Dorota Kania Dorota Kania
1496
BLOG

Hejt i dezinformacja w czasach zarazy

Dorota Kania Dorota Kania Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

Wielu z nas z zagrożeniem epidemicznym ma do czynienia po raz pierwszy w życiu. To jednak nie zwalnia od myślenia i przyzwoitego zachowania. Zwłaszcza polityków i osoby publiczne, chociaż dotychczasowe przykłady pokazują, że jest inaczej.

Trudno racjonalnie wytłumaczyć różnego rodzaju wpisy i wypowiedzi jednoznacznie wskazujące na – delikatnie mówiąc – ograniczony poziom intelektualny ich autorów. Jedynym wytłumaczeniem jest nienawiść do rządzących, która rzeczywiście odebrała niektórym rozum.  

Stop fake newsom  

Od momentu nasilenia się epidemii koronawirusa z Wuhanu w mediach społecznościowych pojawiają się kompletnie niesprawdzone (a często od początku do końca fałszywe) informacje, na które natychmiast reagują służby państwowe.

„W związku z nieuzasadnioną paniką wywołaną w trakcie pandemii koronawirusa apelujemy o rozsądek, odpowiedzialność i niepowielanie kłamstw (#FakeNews STOP). Kilka dni temu pojawili się oszuści próbujący wykorzystać obecną sytuację, o czym informowaliśmy wcześniej. Obecnie dostrzegamy kolejne haniebne zachowania – głównie w mediach społecznościowych oraz za pomocą komunikatorów przekazywane są nieprawdziwe informacje dotyczące rzekomych zagrożeń, działań służb państwowych, które nie mają miejsca, czy nawołujące wprost do paniki. Są to niedopuszczalne i nieodpowiedzialne zachowania, niemające żadnego oparcia w prawdzie. Przypominamy, że jedynymi i prawdziwymi źródłami informacji są komunikaty przekazywane przez służby lub/i zamieszczane na oficjalnych stronach internetowych. W związku z koniecznością ograniczenia rozprzestrzeniania się choroby zakaźnej COVID-19, wywoływanej przez koronawirusa, w trosce o Państwa zdrowie i bezpieczeństwo, na bieżąco komunikaty przekazują również przedstawiciele najwyższych władz państwa. Należy pamiętać, że każda decyzja czy wprowadzane jakiekolwiek ograniczenia muszą mieć swoje oparcie w przepisach prawa, a następnie zostają podane do wiadomości publicznej!” – napisał na Facebooku w miniony piątek inspektor Mariusz Ciarka, rzecznik policji.

Nie minęło kilkanaście godzin od tego wpisu, gdy na profilu twitterowym lubuskiej Platformy Obywatelskiej pojawiła się następująca informacja: „Na słubickich bazarach fryzjerzy i restauracje funkcjonują mimo zakazu. Policja odmówiła sanepidowi interwencji, bo nie ma patroli. Wszyscy uciekli na L4. Straż graniczna nie może pomóc, bo ma tylko sześć osób na zabezpieczenie dwóch przejść. To jest państwo teoretyczne!”.

Na ten wpis zareagowała lubuska policja: „Szanowni Państwo. Sprawdziliśmy te informacje. Obie są nieprawdziwe. Nie było prośby inspekcji sanitarnej o wsparcie Policji oraz nie ma żadnej ucieczki policjantów na L4. Przykre jest to, że kiedy powinniśmy działać wspólnie, są osoby, które tego nie rozumieją”.

Ten przykład pokazuje, jak epidemia jest wykorzystywana do politycznej walki. Co ciekawe, głównymi atakującymi są politycy PO i jej akolici. Politycy Lewicy zachowują się odpowiedzialnie i.... zbierają cięgi od przedstawicieli innych opcji, którzy zarzucają im „wpieranie PiS”.

Kapitał na koronawirusie

Sygnał do ataku dał tradycyjnie Donald Tusk, były „król Europy”, czyli niedawny przewodniczący Rady Europejskiej, a obecnie przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej. Donald Tusk, którego jedynym prawdziwym osiągnięciem jako szefa RE był brexit, czyli wyprowadzenie Wielkiej Brytanii z UE, teraz atakuje polski rząd.

„Po tym, jak okradli PCK, trudno się dziwić, że chcą zarobić na epidemii” – napisał Tusk 5 marca na Twitterze.

