dorola dorola
833
BLOG

Jak nie seks, to chociaż przemoc

dorola dorola Polityka Obserwuj notkę 15

 Coś mnie kiedyś podkusiło (a konkretnie reakcja niejakiego Terlikowskiego Tomasza na film „Sponsoring” Szumowskiej), żeby sobie nocą, tu, na tym prawicowym jakby nie było portalu, napisać tekst zatytułowany bezpretensjonalnie „Seks”.

Nie opisywałam tam żadnych wyuzdanych igraszek, nie epatowałam  gołą babą, ani innym nieodzianym adonisem, nie zostałam uhonorowana promowaniem na stronie głównej czy choćby w jakiejś podkategorii, mimo to, w krótkim czasie, w nocy, udało mi się błyskawicznie zgromadzić więcej komentarzy i odsłon, niż przy jakimkolwiek innym moim artykule na tym portalu, łącznie z tym, co znalazło się na głównej.

Teoretycznie mogłoby to dziwić- w końcu portal bogoojczyźniany, tematy wiekopomne, zasadnicze, moralnie nieskalane- a tu taka krotochwila największe zainteresowanie budzi.

Teoretycznie może dziwić, praktycznie nie, praktycznie wiadomo nie od dziś, że  prawica seksem się interesuje, ekscytuje i podnieca wielce, szkoda, że nieco niezdrowo- bo cudzym, zaglądając tam, gdzie nie trzeba tylko po to, żeby się na zastany widok oburzyć. To się nazywa perwersja, ale ja dziś nie o tym.

Odkładając złośliwości na bok, przejdźmy do oczywistego meritum- seks jest nośny. Nie jest to żadna tajemna prawda, w tej chwili objawiona, nie bez przyczyny uważa się, że gołą babą reklamować można wszystko, od samochodów po sznur do snopowiązałki, pewne na tej zasadzie, że wyeksponowany cyc przyciąga wzrok, zwiększając tym samym szansę na wbicie  do głowy hasła „kupujcie maty izolacyjne firmy xyz”.

Jeśli o mnie chodzi, mam nadzieję, że czas tych reklam się skończy, albo przynajmniej zacznie wpędzać w kompleksy dla odmiany facetów, równając ilość przystojniaków z liczbą ślicznotek.

No więc mamy ten seks, którym sprzedajemy żarówki i sznurówki, mamy zaciekawioną publiczność, mamy wewnętrzny impuls, żeby przyznawać więcej punktów tym, którzy uważani są za ładnych i…. nie mamy jak tego wykorzystać.

Jedyna osoba w PiS-ie, która opanowała metodę dyskretnego szczucia cycem, czyli Joanna Kluzik- Rostkowska, szczuje teraz w ławach PO, efemeryczne aniołki pisowskie dawno poległy na listach, a sam Prezes, żeby nie wiem, jak go wielbić, skandować jego ( przepraszam, Jego) imię i widzieć w Nim ( poprawiłam się) zbawcę- jest jednak ostatnią osobą, na której widok spontanicznie mdleją damy, a i panowie o odmiennej orientacji.

A więc z jednej strony, prosty podtekst seksualny, pt. można się w nas kochac i snuć fantazję na nasz temat, co będzie tym łatwiejsze, im więcej nas będzie w TV, a będzie nas więcej, jak będziemy rządzić- odpada w przedbiegach.

Szczerze mówiąc, jest jeszcze gorzej. Oficjalnie zaprzyjaźnieni z radykalnym odłamem kościoła katolickiego, latając na Jasną Górę, występując na ambonach, bądź z mównicy sejmowej, jako obrońcy interesów KK, wpada się raczej w retorykę antyseksualną, kto by bowiem dziś, we współczesnej Polsce, utożsamiał radosny i nieskrępowany seks ze starym przysłowiem „co rok to prorok”. Wrzucając seks do jednego worka z morderstwem popełnianym na zarodkach za pomocą in vitro, etc., etc.,  apeluje się do starszej części elektoratu i to raczej do wdów, niż hożych rozwódek po 50-tce.

 

Ale nie ma się co załamywać, oprócz seksu jest i druga siła, wykorzystywana w pakiecie w filmach klasy B, oraz w kryminałach sprzedawanych na stacjach benzynowych. Jest seks, to jest i przemoc.

