W każdej notce na pierwszym miejscu wymieniam kryzys gospodarczy, ogromny deficyt budżetowy Polski oraz podwyżkę podatków, jako największy problem tego kraju. Od 1 stycznia będzie drożej, pamiętajcie o tym...
Ale dzisiaj wrócę do tematu dopalaczy, który to temat, z racji wieku, mało mnie interesuje, za to interesują mnie bardzo mechanizmy władzy, które stoją za całą akcją. Nie wiem, czy ktoś dokładnie śledzi te wydarzenia, ja obserwuje je dokładnie.
I co mamy? Otóż policja i prokuratura, działając według zaleceń Komendy Głównej Policji (jak donosi prasa), postanowiła umilić panu Bratko pobyt w areszcie do maksimum przedłużając możliwe czasy aresztowania. I tak oto pan Bratko siedział sobie 48 godzin, by dowiedzieć się w ostatniej godzinie, że ... prokuratura złożyła wniosek do sądu o jego aresztowanie. I musi czekać kolejne 24h na rozpatrzenie. Jeśli sąd będzie odpowiednio dyspozycyjny, to decyzja zapadnie jutro przed południem.
A jaka to będzie decyzja? No cóż, jeśli pan Bratko zostanie aresztowany (dyspozycyjnych ci u nas dostatek), to będzie dla mnie jasna i czytelna informacja - rząd poświęci jednego obywatela w imię wyborów i poparcia. A co mu tam. A że za czas jakiś będzie musiał płacić odszkodowania? A co to obchodzi rząd, wtedy już będą rządzić inni.
Na koniec jeszcze 3 możliwości (wcale się nie wykluczają), dlaczego temat z dopalaczami został mocno rozdmuchany:
1. Zmniejszające się zyski podziemia narkotykowego, które może mieć powiązania ze służbami specjalnymi - mniej kasy, mniej wpada, mniej się zarabia - więc zlikwidujmy dopalacze,
2. Potrzeba medialnego szumu (temat krzyża się skończył, temat Palikota nie chwycił) w związku ze zbliżającymi się wyborami i odwrócenie uwagi ludzi od ogromnego wielomiliardowego deficytu kraju (700 miliardów i ciągle rośnie)
3. Budowa wizerunku tfałdego płemieła - łączy się z pkt 3.
W tym wszystkim widzę całkowitą kompromitację rządzących, ponieważ kraj ma dużo poważniejsze problemy niż te dopalacze (ciekawe czemu akurat 4 dni temu się to pojawiło w mediach i powoli cichnie). Otóż problemem jest przerost nic-nie-produkującej strefy publicznej i pożeranie dochodów kraju przez tą strefę. Z tego rodzi się dług publiczny.
Na konic link do genialnej piosenki, która zupełnie mi nie odpowiada muzycznie, za to obraz pięknie wspomina moją młodość...
Inne tematy w dziale Polityka