A później było coraz gorzej. „Chiny i Rosja rozpoczęły wojnę informacyjną z Zachodem. Główne tezy: »wirus przyszedł z USA« oraz »Unia nic nie robi« rozpowszechniane są przez pożytecznych idiotów, także w Polsce. W czasach prawdziwej zarazy bądźmy odporni na wirus kłamstwa” – to wpis Donalda Tuska z 13 marca, którym ściągnął na siebie ostre komentarze internautów. Przypomniano mu zaniechania rządu PO-PSL, gdy sam był premierem w czasie epidemii grypy z 2010 r., wskutek której zmarło 180 osób. Przypomnijmy, że wtedy Ewa Kopacz, minister zdrowia, mówiła: „Śpijcie spokojnie, pracujcie spokojnie, cieszcie się wiosną. Wszystko jest pod kontrolą” oraz że „każda grypa przynosi swoje ofiary”.

Odnosząc się do wpisu Tuska z 13 marca, Samuel Pereira, szef portalu TVP.info przytoczył cytat Gianluki Di Feo, jednego z redaktorów włoskiej gazety „La Repubblica”: „Zabrakło i solidarności, i koordynacji. Smutna lekcja, której nie zapomnimy. Kiedy minie zaraza, nic nie będzie tak jak wcześniej. Unia musi się dogłębnie zreformować”.

Do ataku ruszył także Radosław Sikorski, obecnie europoseł Koalicji Europejskiej. Komentując wpis Beaty Mazurek: „Konkretne działania rządu i dyscyplina obywateli oraz modlitwa to najlepsza droga do pokonania epidemii”, napisał: „Proponuję eksperyment. Mógłbym poprosić miejscowość w moim okręgu wyborczym, aby stosowała się wyłącznie do rekomendacji władz sanitarnych, a pani marszałek Mazurek mogłaby poprosić podobną w swoim okręgu, aby zdała się wyłącznie na potęgę modlitwy. Ciekaw byłbym wyników”.

Do krytyki rządu przyłączyli się też Tomasz Lis oraz dziennikarze z jego „stajni”. Postępują zgodnie z linią redaktora naczelnego – teraz za cel obrali ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego oraz jego resort. I trafili jak kulą w płot, ponieważ inni krytycznie nastawieni do obecnej władzy dziennikarze mają jak najlepsze zdanie o działaniach ministra Szumowskiego.

„Państwo zdaje egzamin. Szlag was z tego powodu trafia, ot co” – tak jeden z internautów skomentował na profilu Newsweeka wpis dotyczący Ministerstwa Zdrowia. Celem było wytworzenie atmosfery zagrożenia i paniki: resort zdrowia (czytaj rząd) nic wcześniej nie robił ze zbliżającą się epidemią koronawirusa. Wystarczy jednak sprawdzić w internecie działania rządu, by się przekonać, jak było w rzeczywistości i że konfabulacje dziennikarzy totalnej opozycji nie mają nic wspólnego z prawdą.

A histeryczne wpisy Tomasza Lisa: „Zachwyty nad ministrem Szumowskim to dowód dramatycznego obniżenia naszych oczekiwań. Wystarczy, że przedstawiciel tej władzy nie wygląda na aroganckiego, kłamliwego buca i euforia” oraz jego byłej żony Hanny Lis: „Przestańcie igrać z życiem obywateli! Albo jesteście AMATORAMI, albo zbrodniarzami” należy traktować po prostu jako nieuleczalne przypadki klinicznej głupoty.

Sprawdzone informacje

Kolejną grupę stanowią osoby, które nieświadomie sieją panikę. „Apelujemy o nierozpowszechnianie sensacyjnych informacji od »znajomego kolegi z ABW/SOP/MZ/ Ratusza«. Dotyczą one m.in. zamknięcia Warszawy, podziału na strefy, konfiskaty środków na kontach bankowych. Proste pytanie: jak znajomy kolegi ma na imię? Może Sasza?” – czytamy na profilu twitterowym Katedry Służb Specjalnych Akademii Sztuki Wojennej.

Tego typu informacje pojawiają się masowo, w swoistych „łańcuszkach”. Mówił o tym ostatnio w moim programie „Szkiełko i oko” (w związku z tym, że przez pewien czas w Polskim Radiu 24 nie będzie gości na żywo, program został zawieszony) prof. Andrzej Zybertowicz. Jako przykład podał rzekomo „pewną informację pochodzącą od znajomej pani profesor” na temat koronawirusa. I jak słusznie zauważył, należy tego typu informacje po prosu ignorować.

Najlepszym źródłem jest strona internetowa Ministerstwa Zdrowia. I należy przede wszystkim zachować spokój. Oraz zdrowy rozsądek.


Tekst ukazał się w "Gazecie polskiej Codziennie"


Dziennikarka, pisarka ( "Resortowe dzieci" i nie tylko), scenarzystka, reżyser

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura