Wojtek Wojtek
119
BLOG

Zbudowaliśmy już kapitalizm...

Wojtek Wojtek Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Zbudowaliśmy już kapitalizm

i na potęgę rośnie nam stopa,

lecz najtrudniejsze pozostało przed nami:

jak z obszarnika zrobić chłopa...

 

Ten tekst został wybrany przez już nieżyjącego Sybiraka, który w wieku 9 lat z rodziną został deportowany wraz z rodziną w dniu 10 lutego 1940 roku. Swoje wspomnienia zapisał i opublikował w 2002 roku.

[W czerwcu] 1895 roku urodził się mój ojciecStanisław Bułhak w Surkontach w powiecie Lida w  województwie nowogródzkim. Gdy wybuchła I wojna światowa, ojciec miał 19 lat. Uciekł z rodzinnego domu i zaciągnął się do Legionów. Razem z Legionami uczestniczył w walkach, brał udział w wyprawie kijowskiej w 1920 roku. Gdy razem z wojskiem stacjonował w okolicach Warszawy, poznał dziewczynęStanisławę Mozio, która potem została jego żoną i mo­ją matką. Do rodzinnego domu ojciec już nie wrócił. Do kilkuhektarowego gospodarstwa kandydowało jego rodzeństwo. On postanowił wyko­rzystać przywilej osadnictwa wojskowego, jaki stworzył mu pobyt w wojsku. Zgłosił chęć osadnictwa na wschodnich terenach. W nagrodę za zasługi bojowe i służbę w Legionach otrzymał na dogodnych warunkach 25 ha ziemi z parcelowanego majątku w Wyżłowiczach w powiecie pińskim, w województwie poleskim. Wtedy to na parcelowanych ziemiach powstała nowa osadaKolesko.

[...]

17 września 1939 roku wojska radzieckie wkroczyły do Polski i anektowały ziemie siedmiu wschodnich województw. Tereny te zostały włączone do państwa sowieckiego, a my Polacy staliśmy się ludźmi niepotrzebnymi na tych terenach. Pamiętam z tamtego czasu, jak ludność białoruska radośnie witała krasnoarmiejców. W każdej wsi ustawiano bramy powitalne udekorowane czerwonymi flagami i portreta­mi Stalina. Zaraz pojawiły się sowieckie gazety, które zacząłem czytać. Opanowanie języka rosyjskiego bardzo mi w życiu pomogło.

Dnia 10 lutego 1940 roku, była to sobota, o świcie załomotał ktoś do drzwi naszego domu. Równocześnie z łomotaniem słychać było krzyk „Otkroj dwieri(otworzyć drzwi). Stałem się więc odźwiernym. Ku mojemu zdziwieniu weszło do mieszkania dwóch krasnoarmiejców z bagnetami na karabinach, na głowie mieli czapki szpiczaste z nausznikami, a na czapkach czerwone gwiazdy.

[...]

Powstało straszne zamieszanie, płacz wytrąconej ze snu siostry, krzątanie się rodziców przy pakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy. Mamusia chwyciła trochę żywności, ojciec zabrał pościel i trochę odzieży. Cały dobytek pozostał na miejscu.Okazało się, że przed domem stało dwoje sań zaprzężonych po dwa konie, wymoszczonych słomą przekrytą kocami.

Na sanie włożyliśmy zabrany dobytek, na jedne sanie wsiadłem ja z ojcem, na drugie usiadła mamusia z czteroletnią siostrą Danusią i siedmioletnim braciszkiem Edwardem. Pod konwojem kilku żołnierzy, trzymają­cych cały czas karabiny gotowe do strzału, ruszyliśmy na punkt zborny, który mieścił się koło szkoły w sąsiedniej miejscowości - Wyżłowicze. I tak opuściliśmy na zawsze rodzinne Kolesko1.

 

Autor przeżył czas zesłania i katorżniczej pracy dlatego, że umiał policzyć powierzchnię koła, co pamiętał z kursu nauki w szkole. Tam robotnicy cegielni wycinali w gliniastej ziemi koło, z którego wnętrza wybierano glinę. Trzeba było umieć policzyć objętość wybranej gliny – która przeliczała się na ilość cegieł przeznaczonych do wypalenia.

Po wojnie wrócił do Polski, uzupełnił wykształcenie i został urzędnikiem. Jego pasją było dziennikarstwo i udzielał się w latach 50-90. XX w. w różnych gazetach ogólnopolskich, współtworzył także lokalne czasopismo w gminie.

 

Kazimierz Bułhak, bo o nim jest to wspomnienie, całe życie spędził w Otmuchowie na Dolnym Śląsku. Z zamiłowania gromadził różne ciekawe zapiski publikowane w ówczesnej prasie i pozostawił ich przebogaty wybór.

Ten wstępny wiersz pochodzi z Jego zbiorów.

Uważam, że warto jest czasem sięgnąć do szafy wspomnień i coś z niej wybrać, by pokazać innym… Spójrz na to zaproszenie, pomyśl, czy wziąć w nim udział, może dać o nim znać komuś ze swojego środowiska...

 

XI Ogólnopolski Konkurs Poetycki „Struna Orficka”

24 Festiwal „Wszystko jest Poezją”

im. Wojciecha Bąka

Ostrów Wielkopolski 2016

https://drive.google.com/file/d/0ByrWZ480urnFenFuWkJfZ3R0dmM/view?pref=2&pli=1

 

 

------------------------------------------------

1) W 1975 roku odwiedziłem tamte strony. Nasza osada już nie istnieje, na całych 200 ha ziemi rośnie już dosyć duży, sosnowy las. Po zabudowaniach, po byłych gospodarstwach nie pozostało nic.

 

Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości