Komentarz Rosemanna pod moim wpisem i przejrzenie jego notek , przypomniało mi o mojej wizycie na Rozbrat.
Na początek parę wyjaśnień. Nie mieszkam w Polsce ponad ćwierć wieku, wybyłam podczas stanu wojennego. W związku z sytuacją mojego brata, jestem natomiast przez ostatnie lata, częstym gościem w moim starej ojczyźnie. Każda wizyta jest nieodmiennie szokiem i na ten temat pewnie wypocę nową notkę, a na potrzeby tej – szokuje m. inn. chamstwo.
W lipcu 2008, postanowiłam spotkać się z posłem Kaliszem, może uda się coś ruszyć w sprawie brata, jest przecież przewodniczącym Komisi Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Najpierw usiłowałam się dodzwonić – bezskutecznie, do jego biura poselskiego. W końcu miałam wolne przedpołudnie, więc podjechałam na Rozbrat. Zwizytowałam kilka biur poseskich, ale pan Kalisz ma super siedzibę, wokół park, ptaszki śpiewają, i tak zielono ... mi się zrobiło. Pozytywnie nastawiona, przy wejściu spotkałam kilku panów w szarych troche wymiętych garniturach, którzy poinformowali mnie, że poseł dzisiaj nie przyjmuje, ale jak się upieram mogę udać się do jego biura i podali kierunek.
Na korytarzu, przy wejściu do biura posła dwoje młodych ludzi grało w karty. W kancelarii inny młody człowiek przeglądał jakieś papiery, drugi, ten po pięśdziesiątce, klon tych spotkanych przy wejściu , zażyty komuch jakby powiedziała moja babcia, spytał z czym przychodzę. Nie wzbudzał zaufania, więc nie rozwijałam się, że mój brat bezprawnie, bezczelnie itd skazany niewinnie na dożywocie, a ja tu po pomoc i sprawiedliwość. Zacząłam delikatnie, że złożyłam skargę do RPO ( sprawa dot. skargi konstytucyjnej, którą brat miał zamiar złożyć a Sąd Rejonowy w Olsztynie uniemożliwił). Rzecznik najpierw nie odpowiadał ponad pół roku, a na ponawiane skargi odpowiedzał, iż brat nie składał żadnej skargi.
Zgodnie z ustawą o RPO każdy ma prawo złożyć skargę do RPO, a osoba skarżąca może, ale nie musi być tożsama z osobą, które prawa zostały pogwałcone. Pan w szarym garniturze słuchał i robił miny, z których wynikało, że empatia to uczucie mu obce. Kiedy zakończyłam stwierdził, że słusznie RPO mi odpowiedział, bo brat chyba nie jest ubezwłasnowolniony i sam może napisać skargę. W swojej naiwności i desperacji (aby uzyskać tę audiencję ) usiłowałam jeszcze tłumaczyć, że prawo, Konstytucja etc. Pan w szarym garniturze zaczął podnosić głos. Szlag mnie trafił i zrobiłam uwagę, że adiutant pana Kalisza, przewodniczącego Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka powinien mieć pojęcie o prawie. Pan wstał i ...zaczął się odwracać. Taki cienkoskóry, obraził się! Spytałam czy jest możliwość przedstawienia mojej sprawy panu Posłowi osobiście. Owszem odszczeknął, napisać podanie i zostawić. Jak Poseł znajdzie czas zadzwonią. Poprosiłam o kartkę papieru, no i zaczęło się....pan wykrzykiwał, jak to jak się przychodzi do Posła to trzeba być przygotowanym, kartkę powinno się mieć.... W końcu wyszarpał A4 z kopiarki i rzucił na biurko. Już wyciągałam długopis... a tu Pan mnie pouczył, że to jest biuro i tu się pracuje, więc jak chcę pisać to proszę na korytarz.
Na korytarzu jedyny stół dalej okupowali młodzi czerwoni bojówkarze, więc na kolanie napisałam tę petycję o audiencję. Zaniosłam panu w szarym garniturze i poprosiłam o fotokopię. Tu pan adiutant nie wytrzymał i zaczął się wydzierać...nie świadczą usług ksero, kto będzie za to płacił, jakby tak każdy z ulicy (sic!) przychodził robić kopię to biuro by zbankrutowało. Już miałam na końcu języka, że sądząc po gabarytach pana Posła do bankructwa mu daleko, ale ugryzłam się w język i zaoferowałam opłacenie kopii. Pan w szarym garniturze, stwierdził, że nie nada i wspaniałomyślnie zrobił kopię. Musiałm podpiąć do petycji skargi do RPO, więc spytałam ile kosztuje spinacz, co pan adiutant skomentował, że jestem złośliwa.
Pożegnałam pana w szarym garniturze. Na korytarzu młoda gwardia kontynuowała grę. Tyle zmian i nic się nie zmieniło. Tak swojsko.
Z biura posła Kalisza do dzisiaj nie ma odpowiedzi.
Słyszę, że SLD ma założyć Instytut Europejski, który miałby odgrywać rolę zaplecza intelektualnego SLD. Jeżeli zasilą go tacy intelektualiści jak ten, którego spotkałam w biurze posła Kalisza, to powodzenia.
Jak mawiała moja babcia - uniwersytety nie pomogą, cham chamem na wieki wieków, amen. A ja dodam instytuty nie pomogą....ludzie z SLD, gdzie wam do Europy , nawet czerwonej!
Jestem świadoma odpowiedzialności karnej z art. 212 & 1 i 2 Kk i oświadczam, iż informacje na tym blogu podlegają ochronie art. 213 & 2 Kk. Jestem świadoma, że niepoparte żadnymi dowodami pomówienia, nie podlegają również ochronie art. 10 Europejskiej Konwencji Prawa Człowieka.
Badania Worldwide Press Freedom Index wskazują, że Polska z punktu widzenia wolności prasy jest na ostatnim miejscu spośród krajów Unii Europejskiej i na 58 w rankingu światowym .
„...Osoby wykonujące funkcje publiczne- ze względu na swą pozycję i możliwość oddziaływania zachowaniami, decyzjami, postawami, poglądami na sytuację szerszych grup społecznych - muszą zaakceptować ryzyko wystawienia się na surowszą ocenę opinii publicznej...” SK 43/05 12.05.2008
W interesie demokratycznego państwa prawa leży, aby wyroki sądowe podlegały nie tylko ocenie i kontroli instancyjnej, ale by mogły podlegać ocenie i krytyce ze strony opinii publicznej.
Wszystkich czytelników informuję, że wolność wypowiedzi i swoboda wyrażania swoich poglądów jest zagwarantowana art. 54 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Artykuł ten gwarantuje również prawo do informowania o działalności osób pełniących funkcje publiczne.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka