczenia. I nie, nie jest to 80, czy nawet 90% naszej pensji (obalamy więc pierwszy „korwinowski mit”). Składki, jakie płacimy (WSZYSTKIE), to około 20% naszej podstawy wynagrodzenia. W tych 20% znajdują się składki na naszą emeryturę, rentę, ubezpieczenie chorobowe i zdrowotne. No i podatek dochodowy – w zależności od wysokości naszych dochodów. Wszystko razem zajmuje więc maksymalnie ok. 30% naszej pensji.

 

Czy to dużo? Kwestia względna. Gdybym miał się chwytać populistycznych haseł, zdecydowanie odparłbym, że to złodziejstwo... Idźmy jednak dalej.

 

Skoro mamy już sprawdzone to, jak wygląda nasze wynagrodzenie, to warto również przeanalizować, jak powstaje w ogóle jego wysokość. Tu mamy sprawę jasną – nasze wynagrodzenie wynika tylko i wyłącznie z umowy, jaką podpisujemy (przyjmując założenie, że to właśnie robimy).

 

Czym więc jest nasze wynagrodzenie dla pracodawcy i czy rzeczywiście, gdyby pozbyć się regulacji związanych z opłacaniem składek, płacono by nam więcej?

 

Już na wstępnych latach naszego życia dowiadujemy się, że prowadząc działalność gospodarczą mamy do czynienia z przychodami i kosztami. Różnica wynikająca z tych dwóch wielkości, stanowi dla nas informację czy i jaki zysk osiągamy – bo możemy przecież osiągać również straty. Cóż znajduje się więc po stronie przychodów? Ano wszystkie wpływy, jakie w związku z prowadzoną przez nas działalnością, wpadają na nasze konto. Po stronie kosztów sprawa jest już bardziej skomplikowana.

 

Mamy bowiem koszty stałe – nie związane bezpośrednio z prowadzoną przez nas działalnością. Są to stałe kwoty, jakie musimy przeznacza z tytułu np. wynajmu powierzchni przez nas zajmowanej. Koszty stałe są niezależne od wielkości produkcji. Mamy też koszty zmienne – te są już zależne od tego, co robimy. Tu znajdziemy więc koszty związane z zakupem surowców i materiałów (w przypadku produkcji), lub też towaru (w przypadku handlu). Nasze wynagrodzenie wrzucamy do kosztów stałych. Jedno i drugie daje nam sumę – koszty całkowite.

 

W ekonomii mamy dwie podstawowe zasady, jeżeli chodzi o gospodarowanie (to też nadal podstawa):

 

  1. minimalizacji kosztów

  2. maksymalizacji zysków

 

Prowadząc więc działalność gospodarczą musimy zadecydować, czy chcemy zwiększać efekty, przy konkretnych nakładach. Czy, przy konkretnych efektach, minimalizować koszty.

 

Bez względu na to, czym się będziemy kierować, będziemy zwracać uwagę na ponoszone przez nas koszty. I tak, jak koszty zmienne zależą od wielkości naszej produkcji – czyli ciężko na nie wpłynąć, tak koszty stałe już nie. Wiadomo, można zapewnić sobie tanie surowce itd., wszystko to zależy jednak jedynie od końcowego efektu – jego jakości i charakterystyki. Koszty stałe da się jednak rozłożyć na skalę naszej działalności. Wiadomo, że lepiej jest produkować więcej – wtedy na większą ilość wyrobów gotowych przekładają się nasze koszty stałe, a więc są niższe.

 

I to właśnie w tym momencie warto przemyśleć jedną rzecz – skoro nasze wynagrodzenie, jako pracownika, należy do kosztów (stałych), to czy rzeczywiście osobie prowadzącej działalność gospodarczą zależy na tym, żeby było ono jak najwyższe?

 

Czy nam zależy na zwiększaniu, czy obniżaniu naszych codziennych kosztów?

 

Nasza efektywność, a więc to na jakie efekty przekłada się nasze wynagrodzenie, determinuje poziom, jak dużym obciążeniem jesteśmy dla pracodawcy. Im jesteśmy bardziej efektywni, tym mniejszym kosztem jesteśmy.

 

Tylko, że pracodawca wpływa na wysokość naszego zatrudnienia. To on ustala stawkę, za którą będziemy pracować – na chwile obecną i dla osób zatrudnionych w ramach umowy o pracę, istnieje pewne minimum. Ale to tylko dla nich. Niemniej jednak, pracownik, który wyprodukuje 1000 szt. wyrobu gotowego za 10 zł, jest większym kosztem, aniżeli pracownik który wyprodukuje tyle za 6 zł. Naturalnym więc jest – z punktu widzenia ekonomii – że będzie się dążyć do tego, aby za daną ilość efektów, zapłacić jak najmniej.

 

Czy więc rzeczywiście, po likwidacji wszystkich obciążeń i regulacji, staniemy się bogatsi?

 

Osobiście śmiem w to wątpić...

 

 

 

 

* Oczywiście należy przyjąć, że nie można obniżać kosztów w nieskończoność, bez wpływu na efekty pracy. Tak, jak nie można dostawać materiałów do produkcji wysokiej jakości, za grosze, tak samo nie można nic nie płacić za wykonywaną przez pracownika pracę. Można jednak starać się (z punktu widzenia ekonomii) do odnalezienia punktu, który gwarantuje nam odpowiednie efekty, przy jak najniższych nakładach.

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Gospodarka