Ooooo, i tu się można rozpędzić! Przemoc jest nośna równie, jeśli nawet nie bardziej, niż seks. Można ją adresować tak do młodych, jak do starych, nie zna orientacji, płci, statusu materialnego.

Młodzi, ci, co to lubią ryzyko, zaraz zaczną prężyć muskuły, starzy mają okazję wspominać partyzantkę, przywołując wspomnienia  (mniej lub bardziej wydumane) dawnej chwały, rozproszony elektorat ma szansę jednoczyć się wokół wspólnego wroga, bo nie od dziś wiadomo, że nic tak nie jednoczy, jak konkretny, wyraźny, dobrze określony wspólny wróg.

Na czas pokoju i rozwoju okazuje się, że każdy ma jakiś własny interes, chce coś sobie na boku ściubolić, to mu nie odpowiada, tamto nie pasuje, a to, że prezes mlaska, a to, że marsze nieestetyczne, a to, że Polska jeszcze nie upadła, chociaż na logikę powinna, skoro rządzi PO. I tak ludzie ględzą i wybrzydzają, nie są pewni, rozłażą się po jakiś prawicowych partiach kanapowych, albo i głosują na Palikota, bo mają kaprys zapalić jointa na legalu.

Tymczasem w odwodzie jest- i na szczęście PiS sobie o tym przypomniał- stara, porządna, skuteczna retoryka przemocy- wojny, zdrajców, morderstw, zamachów, spisków i dobijania trupów. W obliczu takiego zagrożenia, czymże jest nieuczesany prezes czy Antoni o gorejących oczach. Jemu gore, bo on wie! A za nim wiedzą miliony, na szczęście, ufff. Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy, nie czas skupiać się na duperelach, gdy wróg stoi u bram, co gorsza z jednej i drugiej strony bramy.

 

Można być pełnym podziwu dla geniuszu tej strategii, o ile przyjmie się punkt widzenia logiczny, chociaż ukryty.

Cała ta rozpędzająca się machina oskarżeń o coraz cięższe zbrodnie ma na celu nie wygranie wyborów- bo niby jak i po co,

Przy całym moim sarkazmie, nie odmawiam prezesowi inteligencji, prezes zdaje sobie sprawę, że im bardziej zwarty i liczny będzie jeden szereg, tym większy stawi opór część społeczeństwa głosująca do tej pory na PO, Palikota, SLD czy PSL. Ten elektorat przecież nie zniknie ani się nie nawróci, conajmniej podejmie decyzję, żeby po raz kolejny pójść do wyborów i zagłosować przeciw PiS.

Prezes doskonale o tym wie, ale wie też co innego- przy zmianie retoryki na strawną ma dwa wyjścia- prawdopodobne- przegrać wybory w złym stylu, narażając się na kompletny odpływ wiernych z powodu siódmej z rzędu porażki, pogrążyć się w niebycie i oddać władzę w PiS-ie, oraz nieprawdopodobne- wygrać wybory i wtedy co? Obwieścić, że sorry, zamachu nie było? Preparować dowody? Naprawiac gospodarkę? Kim i jak? To jest jedna kadencja, której nie da się w całości poświęcić katastrofie w Smoleńsku, żeby nie narazić się na całkowitą kompromitację. Trzeba by rozmontować reformę emerytalną, a to z punktu widzenia państwa niemożliwe. Kraksa na kraksie.

 

O wiele lepiej skonsolidować całą prawicę ponownie pod swoimi skrzydłami, przegrać wybory nie za sprawą marnej oferty, ale przez „spisek morderców z mediami”, mimo przegranej zachować status „Jarosław-zbawnas” i po raz kolejny nie wziąć na siebie żadnej odpowiedzialności, korzystając jednocześnie ze statusu świętej, pokrzywdzonej krowy.

 

Jestem absolutnie pełna podziwu- jest intryga, są zwłoki, jest przemoc, jest to jeden z najlepszych filmów klasy B, jakie w życiu oglądałam.

 

dorola
O mnie dorola

włażę między wrony, ale nie kraczę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka