Trochę sparafrazowałam tytuł felietonu Piotra Pacewicza, który na łamach „Gazety Wyborczej” obwieścił, że udał im się Palikot. Faktycznie, misterne zabiegi prowadzone od siedmiu lat przyniosły efekty w postaci wejścia do Sejmu – w moim przekonaniu - najbardziej odstręczającego tworu politycznego. Używanie skrótu tej formacji ma ośmieszyć to, co dla wielu z nas jest odzyskaną wartością czyli Rzeczpospolitą.
Zabiegi były prowadzone od 2005 roku, gdy Janusz Palikot rozmawiał z Adamem Michnikiem na temat „Ozonu”. Tak, tak, chrześcijańskiego tygodnika, którego był właścicielem. A później poszło gładko – Palikot wszedł do polityki i już w marcu 2007 roku na łamach „GW” obwieścił : PO: przeciw PiS nawet z lewicą. Prawda jest taka, że Janusz Palikot nigdy nie był człowiekiem PO i Tuska ale był tworem wyrosłym z Unii Wolności. Zbratany z Bronisławem Komorowskim, z którym w latach 90. polował na głuszce pod Moskwą, gdzie obydwaj biesiadowali z funkcjonariuszami KGB.
Dwa tygodnie temu w „Gazecie Polskiej” napisałam tekst o tym, że służby postawiły na Palikota. Oczywiście chodziło mi o te, które nadal mają ogromne wpływy. Symbolem partii Palikota jest Jerzy Urban, który niczym gnom pojawił się na jego wieczorze wyborczym.
Dlatego nie zaskoczyła mnie dzisiejsza informacja Czarka Gmyza, że Roman Kotliński, poseł Palikota z Łodzi podpisał zobowiązanie SB. Podobnie zobowiązanie Janusz Palikot podpisał SB w1982 roku, o czym pisałam rok temu w „GP” a co dziś przypominamy na niezależnej.pl
Palikot podpisał zobowiązanie do zachowania w tajemnicy swoich kontaktów i rozmówi z komunistyczną bezpieką ( nie mylić z lojalką, którą Palikot podpisał wcześniej)! . Niemal identyczne zobowiązanie podpisał Roman Kotliński, były duchowny katolicki, dziś poseł Ruchu Palikota.
Janusz Palikot swoje zobowiązanie podpisał w styczniu 1982 r.:
„Zobowiązanie. Ja niżej podpisany Janusz Palikot zobowiązuję się do zachowania w ścisłej tajemnicy treści prowadzonych rozmów oraz utrzymywanych kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa. Palikot Janusz”.
Roman Kotliński, zrejestrowany jako TW „Janusz” swoje zobowiązanie podpisał w 1989 roku.
Skład partii Palikota nie zaskakuje. Tak samo, jak nie zaskoczy koalicja Palikota z Tuskiem.
N razie premier gra gra w swoją grę, tę samą od czterech lat - „zrobimy za chwilę”. Czyli Polska w nieustannej budowie, która nie ma końca. Najpierw trzeba było wybrać prezydenta z PO, żeby można było „dokończyć prace rządu”. Później trzeba było wybrać samorządy z PO, żeby pomóc. Teraz trzeba było wybrać PO, żeby ...no właśnie, żeby był spokój? Tusk chyba jednak zdaje sobie sprawę, że to koniec jego niepodzielnego panowania. Coraz bardziej materializuje się widmo Unii Wolności ze wszystkimi jej przywarami. Tak, naprawdę udał im się Janusz Palikot.
Dziennikarka, pisarka ( "Resortowe dzieci" i nie tylko), scenarzystka, reżyser
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka