Wojtek Wojtek
394
BLOG

fotowoltaika - dziecko wylane z kąpielą...

Wojtek Wojtek Polityka Obserwuj notkę 13

Energią niekonwencjonalną zajmowałem się już prawie 20 lat temu (zobacz linki na końcu tego tekstu). Zastanawiałem się nad wykorzystaniem energii cieplnej słońca do celów grzewczych. I wcale nie był to mój nowatorski projekt. Otóż pewnego dnia pozyskałem wiedzę o technologii przenoszenia światła na odległość... Była to prosta konstrukcja fizyko-chemiczna w postaci "zakrzywionej rury" zdolnej do przenoszenia światła słonecznego w głąb budynku.

Oczywiście - nie było to rozwiązanie stosowane powszechnie, ale dzięki tej koncepcji badano przydatność różnych materiałów do odbijania światła słonecznego. A poszukiwano takiego pokrycia, które zabezpieczyłoby załogę statku kosmicznego przed palącymi promieniami słonecznymi w czasie podróży kosmicznych... (tak, wtedy były to jeszcze poszukiwania chronione ścisłą tajemnicą).

No i udało się wypracować takie materiały - które pozwalały promieniom słonecznym padającym na ich powierzchnię wytrącać elektrony - które wędrowały w głąb tego materiału w postaci prądu elektrycznego...

Dowiedziałem się wtedy, że są już takie materiały w postaci cienkiej folii naklejanej na szybę okienną - które pozwalały na wytworzenie energii elektrycznej zdolnej do wytworzenia uporządkowanego ruchu elektronów podobnie, jak prąd elektryczny wytworzony w prądnicy...


Wtedy zastanawiałem się nad elementem na tyle światłoczułym (takie urządzenia były stosowane już w latach 60. XX w. w odbiornikach telewizyjnych do regulacji jasności świecenia ekranu w zależności od oświetlenia w pomieszczeniu, w którym stał ten telewizor).

Ba, już na początku lat 70. XX w. w naszych polskich sklepach można było taki "opornik fotoelektryczny" sobie kupić i wykorzystać... według własnej fantazji...

I - jako uczeń szkoły średniej - zrobiłem taki fikuśny przyrząd, który wzbudzał śmiech gości - którzy przybyli do nas w odwiedziny z okazji świat Bożego Narodzenia... Mój pomysł polegał na włączeniu ... elektrycznego oświetlenia światełek na choince... za pomocą zapałki...

Pomysł ten był szatański. Światełka elektryczne były wtedy jeszcze ostatnim krzykiem mody, a jako oświetlenie choinki stosowano powszechnie świeczki... I ten wątek wykorzystałem. Światło świeczki było na tyle duże, że zmieniało wielkość prądu w obwodzie z opornikiem fotoelektrycznym. Działał on jako "mechaniczny" wyłącznik światła. Uruchamiał przekaźnik włączający prąd elektryczny oświetlenia choinki...

Rodzice już o tym wiedzieli, ale ich rodzeństwo jeszcze nie wtajemniczone... było zdumione takim pomysłem. A niedowiarkowie - podpuszczeni przeze mnie - zdmuchnęli płomień świecy... i wtedy wszystkie światełka... posłusznie wygasły...


przyznacie, że pół wieku temu był to naprawdę "epokowy" wynalazek. Zapalasz świeczkę - i włącza się elektryka... Zdmuchnięcie świeczki - gasiło elektryczne oświetlenie...


Mijały lata i mniej więcej już 20 lat temu zastanawiałem się nad niezależnym źródłem energii elektrycznej. Niezależnym od konwencjonalnej energetyki - która sama decydowała - kiedy dostarczy prąd elektryczny.

Mój pomysł polegał na wytworzeniu energii elektrycznej w czasie intensywnego promieniowania słonecznego - czyli za dnia. Prąd ten miał być magazynowany w akumulatorze - takim jak w samochodach. A w porze wieczornej - akumulator miał służyć za źródło światła...

Jeżeli chodzi o ogniwa wytwarzające prąd elektryczny - to były one powszechnie stosowane już w połowie lat 70. XX wieku w ówcześnie popularnych kalkulatorach elektronicznych. Panel fotoelektryczny zasilał układ elektroniczny kalkulatora i można było obyć się bez baterii. Było to bardzo ważne rozwiązanie, bo w tamtym czasie były problemy z nabyciem odpowiednich baterii. Cała ich produkcja była wykupywana "od ręki" i trzeba było czekać długo na kolejną dostawę...

Swojego pomysłu nie zrealizowałem, bo na początku XXI wieku nie było w sprzedaży odpowiednio dużych paneli fotowoltaicznych a także nie było łatwo o kupienie nowego akumulatora samochodowego (bez oddania starego). Nie było też w sprzedaży akumulatorów stacjonarnych...

Dlaczego uważam, że fotowoltaika stała się dzieckiem wylanym z kąpielą ?

Sprawa jest prosta. Oferta paneli fotowoltaicznych miała zapewnić indywidualnym nabywcom wyposażenie się - w niezależny od energetyki przemysłowej - system instalacji elektrycznej na własne potrzeby.

Tak to widzę. Instalacja powinna być tania w inwestycji, prosta w obsłudze i niezależna od energetyki przemysłowej.


Niestety, stało się inaczej. Energetyka przemysłowa wprowadziła system prawny całkowicie paraliżujący oddolną inwestycję w energetykę rozproszoną. Duże bloki energetyczne mają za zadanie zapewnić energię elektryczną w skali państwa. Tymczasem energetyka wliczyła w swoje koszty przebudowę istniejącego systemu energetycznego w ogromne farmy fotowoltaiczne. Tym samym zwiększony popyt na panele fotowoltaiczne podniósł znacząco koszt wzniesienia własnej instalacji systemem gospodarczym. Dodatkowo wprowadzono warunki przyłączenia takiej "elektrowni systemu rozproszonego" do konwencjonalnej sieci energetycznej. Te dodatkowe warunki wypaczyły sens inwestycji w niezależne źródło energii elektrycznej.


Podobnie stało się z energetyką wiatrową. Tym tematem również zainteresowałem się jeszcze w latach 90. XX wieku. Osoby przedstawiające mi się jako "fachowcy" w temacie - zapewniali mnie, że w Polsce nie ma warunków do produkcji przemysłowej energii elektrycznej z wykorzystaniem siły wiatru.

Ja myślałem o małych wiatrakach zasilających generator prądu na poziomie 12 - 24 V i wykorzystania klasycznego alternatora samochodowego do ładowania baterii akumulatorów. Jeżeli ktoś sympatyzuje z turystyką samochodową (przyczepy turystyczne, campery) - widzi, że prąd o napięciu 12/24 V doskonale nadaje się do stosowania równolegle do klasycznego napięcia 220/230 V.

Tymczasem energetyka przemysłowa wznosi wieże o wysokości do 100 m wysokości i na ich szczycie montuje kilkudziesięcio-tonowe generatory prądu wytwarzające prąd do zasilania swoich instalacji...

W mojej ocenie te działania są zaprzeczeniem idei taniej energii. O ile byłaby ona produkowana w systemie rozproszonych źródeł prądu, w systemie zorganizowanej sieci monopolu energetycznego jest tylko generatorem dodatkowego kosztu dla odbiorców energii elektrycznej...

I tutaj nasuwa się pytanie - czy monopol energetyczny musi partycypować w wykorzystaniu urządzeń do produkcji energii elektrycznej właściwej dla indywidualnego systemu energii rozproszonej ?




https://www.youtube.com/watch?v=O5-y8E_v4zw





----------------

https://www.salon24.pl/u/dobrezycie/328521,energia-niekonwencjonalna


https://www.salon24.pl/u/dobrezycie/437631,monopol-i-jego-koniec


https://www.salon24.pl/u/dobrezycie/156491,niuanse-gospodarcze

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka