Wydaje się, że nastały czasy zdrady. Wielu polityków najwyraźniej zapomniało, jakie są priorytety naszej polityki - co jest polską racją stanu. Inni politycy za rosyjskie pieniądze udają, że zapomnieli o NATO i o agresywnej polityce Rosji. Trzeba więc koniecznie przypomnieć, że Polska jest zagrożona. Rosyjskie wojska znów zbliżają się do Polski. Najpierw inwazja na Ukrainę, teraz wspólna z Białorusią agresja na polską granicę. Widać wyraźnie, że Rosja znów próbuje poszerzyć imperium w kierunku zachodnim.
A tymczasem nasze władze bawią się w pieniactwo kosztem miliardów złotych - i to w dodatku bawią się w pieniactwo w obronie interesów trucicieli. Pieniactwo przeciwko naszemu sojusznikowi. A NATO już jest osłabione zdradą Niemiec, które najwyraźniej wybrały Rosję na swojego najbliższego sojusznika. NATO jest naszą jedyną nadzieją na zachowanie niepodległości w obecnej sytuacji geopolitycznej.
A tymczasem nasi truciciele podstępnie postanowili rozszerzyć kopalnię i zwiększyć wydobycie węgla w Turowie. Skutkiem tej zmiany było naruszenie bezpieczeństwa podziemnych zasobów wody, które są źródłem wody dla Czechów. A co zrobił nasz rząd? Zamiast ukarać trucicieli, którzy spowodowali miliardowe straty; zamiast natychmiast naprawić szkody i przywrócić wydobycie węgla na dotychczasowym poziomie nieszkodzącym Czechom, zamiast przeprosić Czechów... Co zrobił nasz rząd? Stanął po stronie trucicieli tylko dlatego, że to nasi. Polski przestępca jest dla naszego rządu ważniejszy niż przyjaciel i sojusznik z NATO.
Na szczęście widać już światło w tym tunelu. Postawa naszego ambasadora pokazuje, że nie wszyscy popierają politykę pieniactwa i zdrady. Że niektórzy politycy mają odwagę powiedzieć, że polska racja stanu jest ważniejsza niż interesy naszych trucicieli.
No i oczywiście trzeba też pamiętać, że obrona tych trucicieli kosztuje Polskę miliardy strat. Obrońcy przestępców z Turowa niszczą więc Polskę
