To co dzisiaj zobaczyłem w programie Olejnik, zwanej przez niektórych Stokrotką, to pokaz twardej szkoły manipulacji. Z przyjemnością patrzyłem, jak dwie baby, niczym wściekłe psy (słowo suki mogłoby zostać uznane za obraźliwe, prawda?), z pianą na pysku, próbują ugryźć pana Wiplera. A ten, ze swoją teczką, trzymał je ze stoickim spokojem na dystans i od czasu do czasu przywalał po głowach merytorycznymi i logicznymi argumentami.
Lubię agresywne dziennikarstwo. Szczególnie, gdy program prowadzi osoba dobrze przygotowana i potrafiąca rozmawiać. Olejnik dziennikarzem nie jest już dawno. W mojej opinii jej aktualny stopień to polityczny propagator poglądów skrajnej lewicy, zbliżający się do faszyzmu. Bo to nie była dyskusja, tylko próby (nieudolne) ciosów poniżej pasa wobec gościa z Kongresu Nowej Prawicy oraz obrażanie i przekrzykiwanie. Przekupki.
Olejnik nie była w tym programie osobą prowadzącą program. To była aktywna uczestniczka ostrego sporu, która ne ma nic do powiedzenia, ale jest hałaśliwa. I na ten uciążliwy hałaś Wipler odpowiadał bronią ostateczną, pogrążając Szczukę i Olejnik. Nic dziwnego, że coraz bardziej nerwowa Stokrotka pod sam koniec programu użyła argumentów ad personam, ostatecznie dyskwalifikując samą siebię.
Olejnik i Szczuka niewątpliwie czytały sztukę prowadzenia sporów. Erystykę znam dość dobrze, czytywałem i Kotarbińskiego a wykłady młodego jeszcze wtedy Nęckiego w moim rodzinnym mieście dość dobrze pamiętam. Olejnik i jej Kropka nad I ostatecznie pokazały swoją straszną twarz. Twarz manipulancką, skrajnie ideologiczną oraz chamską. Zabawne w tym wszystkim jest to, że znowu ktoś, kto wymyślał formułę dla Olejnik do tego programu, ktoś kto robił jej reaserch do niego, zapomniał o zjawisku bardzo groźnym.
To zjawisko ma fachową nazwę, ale ja ograniczę się do prostej definicji - ludzie stają po stronie atakowanego. Wipler budził sympatię, Olejnik i Szczuka odrazę. Zostawiając wszelkie ideologiczne spory to co obie baby zrobiły, to klasyczny błąd taktyczny. Stygmatyzowanie Wiplera i Kongresu Nowej Prawicy dało znowu efekt odwrotny od zamierzonego. Z ciekawości prześledziłem komentarze na stronie Kropki nad I oraz na stronie pana Wiplera. Myślę, że wydawcy Stokrotki też powinni to przeczytać. Ona sama nie zrozumie, to może jej wytłumaczycie.
Merytoryczna kampania Kongresu Nowej Prawicy miażdży lewicowy jazgot i nikt już nie jest w stanie tego zmienić. Co oczywiście nie znaczy, że do soboty nie wydarzy się znowu jakiś atak na Korwina.
Myślę, że sztabowcy i "oficerowie" już nad tym pracują.
Inne tematy w dziale Polityka