Lech Wałęsa przez przypadek umieścił na swojej stronie internetowej esbeckie akta z donosami agenta o ps. Bolek. Wałęsa opublikował je razem z setkami innych dokumentów, które bezpieka zrobiła na jego temat. Przypadkowe pokazanie donosów "Bolka" nie było Wałęsie na rękę, bo zaraz wycofał je ze strony. Jak tłumaczył, "akta były niekompletne".
Z esbeckich akt wynika, że tajny współpracownik "Bolek" był w latach 70. jednym ze spiskowców działających w Stoczni Gdańskiej, a później jednym z tamtejszych związkowców. Przeciwnicy Wałęsy zarzucają mu, że to on był właśnie "Bolkiem". Były prezydent stanowczo temu zaprzecza. Jedno jest pewne - "Bolek" istniał, a z tego, co pokazał Wałęsa na swojej stronie, wynika, że "Bolek" był aktywnym agentem w stoczni. Oto jeden z donosów, który umieścił Wałęsa na stronie i który po chwili z tej strony zniknął:
"W sobotę przy wychodzeniu z szatni podeszła do mnie grupka ludzi w tym: ślusarz Opola, który zarzucał mi tchórzostwo i brak oddania się ludziom, którzy mnie wybrali do rady. Pytał się dlaczego nie zbieramy na wieńce dla poległych. Ja odpowiedziałem, że powiem przewodniczącemu rady, a zresztą możecie sprawdzić sami" - pisał w 1971 roku "Bolek" (pisownia oryginalna). Chodziło o radę pracowniczą w Stoczni Gdańskiej, która chciała uczcić kwiatami rocznicę masakry stoczniowców z 1970 roku.
Dalej można było przeczytać, że "Bolek" dowiedział się od Lenarciaka, że rada "już zbiera pieniądze i że puszczono w obieg ankietę co do miejsc złożenia wieńcy".
"Na 12 wniosków, 9 było za złożeniem ich przy drugiej bramie stoczni w miejscu poległym, pozostałe 3 za dołączeniem się do większości. O godz. 14.30 w dniu 27 zwołał zebranie Lenarciak chcąc zmienić powyższe decyzje jednak nie dało się tego zrobić. Lenarciak zaproponował wybranie komitetu do organizacji powyższych zamierzeń, sam jednak wycofał swą kandydaturę" - donosił "Bolek".
Pisał też o nastrojach wśród załogi. "Najbardziej agresywny w ostatnim czasie jest Jagielski Henryk i Jasiński Jan. Największy udział bierze jednak Jagielski, który to wysuwa kompetencje rzucenia czerwonej flagi pod trybunę i sprawy żałoby itp."
Dalej można przeczytać "zadania" dla "Bolka": "W dalszym ciągu ustalać nastroje i zamiary stoczniowców dot. obiektów święta 1-szy Maja". Ale to jeszcze nie koniec zaleceń dla agenta: "W żadnym wypadku nie wyrazić zgody - zostać Przewodniczącym Wybranego Komitetu Organizacyjnego, a być członkiem i w miarę możliwości paraliżować ich agresywne zamiary".
Na końcu notatki sporządzonej przez kapitana W. Rapczyńskiego znalazła się informacja o miejscu i czasie spotkania. "Spotkanie odbyło się w hotelu <Jantar> na spotkaniu tw. pojawił się punktualnie".
Kapitan Rapczyński zaleca odbyć rozmowy "profilaktyczno-ostrzegawcze" z osobami, na które donosił "Bolek", czyli z Henrykiem Jagielskim, Janem Jasińskim i Józefem Szylerem.
Tłumaczył, że musiał go zdjąć, ponieważ był niekompletny.
wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/214121,walesa-przez-przypadek-ujawnil-donosy-bolka.html
Inne tematy w dziale Rozmaitości