SMS od wnuka zmroził mnie wczoraj wieczorem. Zdrowie szwankuje, nie mogłem iść na demonstrację w sprawie ACTA. A chciałem! "Zatrzymali nas". Chwyciłem za telefon. Wnuk nie odbiera. Syn nie odbiera. Zacząłem się bać. W telewizji szczątkowe inoformacje. Dobrze, że jest internet.
Godzinę później zmarznięty wnuk z koleżanką zameldował się cały i zdrowy w domu. Kiedy wracał z demonstracji pod URMem, zatrzymało ich czterech rosłych policjantów i zaczęli legitymować. Dzieciaki zmarznięte chciały szybko do domu a tu trzymali ich na mrozie i puścić nie chcieli. Wnuk nie w ciemię bity, chciał się dowiedzieć o co chodzi i jaka podstawa legitymowania. Oczywiście nie dowiedział się. Policjanci nie okazali również legitymacji. Po spisaniu wnuka i jego koleżanki kazali spieprzać.
Dzieciaki nieco wystraszone dotarły do domu. Tu po gorącej herbacie z cytryną opowiadały jedno przez drugie co się wydarzyło. Na demonstracji za dużo osób nie było. Wygwizdali Palikota. Potem z częścią osób przeszli pod URM. Przykazane mieli wrócić do domu przed 22, więc wrócili.
Na własnej skórze się przekonali jak wygląda tzw. demokracja. Na sen poczytałem im bajkę konstytucyjną. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. Może trzeba przypomnieć tzw. władzy, że za chwilę może ich nie być. Wiosna zimą.
Inne tematy w dziale Polityka