Everyming Everyming
746
BLOG

Nekromancja polityczna, czyli redystrybucja cierpienia

Everyming Everyming Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Gdyby Jarosław Kaczyński grał w Diablo II, jaką wybrałby postać? Mechanizm stłumienia i metafora duchów może być kluczem do rozumienia polskiej debaty publicznej, szczególnie po przeniesieniu jej do sieci. 


„Nienawiść do przetrwania nie potrzebuje poszczególnych jednostek, tylko miejsc na reinkarnację"

- Edouard Louis 

Szczepan Twardoch powiedział ciekawą rzecz w noworocznym wywiadzie dla Newsweeka; histeryczne reakcje Polaków na stwierdzenie "polskie obozy koncentracyjne" wynikają z ogólnonarodowego wyparcia krzywd, które Polacy wyrządzili Żydom podczas II Wojny Światowej. W literaturze, postać ducha nawiedzającego żywych ufundowana jest właśnie na wyparciu: coś nie zostało przetrawione/przepracowane więc powraca, budzi strach i prześladuje. Wyparcie jest mechanizmem psychologicznym, który działa podobnie jak kredyt z karnymi odsetkami - zamiast przeżyć straszną sytuację natychmiast, przeżycie zostaje zawieszone i wyparte do podświadomości, gdzie wyrodnieje w ukryciu, aby powrócić jako potwór - duch.

Wyparcie to mechanizm o ogromnej sile odpowiedzialny za wiele zaburzeń osobowości. Nie zawsze jednak ukazuje się w jawnym szaleństwie. Znacznie częściej widzimy rezultaty wyparcia w czymś, co nazywam „pomniejszymi chorobami psychicznymi”; czyli zaburzeniami oraz ekspresjami zaburzeń psychicznych, które są akceptowalne społecznie. Granica tej akceptacji została daleko przesunięta przez ostatnie dwa lata, a sieć i media zapełniły się złymi twarzami i złymi słowami. Duchy wyszły na wierzch i zaczęły wrzeszczeć.

Powstałe przez wyparcie duchy grasują w dogodnych dla siebie miejscach; nie starzeją się i nie zmieniają - zostały zamrożone w jednym momencie, który odtwarzają w nieskończoność, chociaż oblegają się w nowe szaty, dzięki czemu mogą być widzialne (słynne prześcieradła). Pomimo nowych szat, duchy są odporne na przemiany czasu; są przeszłością w teraźniejszości, czymś zaszłym, co nie chce ustąpić.

Jak powstają duchy?

Bezsilne i stłumione odruchy uczuciowe wyrodnieją do resentymentu, który staje się trwałym nastawieniem psychicznym.

Zwyrodnienie to następuje w czasie utajenia i inkubacji przyszłego ducha. Wyparcie jest tykającą bombą, która w końcu wybucha i zaczyna zbierać żniwo. Duchy wyłaniają się z cienia i zaczynają szaleć po świecie. Wygląda na to, że wyparcie i zrodzone z niego demony stały się kluczowymi zjawiskami w polskiej debacie publicznej (oficjalnej i nieoficjalnej). W Polsce wyparcie stało się po prostu osią dyskursu publicznego. Myślę, że takie ujęcie okaże się pomocne do zrozumienia tego co obecnie dzieje się w naszym kraju.

Według Twardocha, obecna erupcja nienawiści wynikła z przywrócenia głosu tej części społeczeństwa polskiego, które zostało pokrzywdzone przez transformację. Jak wiadomo, wiele osób nie wytrzymało próby czasu w latach 89-93 i skończyło na nizinach lub peryferiach struktury społecznej, jednocześnie patrząc na wypolerowane sylwetki czempionów nowej, neoliberalnej rzeczywistości. Zawiść i gniew, które wówczas narodziły się w narodzie nie znalazły ujścia, nie otrzymały także rekompensaty. Według Twardocha, tę rekompensatą okazało się 500+ - był to pierwszy, tak widoczny transfer finansowy skierowany w tę grupę społeczną, wielokrotnie określaną potem przez obóz liberalny jako "hołota" i "ciemna masa". No bo kto inteligentny mógłby zagłosować na PiS? Pytanie jest źle zadane, ponieważ inteligencja rzadko decyduje o preferencjach wyborczych, a myślenie racjonalne w ogóle nie dostarcza odpowiedzi, tylko je wytwarza.

PiS uczynił wiele, żeby przywrócić głos duchom. Nie jest to jednak dobra wola, lecz wykalkulowane działanie polityczne, co wskażę niżej. Przede wszystkim PiS zaczął mówić językiem duchów. Językiem - proszę wybaczyć frazeologię - głosów wyjących i ujadających gdzieś w przepaściach. PiS przyjął także postać mścicieli za przeszłe, widmowe krzywdy. Podejrzewam, że dzięki temu, ogromna liczba ludzi odczuła sympatię, ponieważ w ten sposób dyskurs publiczny stał się zrozumiały, a emocje współdzielone. Duchy zostały wywołane z przepaści i zaczęły szaleć na powierzchni ziemi; przede wszystkim w medium XXI wieku, czyli Internecie.  

Myślę, że mnóstwo słów pogardy skierowanych do mniejszości, "sytych kotów", byłych ubeków, uchodźców, zdrajców, "grup trzymających władzę" miało przede wszystkim pobudzić te duchy. Palec zaczął oskarżać i wskazywać.

Wróg jest zazwyczaj wyobrażony, co pozostawia puste miejsce, w które resentyment może wstawić własny obiekt. Krytycy, nadużywający racjonalnego rozumu niepotrzebnie zafiksowali się na drugim końcu kija, czyli na adresatach. Nie chodzi o żywych, konkretnych ludzi. Chodzi o obwinienie anonimowej grupy, do której można się oskarżycielsko zwracać. Kaczyński robił to dziesiątki razy; jego mowy publiczne są zorganizowane wokół „pewnych grup”. Później osoby publiczne i adwersarze w sieci zostają spersonalizowani jako wrogowie (Althusser powiedziałby: interpelowani)

Wszyscy "oni", którzy są inni, którzy są wyżej, którzy nie są stąd - "oni" wszyscy chcą po prostu ukraść dla siebie jeszcze więcej, ukraść od "nas", którzy i tak mamy tak mało. Nas, których załatwiła transformacja czy inne, nieraz osobiste - jak u Stefana W. - przyczyny nieszczęścia. Myślę, że taktycy PiSu odkryli w tych zepchniętych na margines duchach uśpiony polityczny potencjał, a ich polityka jest konsekwentnie do nich adresowana, zarówno do wcześniej utajonych, jak i obecnie obudzonych i szalejących duchów.

Internet okazał się natomiast niewyobrażalnie dogodnym środowiskiem dla duchów; jest przecież empirycznie bezosobowy (nie dochodzi do fizycznego kontaktu z człowiekiem, co sprzyja zwracaniu się do uogólnionych grup, oprawców i wrogów); każdy jego użytkownik jest sam ze swoją głową, którą podłącza do sieci i w tym hipnotycznym stanie mówią przez niego duchy: powstają oskarżenia, riposty, podejrzenia, oszczerstwa i groźby śmierci.

Czym są duchy?

A więc wypuszczone ze swych krypt duchy nawiedzają i opętują ludzi. Duchy nie są jednostkami; to raczej zwyrodniałe energie, które można dostrzec w powtarzających się złorzeczeniach i inwektywach, w kipiącej nienawiści, która przecież nie jest bezładna, lecz ma swój powtarzalny porządek. W tej powtarzalności właśnie dojrzysz ducha; przecież seanse nienawiści, zarówno w medialnej retoryce PiSu jak i w Internecie są zapętlone, zyskują tylko na intensywności, wrzą bardziej i bardziej, aż ku niedawnej, morderczej eskalacji.

Polityka PiSu ma na celu zarządzanie podporządkowanymi duchami przez retorykę medialną i politykę społeczną. Hoduje duchy słowami i wynagradza pieniędzmi; mówi ich językiem i karmi opętanych nimi ludzi, których syte umysły z wdzięcznością prolongują "wypożyczenie" ciała czyli właśnie opętanie.

Szokuje mnie w tym wszystkim "prawicowy" - tj. nawiązujący do tradycji oraz wartości - naskórek tego całego szaleństwa. Największa nienawiść i degrengolada moralna zostaje usprawiedliwiona winą adresata: zdrajcy, ubeka, genderowca czy islamisty. W rezultacie, w jednym komunikacie mieści się jednocześnie samodeprawacja moralna, wywyższenie własnej postawy moralnej i poniżenie adresata. Naród rzuca błotem jak zaczarowany, czy właśnie opętany. Sytuacja pod wieloma względami powtarza się w USA: beneficjentami retoryki Trumpa są biedni, biali południowcy, czy ogólnie "białasy z marginesu" (chłopaki z baraków), zaś progresywna lewica reprezentuje raczej klasę średnią-wyższą. Kiedyś kaliber tego odwrócenia przypominałby absurd białego rapera (Eminem) czy czarnego mistrza golfa (Tiger Woods), ale dziś takie inwersje to nic zaskakującego. To oczywiście tylko mylące uogólnienia, nie chodzi bowiem o konkretną klasę społeczną.

Chodzi o DUCHY, wyparte i zwyrodniałe emocje, które wcielają się w ludzi, używają ich ciał aby podjąć swój zew. Ludzie spolaryzowani politycznie są raczej ślepi na takie subtelności; zazwyczaj zresztą polaryzacja tożsama jest z byciem opętanym przez jakieś duchy.

Jak Pis zarządza duchami?

Kontynuując tę metaforę dochodzimy do egzorcystów czy np. ćwiczeń duchowych Ignacego Loyoli. Ten drugi naucza o rozpoznawaniu duchów. Tak samo egzorcysta wymusza na demonach ujawnienie swojego pochodzenia i tożsamości: „skąd pochodzisz? , "kim jesteś?". Rozpoznany duch może zostać ujarzmiony albo odesłany. Jego dotąd niezrozumiały wrzask zostaje wysłuchany, stłamszone wcześniej słowa zaczynają być zrozumiałe. Jednak co dalej? W studiach nad traumą Peter Levine odróżnia odgrywanie i przepracowanie traumy. Oba te warianty wymagają wyjścia cierpienia na wierzch (wywołania ducha), jednakże odgrywanie może się potencjalnie dziać w nieskończoność (i dawać perwersyjną przyjemność), zaś dopiero przepracowanie zaś oznacza ponowne przeżycie cierpienia w taki sposób, aby zostało uzdrowione i nie powróciło więcej. 

Stawia to w dwuznacznym świetle akt wywołania duchów. Zepchnięte na margines złość, gorycz i nienawiść nie znikają, tylko wyrodnieją w ciemnościach. Nie da się ich zanihilować; zmiana jest możliwa tylko przez ponowne wywołanie, czyli oddanie głosu. Rządy Platformy Obywatelskiej dążyły do przemilczeń, czyli podtrzymania stłumienia. Nie chodzi o to, że o pewnych rzeczach nie mówiono; dominująca narracja polityczna po prostu konserwowała stłumienie.

Z kolei PiS wywołał duchy i natychmiast zwabił je w pułapkę zapętlonego odgrywania, ponieważ wybrzmiewające wciąż wrzaski są interpretowane jako stałe poparcie i gwarancja reelekcji. Większość inicjatyw politycznych PiSu, dotyczących np. relacji z zagranicą czy reform w sądach ma charakter pokazowy. Obecna polityka zagraniczna służy raczej animowaniu krajowych duchów niż faktycznej dyplomacji. Niby to „patrzcie jak wstajemy z kolan”, ale jakość relacji dyplomatycznych i procesów prawnych jest po prostu niska; przypomina bardziej „trudne sprawy” niż rzeczywistość. Boję się myśleć, że za kształtowaniem takiego przekazu stoi po prostu dążenie do uczynienia go zrozumiałym przez elektorat. Nie tylko narracja medialna, ale także działania polityczne zostają podporządkowane nadrzędnemu celowi animowania duchów i redystrybuowania narodowych resentymentów

Zamiast uwolnić wywołane duchy, wciąż tylko podrażnia się ich rany i wytwarza kolejnych adresatów, wobec których mogą one odgrywać swoje cierpienie. To odgrywanie więzi duchy w pułapce, co ukazuje politykę PiSu jako proceder nekromantyczny. W polityce PiSu cierpienie ulega politycznej redystrybucji i służy utrzymaniu władzy. Moralne skorumpowanie opozycji przez PiS również zasila ten mechanizm; do upiornego chóru dołączają po prostu kolejni oratorzy, którzy niezależnie od stronnictwa przewodzą te same duchy.

Odczuwam coś w rodzaju upiornego podziwu, kiedy patrzę na zaistnienie tego mechanizmu w ogólnonarodowej skali. Gdzie jak nie w Polsce?

Co począć z duchami?

Kiedy znamy już tożsamość i pochodzenie ducha, możemy dążyć do jego realnego uwolnienia. Ta ścieżka narracyjna powtarza się w bajkach i popularnych filmach; „okazuje się”, że pod domem był indiański cmentarz, że majątek praprzodków został zrabowany. Duch nie straszy bez celu tylko wskazuje miejsca zbeszczeszczenia; nieprawidłowy pochówek (czyli wyparcie) – następnym krokiem jest zaś pogrzeb zgodny z obrzędem.

Co możemy zrobić z narodowymi duchami? Proces leczenia jest czasami bolesny, lecz kończy się ulgą uzdrowienia. To, co stłumione musi wybrzmieć i zostać wysłuchane. Jasne rozpoznanie duchów, na których żeruje PiS umożliwia nawiązanie z nimi innej, zdrowej relacji. Będzie to swoista alternatywa, a nie wyniszczająca reaktywność, która dominuje w obecnych działaniach opozycji. Wszelkie instytucje przeciwstawiające się katastrofie orkiestrowanej przez PiS powinny sięgnąć do tych samych ran, które PiS rozdrapał i chociażby podjąć próbę zagojenia ich.

Konkretnie, chodzi o uczciwe podjęcie wątków, które są obecnie odtwarzane w postaci zwyrodniałej (co daje perwersyjną przyjemność). Te wątki ukryte są w polskiej historii i dotyczą zarówno II Wojny Światowej, okresu PRLu jak i bólów towarzyszących transformacji.

Jeżeli natomiast mylę się i rozwiązania nie leżą w sięganiu do historii, najważniejszym zadaniem opozycji jest wytworzenie własnego, swoistego, interesującego nurtu narracyjnego, który zacznie uobecniać się w polskiej sferze publicznej. Opozycja nie ma szans w konfliktowym klinczu, który kontynuuje do dziś.


Everyming
O mnie Everyming

https://www.facebook.com/Bodynautics/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo