Wczoraj jeden ze starszych stażem blogerów dał mi radę: "Jak Panu zależy na komentarzach, niech Pan pisze coś kontrowersyjnego i jednostronnego, a rój przeciwników się rzuci i komentarzy będą dziesiątki. Wyważone teksty są olewane. Kontrowersyjny tytuł też przyciąga." Szczerze dziękuję, ale...
To chyba jakaś przypadłość piszących tu. Dowalić komuś, obrazić, napisać, że czytanie jednej gazety jest cacy, a drugiej be i może skończyć się, że czytelnik brzydko pachnie. Uprawia się pisaninę na poziomie smrodu, inwektyw. Nawet ironia podszyta jest wyjątkową złośliwością. Salon zobowiązuje - przynajmniej ja tak to rozumiem. Salon w większości zaludniony jest jednak przez przeciwników "salonów", co wydaje się zaskakujące, gdyż mentor tych przeciwników "salonów' stwierdził kiedyś, że on jest z "wyższej półki". Ja niestety z tej niższej, bo nie należę do jego zwolenników. I cóż się okazuje ? Na wyższych półkach obrzucamy się smrodem, piszemy o tych, którzy mają wizję innej Polski niż Prezes - zdrajcy; o Tadeuszu Mazowieckim per Tadziu; tworzy się neologizmy takie, jak GWniana itd. itp. Nieliczni poważni Autorzy też używają stosunkowo "grubego" słownictwa. I tak "wyższa półka" kształtuje debatę na odpowiednio zasmrodzonym poziomie. Gratuluję poczucia smaku.
Myślę, że to jeden z nielicznych moich tekstów, w których występują lub występować będą słowa w rodzaju "smród", "zdrajcy" itp. Pozostanę przy swoim marudzeniu, bo na mojej "niższej półce" z tym mi lepiej. Nie lubię zanieczyszczać powietrza ! Mimo, że czytam Gazetę Wyborczą, Tygodnik Powszechny i podobne im tytuły. One nie śmierdzą, tak jak mnie nie śmierdzi Gazeta Polska, Nasz Dziennik czy Telewizja Trwam. Tylko, że jaj mam pewną przypadłość - wychowywałem się na podwórku w okolicy śmietnika i trzepaka. Chyba "zaszczepiłem" się przeciwko smrodowi. Ale - uwierzcie mi Wy, z wysublimowanym zmysłem węchu - to ułatwia życie. Nie zalewa mnie żółć kiedy czuję nieświeży zapach.
