Ledwie zdążyłem napisać o rocznicy Powstania w Hiszpanii, powstania skierowanego przeciw komunistycznym bandytom którzy gdy tylko wygrali wybory i powołali "rząd" wzięli się swoim zwyczajem za ludobójstwo i grabież, a już lewacka dzicz w tym pięknym kraju podnosi swój gadzi pysk i szczerzy kły.
Te wybił im swojego czasu Generalissimus Franco ale komunizm, niczym zaraza, przetrwał tam w formie utajonej, wychynął ze swych zapleśniałych katakumb i znów zagraża bytowi ludności półwyspu.
"Rządy" przestępców spod znaku krwawej szmaty, ekstremy lewackiej najbardziej zuchwałej w całej Europie, sprawowane przez tzw. zapaterystów, już od dawna wychodzą bokiem wszystkim Hiszpanom.
Lecz oszołomionych pozorami "wolności", oczadziałych miazmatami zbrodniczej ideologii, jest tam wciąż bardzo wielu.
Tym razem lewacka dzicz wzięła na celownik Wielki Czwartek i procesje tradycyjnie przechodzące przez wszystkie miasta.
Wywrotowcy skupieni w lewackim Stowarzyszeniu Ateistów i Wolnomyślicieli "Madrileno" umyślili sobie iż w tym dniu będą zakłócali normalnym ludziom uczestnictwo w uroczystościach religijnych.
Każdy kto zna nieco historie Hiszpanii oraz temperament i obyczaje wspaniałych mieszkańców tego kraju, wie iż w ich żyłach nie płynie woda lecz gorąca krew i takie próby rozbijania procesji mogłyby się zakończyć poważnymi zamieszkami.
Szczęśliwie, Sąd Najwyższy podtrzymał zakaz tego prowokacyjnego "marszu" i uroczystości odbyły się bez większych problemów.
Niezadowolony z pokojowego rozstrzygnięcia sporu, komunistyczny prowokator, szef owej jaczejki, niejaki Luis Vega, miał ponoć bezczelnie stwierdzić iż w Hiszpanii "nie istnieje rozdzielność Państwa i Kościoła.
Zapewne według niego istniała by gdyby mógł podpalić jakiś Kościół, zgwałcić chrześcijankę i poderżnąć gardło dopiero co ochrzczonemu dziecku, jak to bywało za rządów bandyckiej "republiki"
Wzrost agresji bojówek lewackich w całej Europie, prędzej czy później doprowadzi do przelewu krwi i kolejnych powstań skierowanych przeciw bandyckim i opresyjnym molochom państwowym, nie ulega to żadnej wątpliwości ale dobrze jest wiedzieć ze jeszcze ktoś zachowuje rozsądek i blokuje komunistyczne prowokacje wykorzystując do tego powagę Sądów i Państwa, póki co jeszcze sprawnie funkcjonującego.
Podobny "marsz" odbył się niedawno w Polsce, w Krakowie, gdzie "stowarzyszenie młodych wolnomyślicieli" czy jak to się tam zwie, plątało się jakiś czas po uliczkach wznosząc wielce "mądre" okrzyki.
Dobrze by było aby zainteresowały się tym procederem matki owych "młodych" i przy użyciu mokrych ścier wytłumaczyły smarkom gdzie ich miejsce.
Pozdrawiam w Wielki Piątek i życzę miłego dnia.
