zastanawiając się nad istnieniem "opozycji parlamentarnej" warto zastanowić się - co to takiego jest. I tutaj warto przypomnieć sobie rządy PiS lat 2005-2006. Wtedy nie było większości parlamentarnej w rozumieniu zdecydowanego zespołu z misją służenia państwu i Obywatelom. Wtedy mieliśmy sztucznie stworzoną koalicję stworzoną jedynie w celu uzyskania większości arytmetycznej w chwili głosowania.
W tym przypadku, aby przegłosować projekt ustawy, trzeba było uwzględniać oczekiwania koalicjantów w sytuacji zdecydowanego sprzeciwu innego ugrupowania politycznego.
Tu różnice były bardzo poważne, ponieważ - po latach komunizmu - trzeba było zatrzymać złodziejską prywatyzację na szkodę polskiego społeczeństwa. Do dzisiaj nie odbudowano zdewastowanego potencjału gospodarczego, a że wiele osób zrozumiało - w czym problem - tę właśnie ekipę przywrócono na stanowiska zarządu państwem.
Lata 2007-2015 z absolutną przewagą przedstawicieli Platformy Obywatelskiej doprowadziły do gospodarczego marazmu a wielu młodych ludzi opuściło Polskę raczej na zawsze z powodu braku pracy. Kolejne roczniki młodzieży - po uzyskaniu wykształcenia w polskich szkołach - także opuściło Polskę łącząc się z rodzicami, którzy wcześniej wyjechali "za pracą" do krajów Unii Europejskiej.
Rok 2015 był rokiem przełomowym. Nie tylko, że wybrano prezydenta państwa z grona ścisłych współpracowników Lecha Kaczyńskiego, to w jesiennych wyborach parlamentarnych społeczeństwo zdecydowanie poparło kandydatów wywodzących się z szeregów Prawa i Sprawiedliwości. Już wkrótce zaczęła odwracać się zła passa w polskiej gospodarce a państwo zaczęło spełniać swoje konstytucyjne funkcje. Może nie wszystko ruszyło od razu zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa, ale każdy dzień zmieniał nastawienie społeczeństwa do środowisk liberałów. Kolejne wybory pokazały, co to znaczy siła karty wyborczej - a kandydaci ze środowiska Unii Wolności sukcesywnie tracili poparcie wyborców...
Nic więc dziwnego, że działacze spod znaku Platformy Obywatelskiej ogłosili się liderem OPOZYCJI w znaczeniu tych, którym nie w smak rządy prawa i sprawiedliwości. Jak na razie - bezskutecznie zabiegają o powrót do władzy z jedynym argumentem - że Kaczyński dąży do zawłaszczenia władzy absolutnej... i w zasadzie niczego nie są w stanie zaproponować, co mogłoby im dodać zwolenników.
Prezydencka batalia roku 2020 pokazała, że już nawet koalicjant PO w rozumieniu PSL jako partii politycznej zaczyna odcinać się od politycznej jedności w strukturach "oPOzycji" nie mówiąc o milczącym poparciu byłych komunistów jako partii "lewicowej"... (pattrz: SLD).
Dzisiaj na scenie politycznej dwoi się i troi lider PO, któy deklaruje "patrzenie rządowi na ręce"... A co on wie o pieniądzach, które TERAZ trafiają do społeczeństwa w postaci różnych akcji wspomagających rodziny ? Czyżby te pieniądze wypracowano dopiero za rządów Zjednoczonej Prawicy (znaczy się: Prawa i Sprawiedliwości pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego).
Warto też zwrócić uwagę na inwestycje drogowe (na dogach dla samochodów i na trasach żeglugi śródlądowej i morskiej). Trwają próby odbudowy zdewastowanych państwowych zakładów pracy a wielu z nas pamięta możliwość dochodzenia swoich racji w sądach - które tworzyły bardzo różny system wymiaru niesprawiedliwości...
Czy Borys Budka nie rozumie, że czas partii, którą przyszło mu zarządzać, już dawno minął ?
A jeżeli chciałby pozostać wodzem - to raczej niech stanie do walki w interesie społeczeństwa a nie w obronie przed odpowiedzialnością swych politycznych kolesiów... Jeszcze taką szansę ma, ale kolejne wystąpienie zmierzające do "patrzenia rządowi na ręce" czyni go wyjątkowo malutkim człowieczkiem...
https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/7840865,koronawirus-epidemia-kontrola-urzedy-wojewodzkie-ko-borys-budka-strategia-walka.html
