Wpadł mi w ręce Newsweek z 24.10. 2010. We wstępniaku pod bardzo popkulturowym tytułem „Niech iPad będzie z wami” Redaktor Naczelny informuje czytelników o Newsweeku w wersji iPad. Wszystko OK dopóki nie doszłam do tego fragmentu:
„Nie wiem, jak zmieni się nasz świat w wyniku rewolucji tabletowej, ale jestem przekonany, że będzie to zmiana istotna i wielowymiarowa. Obejmie nie tylko sferę, której bezpośrednio dotyczy, czyli media. Już dziś widać, że tablet podgryza suwerenną pozycję państwa jako regulatora wielu dziedzin życia. Narodowe – polskie, niemieckie, francuskie i każde inne – prawo prasowe obejmuje publikacje papierowe wydawane na terenie tych państw. Natomiast reguły i standardy obowiązujące na iPadzie określa firma Apple. To właśnie takie ponadnarodowe koncerny, a nie lokalne parlamenty będą w przyszłości decydować, jakich reguł mają przestrzegać uczestnicy rynku medialnego.
Oczywiście, rodzi to zagrożenia, ale także wielkie szanse. Jako urodzony optymista i zdeklarowany liberał, nieufnie podchodzący do instytucji państwowych, skłonny jestem widzieć raczej dobrą stronę medalu. Doświadczenia mediów z władzą państwową są negatywne i dotyczy to nie tylko dyktatur opartych na cenzurze (jak PRL), lecz także państw demokratycznych. Wszyscy mamy w pamięci niedawną próbę przeforsowania w Polsce antykonstytucyjnej ustawy lustracyjnej, której konsekwencją (a chyba i celem) miało być przeprowadzenie gigantycznej czystki politycznej w sferze publicznej, nauce i w mediach. Wyprowadzenie mediów spod wpływów władzy państwowej daje w przyszłości ochronę przed tego typu pomysłami. Przecież gdyby bojownicy IV RP zgłosili się do Apple’a czy Google’a z postulatem przeprowadzenia lustracji w tytułach kolportowanych w ich systemach, jedyną reakcją byłby śmiech”.
Panie Redaktorze, jak na razie moją reakcją jest śmiech na Pana komentarz. Ustawa lustracyjna nie dotyczyła bowiem tytułów wydawnictw ale osób, które w nich pracują. A więc lustracji podlega (cytuje za ustawą)
21) członek zarządu lub rady nadzorczej wydawcy, wspólnik spółki osobowej będącej wydawcą lub osoba fizyczna będąca wydawcą w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe (Dz. U. Nr 5, poz. 24, z późn. zm. ), a także redaktor naczelny w rozumieniu ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe”.
Rozumiem, że piszac te swoje błyskotliwości adresował Pan młodą generację użytkowników iPad, którzy historii nie znają i przesiąknięci są wykreowaną przez takich jak Pan histerią antylustracyjną. Ale tych młodych lustracja bezpośrednio nie dotyczy. Trochę jednak się Pan zagalopował w swojej manipulacji. Poza tym ci najbardziej wyjący przeciwko lustracji od Maleszki zaczynając a na Bonim kończąc okazali się tymi, którzy mówiąc oględnie sumienie mieli nie za bardzo czyste. Ustawa lustracyjna nie zrobiła na mnie wrażenia gdyż nie miałam na swoim koncie niczego co musiałabym ukrywać. Poza tym czy nie czyta Pan własnego tygodnika? W tym samym numerze zamieszczony jest artykuł Filipa Gańczaka „Drugie życie Stasi”. http://www.newsweek.pl/artykuly/wydanie/0/drugie-zycie-stasi,66398,1 Pod nim tekst: „Dwadzieścia lat po zjednoczeniu Niemcy znów spierają się o lustrację. Tysiące byłych pracowników NRD-owskiej bezpieki robi kariery w polityce, policji czy mediach”.Nasz zachodni sąsiad widzi problem w tym, że ci którzy donosili na kolegów, sąsiadów czy współpracowników zajmują teraz eksponowane i dobrze płatne stanowiska. I rząd Angeli Merkel zamierza przedłużyć lustrację o kolejnych osiem lat jak i poszerzyć grupę osób jej podlegających. I jakoś nie jest jej do śmiechu (ale tutaj zakładam, że dzieli was poczucie humoru). Artykuł wart przeczytania gdyż w Polsce borykamy się z takimi samymi problemami.
Niech wiec nie pisze Pan głodnych kawałków po raz kolejny próbując robić oszołomów z tych, którzy żądają oczyszczenia sfery publicznej z ludzi o słabej kondycji moralnej, donosicieli i sprzedawczyków. Za dużo z tych ludzi posiada pozycje decydujące o polityce, gospodarce i kulturze tego kraju. I Pan zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego dbając o swoją pozycję naczelnego musi się Pan im przypodobać i przyłączyć do chóru tych, którzy czerpali profity ze swego gumowego kręgosłupa za czasów PRL-u a teraz ze swojej służalczości odcinają kupony.
Oponowanie lustracji przez kręgi postkomunistycznych pseudo-elit doprowadziło do tego, że model donsicielstwa, prywaty i po prostu politycznego i moralnego skundlenia stał się normą. W zeszłym tygodniu parę blogerów z S24 oburzonych było stroną http://www.oni-nielegalni.pl/ Proszę Państwa, czemu się Państwo dziwią? Przekaz tej strony „Zemścij się i donieś” trafia przecież w dziesiatkę do mentalności pieczołowicie kształtowanej w czasach peerelowskich i wyniesionej po Okrągłym Stole do rangi zasługi. I nie ci co byli niezłomni, moralni, uczciwi kształtują etos współczesnej Polski ale właśnie ci, którym na sam dźwięk słowa „etos” piana występuje na usta.
Panie Maziarski, niech się już Pan nie kompromituje swoimi komentarzami. Nie jestem ani z pokolenia iPad ani z pokolenia, które jak to ostatnio powiedział Michnik w rozmowie z Wojewódzkim, „jest jego mentalnym produktem”.
Powyżej cytowny Pański tekścik (jak i inne) pozostawiają u mnie poczucie niesmaku. Wyśmiewa Pan bowiem wszystko, napisze niewiadomo jaki bzdet, zamerda ogonkiem i stanie na dwóch łapkach aby tylko Pana te pseudo-elity zaakceptoway. Jak widać niezależność jest luksusem. Mnie na ten luksus stać. Pana nie.
A nawiasem mówiąc to czy nie niepokoi Pana stwierdzenie: „To właśnie takie ponadnarodowe koncerny, a nie lokalne parlamenty będą w przyszłości decydować, jakich reguł mają przestrzegać uczestnicy rynku medialnego”? Pewnie nie gdyż te ponadnarodowe koncerny nie będą żądać oświadczenia lustracyjnego. A może wyobraźni i wiedzy w temacie zabrakło? Prawdopodobne jednego i drugiego.
Inne tematy w dziale Polityka